DRUKUJ
 
Kamila Rybarczyk
Moje czy Boże?
Szum z Nieba
 


Czy to, co robię, ma sens? Czy jest dobre, pożyteczne, piękne? Czy komuś będzie to potrzebne? Takie pytania rodzą się w nas, gdy pracujemy, tworzymy lub budujemy coś nowego. Nieliczni zadadzą jeszcze pytanie: „A co Ty, Panie Boże, o tym myślisz?”. Ale takich, którzy mają odwagę zapytać: „Czego Ty chcesz dla mnie, Boże?” jest już zdecydowanie dużo mniej... 
 
Pierwszym i podstawowym błędem, jaki popełniamy – w życiu wspólnoty małżeńskiej, rodzinnej, modlitewnej, kapłańskiej czy zakonnej – jest to, że... zadajemy Bogu niewłaściwe pytania. Nie dociekamy, jaki jest Jego plan na nasze życie, ale chcemy wiedzieć: „co Ty, Panie Boże, na to czy tamto” – w domyśle: „na mój plan”. Przy czym mamy naprawdę dobre intencje i świetny pomysł, na podstawie którego stworzyliśmy przemyślany plan. Co więcej, chcemy uczynić coś na chwałę Bożą! I to ma być złe? Na pierwszy rzut oka – nie. Dlatego tak łatwo wpadamy w pułapkę „dzieła dla Boga”.
 
OFIARY POMYSŁÓW „DLA BOGA”

Św. Paweł Apostoł

Przed nawróceniem był gorliwym wyznawcą Boga Jahwe – a zarazem prześladowcą chrześcijan, bo dla niego Bóg był jeden. Jezusa uznał za fałszywego Mesjasza, więc z miłości do Boga zabijał... Jego wyznawców. Do dnia, w którym usłyszał: „Szawle, Szawle, czemu Mnie prześladujesz?”. Czy Paweł chciał źle? Nie. Swoje działania podejmował przecież z miłości do Boga. 
 
Gorliwy ksiądz

Chciał założyć wspólnotę modlitewną przy swojej parafii, bo wiedział, że będzie to korzystne dla parafian. Wydrukował zatem ulotki, rozwiesił plakaty, zapraszał też wiernych podczas niedzielnych Mszy świętych. Ale w dniu, w którym miało odbyć się pierwsze spotkanie – nikt nie przyszedł. 
 
Przewidujący nauczyciel

Świadomy, że czas wakacji jest dla dorastającej młodzieży szczególną okazją do sięgnięcia po alkohol, narkotyki czy seks – zapragnął temu zapobiec. Wyszedł więc z propozycją zorganizowania wspólnego rajdu rowerowego dla uczniów swego liceum. Rozwiesił w szkole zaproszenia, poświęcił mnóstwo czasu, by zdobyć potrzebne pieniądze, miejsca noclegowe itp. Zapisały się tylko dwie uczennice. Obie z gimnazjum. 
 
Ojciec rodziny
 
Życie jego najbliższych wydało mu się zbyt monotonne, postanowił więc zrobić im niespodziankę. Zafundował żonie i dwojgu dzieciom… weekend w Paryżu. W tym celu przez 3 miesiące brał nadgodziny w pracy – prosił jedynie Boga o siły, żeby wytrzymać. Gdy z dumą przedstawił domownikom propozycję wyjazdu, odpowiedzią było zdziwienie w oczach żony i wzruszenie ramion zaskoczonych nastolatków – termin wyjazdu wypadał w czterdziestą rocznicę ślubu jego rodziców. Na tę uroczystość była zaproszona cała rodzina od ponad pół roku…
 
LUDZKIE POMYSŁY
 
Co łączy te cztery historie? Czemu dobre starania ich bohaterów nie przyniosły pożądanych rezultatów? Przecież wszystkim przyświecały szlachetne myśli i dobre intencje. A jednak – nie były to Boże pomysły.
 
Przyjrzyjmy się więc, czym w życiu naszej wspólnoty jest „dzieło dla Boga”.
 
Chcemy zrobić coś dobrego, coś na chwałę Bożą, więc pierwszym krokiem, jaki podejmujemy, jest rozpoznanie potrzeb – np. widzimy potrzebę powstania scholi parafialnej lub podjęcia ewangelizacji. Następnie opracowujemy plan działania. Kolejny krok, to wprowadzanie projektu w życie, czyli nasz wkład i trud, aby tym, co stworzyliśmy, oddać chwałę Bogu. Niestety, budowanie w ten sposób jest budowaniem na piasku – opiera się bowiem na naszej woli. Tak powstanie jedynie czysto ludzkie dzieło.
 
„Dzieło dla Boga” charakteryzuje się tym, że „budujący” je – posługując się rozumem, inteligencją, doświadczeniem oraz wiedzą – zaczynają analizować potrzeby. Tak jesteśmy uczeni i wychowywani – mamy sobie przecież radzić w życiu. Później tworzymy plan, projekt i dokładamy swoje zaangażowanie. Nierzadko towarzyszy nam tutaj ogromne zmęczenie, bo wszystko zależy od nas – polegamy tylko na sobie. Dopiero gdy „budowla” rozsypie się, zaczynamy pytać: co w tym było złego? Przecież chciałem dobrze, poświęciłem tyle czasu Panu Bogu, a tu… kompletna klapa! Czasem zrodzić się też może żal do Boga: „Jak mogłeś tego nie pobłogosławić? Przecież robiłem to wszystko wyłącznie dla Ciebie!”. 
 
Niejedno takie „dzieło dla Boga” może stać się przyczyną rozłamu we wspólnocie czy odejścia lidera lub innych osób z grupy. Takim sytuacjom zwykle towarzyszy niezrozumienie albo subiektywne poczucie krzywdy.
 
BOŻE POMYSŁY
 
„Dzieło Boga” natomiast rodzi się przez modlitwę. Od niej zaczynamy – od oddania Bogu chwały i uwielbienia Go.
 
Zaczynamy więc od pełnienia woli naszego kochającego Ojca wobec nas. Bóg stworzył człowieka, aby ten Go uwielbił i swoim życiem oddał Mu należną chwałę. Stworzył każdego z nas z miłości i do miłości. A zatem, na modlitwie Bóg sam udziela nam swoich natchnień i do czegoś wzywa. Każdy więc powinien zacząć od modlitwy indywidualnej – od nawiązania osobistej relacji ze swoim Stwórcą. Nie będę dobrze rozeznawać woli Boga wobec wspólnoty, jeśli najpierw nie będę człowiekiem osobistego spotkania z Jezusem.

Jeśli ten etap mamy za sobą – jesteśmy ludźmi spotkania z Panem, ludźmi modlitwy – to w kolejnym etapie Pan Bóg gromadzi ludzi, czyli tworzy wspólnotę. Popatrzmy na życie Jezusa. On przed rozpoczęciem swojej misji przez 40 dni przebywał na pustyni – poszcząc i modląc się! Słuchał Ojca, umiał odrzucać pokuszenia szatana, a następnie nie od razu czynił cuda i ewangelizował świat, ale… zgromadził wspólnotę. Wybrał Dwunastu – tych, którzy od tej pory przez trzy lata wszędzie Mu towarzyszyli.
 
Bóg sam gromadzi ludzi, których chce zaprosić do pracy w swoim dziele, by następnie – po przygotowaniu (dziś nazwiemy to duchową formacją) – posłać ich na misję. Tak budowane dzieło ma mocny fundament, który stanowi wola samego Boga. 
 
Ten, kto pracuje w dziełach Bożych, nie męczy się, bo zdaje się na Boga, który go niesie i pomaga mu. Święty Jan pisze: „Dzieło Boże polega na tym, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6, 28). Naszą pracą w dziele Bożym jest przede wszystkim niezachwiana wiara. I to jest najtrudniejsza praca do wykonania w tym dziele! Wierzyć – to zaufać Bogu bezgranicznie. Nierzadko trudno nam zaufać, że Bóg ma dla każdego z nas najlepszy na świecie projekt do zrealizowania, dlatego często sami tworzymy swoje małe, skąpe projekciki.
 
NAUCZYCIELE ZAUFANIA

Abraham

Już jako starzec otrzymał od Boga upragnionego syna – Izaaka. A po kilku latach, od tego samego Boga usłyszał: „Złóż swego syna w ofierze”. Niesamowite zaufanie i zawierzenie Bogu do końca na wieki uczyniło Abrahama ojcem wiary. 
 
Maryja

W chwili zwiastowania usłyszała od anioła, że będzie… Matką Boga. Kilkunastoletnia Dziewczyna ma począć Syna bez udziału mężczyzny! Uwierzyła i zaufała Bogu bezgranicznie, a Jej fiat zmieniło historię ludzkości już na zawsze. 
 
Bł. Matka Teresa z Kalkuty
 
Pewnego dnia, jadąc pociągiem, jak zwykle modliła się. Usłyszała w sercu Boże wezwanie, by zatroszczyła się o najuboższych tego świata. Wprawdzie była już niemłoda i nic w jej życiu nie wskazywało na radykalną zmianę, ale zaufała Bogu. Czy wiesz, jak długo czekała na zrealizowanie tej obietnicy i kolejny znak od Boga? Dwadzieścia lat! Ale stało się tak, jak On zapowiedział.
 
Wszystkich tych ludzi łączy ogromne zaufanie Panu Bogu i heroiczna wiara. „TAK” wypowiedziane Bogu Ojcu pociągnęło za sobą nieporównywalne z niczym konsekwencje.
 
Każdy z nas może uczestniczyć w Bożym dziele, choćby przez wiarę w to, czym jest Eucharystia – wiarę, że Jezus na ołtarzu daje za każdego z nas swoje Ciało i Krew, staje się mały, bezbronny i wydany całkowicie w nasze ręce.
 
Jeśli więc chcesz przyczynić się do budowania Bożych dzieł – „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał”! (Ps 37, 5).
 
Kamila Rybarczyk
Artykuł powstał w oparciu o konferencję o. Laurenta Fabre, wygłoszoną podczas III Forum Charyzmatycznego w Łodzi (1995r.)
Szum z Nieba nr 102/2010
 
fot. Magikphil, Candle 
Pixabay (cc)