DRUKUJ
 
Paweł Teperski OFMCap
Moje życie na gwarancji
Przewodnik Katolicki
 


Ten świat, w który inwestujemy tyle sił, pracy, energii i trudu – ten świat przeminie. To jest przesłanie Adwentu. Nie wiemy, na jak długo wystawiono nam „gwarancję” życia tu na ziemi. Więc warto już dzisiaj zadbać o swoją relację z Bogiem.
 
Ostatnio zepsuł mi się dysk w komputerze. Ale ponieważ rzeczy materialne psują mi się regularnie, szczególnie obecnie, kiedy ich jakość pozostawia wiele do życzenia, dlatego doprowadziłem do perfekcji system zbierania faktur i przechodzenia przez tryby machiny reklamacji. Zaniosłem dysk z odpowiednimi dokumentami i po dwóch tygodniach otrzymałem nowy produkt – starego nie opłacało się naprawiać. Rzeczy materialne mają swoją żywotność, a producent wyznacza im gwarancję na określony czas. Kiedy później się zepsują? Nie wiadomo. A jak długo będzie trwało nasze życie? Na ile jest wystawiona moja i Twoja gwarancja? Słowo Boże mówi, że „miarą człowieka jest lat 70, 80, gdy jesteśmy mocni” (por. Ps 90, 10)
 
Czas czuwania czy zabiegania?
 
Adwent dzielimy na dwie części. Jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego, pierwsza część Adwentu (do 16 grudnia) to okres przygotowania na powtórne przyjście Chrystusa, na Paruzję, druga to oczekiwanie na rocznicę narodzin Jezusa (17–24 grudnia). Adwent więc upływa pod znakiem czuwania. Stąd również zwyczaj wczesnego wstawania i wychodzenia z lampionami na Roraty. Chcemy czuwać, by nie przegapić spotkania z  przychodzącym Jezusem. Chociaż akurat w przypadku Paruzji nie będzie możliwości przegapienia jej, jak miało to miejsce w momencie Wcielenia, gdyż powtórne przyjście Chrystusa będzie związane z końcem świata. Tym niemniej, chrześcijanie pragną oczekiwać tego przyjścia i swoimi modlitwami jakby przyspieszyć to przyjście: „Marana Tha! Przyjdź Panie Jezu! Czekamy na ciebie, niecierpliwimy się…”. Być może w tym momencie uważny czytelnik zaczyna powoli dystansować się do tekstu, mówiąc do siebie: „Nie, no bez przesady, rozumiem tęsknotę za Panem Bogiem, ale bez niepotrzebnych ekstremów. To, że tęsknimy za Zbawicielem, wcale nie oznacza, żebyśmy chcieli, by już teraz faktycznie przyszedł i nastąpił w związku z tym koniec świata. Mamy przecież umówione spotkania po świętach, wykupione wczasy na narty; córka ma rodzić drugie dziecko w czerwcu, więc chyba Bóg nie jest taki (zły!), żeby chciał nam to wszystko odebrać?!” .
 
No właśnie, ten nieszczęsny Adwent. Tyle jest z nim zamieszania. Gorączkowe zakupy i korzystanie z bajkowych promocji przedświątecznych, sprzątanie całego domu. W sumie to Adwent powinno się przedłużyć do sześciu tygodni, tyle jest wtedy roboty, że nie ma na nic czasu. Słyszeliśmy, że są Roraty w kościele, ale o zabójczej porze, bo o 6.30 rano, a te popołudniowe, co to wprowadzili dla śpiochów, to też nie w porę, bo dzieci mają po południu basen, angielski i lekcje pianina.
 
I historia znów zatacza koło, zamyka się zaklęty krąg. Zbawiciel i w XXI wieku przychodzi na świat sam na sianie. Ludzie robią zakupy, księża zagonieni, siostry zakonne przygotowują dekoracje i żłóbki do kościoła, a Święta Rodzina błąka się po mieście wśród zabieganych ludzi, szukając miejsca, gdzie mogłaby się zatrzymać na nocleg. Na wigilijnym stole pojawi się oczywiście dodatkowe nakrycie dla „nieznajomego, strudzonego wędrowca”, tylko że drzwi będą zamknięte na trzy spusty, żeby nam nikt nie ukradł nowo zakupionej zastawy.

Bóg chce się z Tobą spotkać
 
Człowieku, zatrzymaj się! Świat nie kończy się na tym, co widzisz, dotykasz, czujesz i jesz! Jest Bóg. To On jest Panem historii i chce się z Tobą spotkać. Kiedyś taka próba prawie zakończyła się fiaskiem, ale dzisiaj Bóg chce się również z Tobą spotkać. Bóg chce przyjść do Twojego życia i Cię kochać. Ten świat, w który inwestujemy tyle sił, pracy, energii i trudu – ten świat przeminie. To jest przesłanie Adwentu. Nie wiemy, na jak długo wystawiono nam „gwarancję” życia tu na ziemi. Może niekoniecznie wszyscy dożyjemy 80 lat. Więc może warto już dzisiaj zadbać o swoją relację z Bogiem, z rodziną, żoną, mężem, dziećmi, sąsiadami?
 
Bóg się nie zmienił. Nadal działa w ten sam sposób: cicho, niepozornie, kocha, nie narzucając się. To prawda: przyjdzie kiedyś na końcu czasów. Ta ziemia się skończy, wszystko przeminie, domy się zawalą, samochody zepsują, ubrania się zniszczą, wszystko przeminie. Ale Bóg… On jest. „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami” (J 1, 14). Zamieszkało w kruchym opłatku w tabernakulum, w ubogim sąsiedzie, bezdomnym żebrzącym codziennie przy tej samej bramie. Bóg kocha zabieganych, pragnących zarabiać coraz więcej i szukających szczęścia w sukcesie i karierze, seksie pozamałżeńskim – Bóg kocha wszystkich, ale oni tak często nie wiedzą, że są kochani i dlatego tak często chcą pocieszać się grzechem.
 
Może to nasz ostatni Adwent? Bo Ty bądź ja zostaniemy powołani do domu Ojca i czas  naszej „gwarancji” na pobyt na ziemi po prostu się skończy. Może więc jednak warto zatrzymać się, klęknąć pod krzyżem, pochylić się nad słowami Pisma Świętego, odbyć szczerą spowiedź. Nie wiem, ile mi jeszcze zostało. Nieważne, ile to będzie, ale chcę ten czas przeżyć w miłości. A sam będąc do niej niezdolnym, proszę o nią codziennie Boga: „Jezusie, zmiłuj się nade mną grzesznikiem!”. To przecież nie o niejedzenie ciastek chodzi w Adwencie. Bóg nie jest wrogiem chrupiących rogalików, ale Bogu chodzi o twoje i moje serce. Czy kochasz? Czy gdyby dzisiaj Bóg stanął u twoich drzwi, usłyszałby: „Przyjdź później, jestem zajęty, nie teraz”, czy też powiedziałbyś ze spokojem serca: „Zapraszam, wejdź Zbawicielu. Dobrze, że przychodzisz dzisiaj. Właśnie na Ciebie czekałem”?
 
Wcielenie, które tak bardzo będzie stawać nam przed oczami w najbliższym czasie, pokazuje szaleństwo miłości Boga do człowieka. Bóg bardzo nas kocha i chce nas zbawić swą darmową miłością. Tylko czy my chcemy kochać Boga, czy chcemy pozwolić się zbawić?

br. Paweł Teperski OFMCap

Przewodnik Katolicki 48/2013
 
 
fot. Bryanbeedit Door
Pixabay (cc)