DRUKUJ
 
Kamila Rybarczyk
Skąd i po co Boże Narodzenie?
materiał własny
 


Wspólnota Osób
 
"Trzy Osoby Boskie spoglądają na całą powierzchnię i obszar całego świata pełnego ludzi. Widząc zaś, że wszyscy idą do piekła, postanawiają w swej wieczności, że druga Osoba Boska stanie się człowiekiem dla zbawienia rodzaju ludzkiego. I tak, gdy przyszła pełnia czasu, posyłają Anioła Gabriela do Pani naszej" (św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia Duchowne). 
 
Wyobraź sobie trzech przyjaciół, którzy razem z niejednego pieca chleb jedli – wspinali się na górskie szczyty, wędrowali, nurkowali w głębinach, lecieli rakietą w kosmos itp. – nie ma dla nich takiego miejsca na ziemi i w przestworzach, gdzie nie przeżyliby czegoś wspólnie. Zobacz oczami wyobraźni wysiłki, które podejmowali: jak pomagali sobie w chwilach trudnych, pełnych zagrożenia, jak razem przechodzili życiowe porażki i pomyłki. Ale zobacz również, jak wspólnie przeżywali radość, chwile pełne satysfakcji, zwycięstwa, osiągnięcia celu, jak razem świętowali i bawili się. Znają się jak "łyse konie" – wiedzą o sobie wszystko. Towarzyszyli sobie w momentach upadków i słabości, znają też swoje nawyki, możliwości, talenty oraz pasje. Mają jeszcze jedną ważną cechę: mogą na siebie liczyć o każdej porze dnia i nocy – są najprawdziwszymi przyjaciółmi na świecie. 
 
Jaka zatem relacja musi łączyć tych Trzech Przyjaciół "na górze", którzy "spoglądają na całą powierzchnię i obszar całego świata pełnego ludzi"? To, co szczególnie ich wyróżnia, to miłość, która czyni z nich JEDNO – są jednomyślni, współistotni i nierozdzielni. Wspólnie spędzają czas, "marnują" wiele godzin na rozmowy ze sobą, przyglądają się różnym sytuacjom na ziemi i postanawiają, że pomogą człowiekowi, który jest do nich tak bardzo podobny. Jest ich obrazem! A tak inaczej, albo raczej ślepo i bezrozumnie żyje, zatracając się w grzechu. Widzą, że żyje on w ciągłym utrapieniu, niszcząc miłość, piękno i dobro, które głęboko nosi w sobie, i których to paradoksalnie ciągle pragnie i szuka. A swoją wolność, wolę i serce (czyli najcenniejsze skarby jakie ma!) tak łatwo podmienia na nic niewarte świecidełka, kolorowe szkiełka, bibeloty – jednym słowem: rozmienia na drobne. Kupuje za to mało warte zamienniki, podróby i falsyfikaty.
 
Prawidziwa przyjaźń
 
No cóż… jego wybór – powiemy. Na tym przecież polega wolność. Ma ku temu prawo. Każdy jest kowalem swego losu. Jak sobie pościele, tak się wyśpi. Dopóki… nie zacznie to dotyczyć nas samych. A wtedy budzimy się z ręką w nocniku. Ktoś obok powie: "No cóż… twój wybór. Masz ku temu prawo. Jesteś kowalem swego losu. Jak sobie posłałeś, tak się wyspałeś". Powie tak każdy, komu na nas nie zależy, ale nigdy w ten sposób nie zareaguje nasz prawdziwy przyjaciel!
 
I tu najlepszy news: masz TAKIEGO prawdziwego Przyjaciela!
 
I to TAKIEGO, który jest tak dobry i troskliwy jak miłosierny Ojciec; tak oddany i posłuszny jak ukochany Syn; i tak podnoszący na duchu, budzący nadzieję, wierny, napełniający czystą miłością i wielkimi pragnieniami, będący jak iskra czy płonący ogień – o naturze ulotnej, nieuchwytnej, ale widocznej w czynie – jak najlepszy, ożywiający Duch!
 
Wyobraź sobie, że Ten twój najlepszy Przyjaciel nie spocznie, dopóki nie będziesz znów sobą! Nie przestanie cię szukać, dopóki cię nie znajdzie. Zawsze będzie cię kochał, szanował i… szalał za tobą! On nie ustanie, dopóki znów nie będziesz szczęśliwy – i to prawdziwie. I znów nie uznasz, że warto żyć, że życie ma sens, że jest piękne, że KOCHASZ i JESTEŚ KOCHANY!
 
A więc Ten, który ukochał ciebie miłością Ojca – zwierza się pozostałym Dwóm, że bardzo cierpi, bo najdroższe Mu istoty na ziemi – ty, ja, ci, których kochasz – wybierają zło, czyniąc tym samym siebie nieszczęśliwymi i przepadając na wieki. Na co Drugi Przyjaciel – o naturze kochającego, posłusznego i pragnącego wypełnić wolę Ojca – Syn, chce podjąć misję (trudną i ciężką, która będzie łączyła się dla Niego z ogromnym bólem i cierpieniem, aż po utratę życia), którą to wybawi nas od zła. Tym samym weźmie skutki naszych głupstw, nieposłuszeństwa i wszelkich grzechów na siebie, abyśmy mogli być znów szczęśliwymi – i to już na zawsze! "Trzeci" deklaruje, że będzie ZAWSZE wspierał, podnosił, ożywiał, udzielał potrzebnych łask, dodawał sił, będzie na zawołanie przez 24 godziny na dobę – zarówno pozostałych Przyjaciół, jak i twoje (!). Przyjaciel-Syn chce być jak najbardziej podobny do ciebie – a zatem "schodzi" na ziemię rodząc się tak samo jak ty. A właściwie… gorzej, bo w grocie i chłodzie, obok bydła, bez prądu, żarówki czy choćby najmniejszych wygód. Nie mówiąc już o możliwości jakiegokolwiek kontaktu telefonicznego ze światem – odosobniony i ogołocony ze wszystkiego – nawet z pieluchy! 

Współczesne Betlejem
 
Rodzi się tak biedny, mały, bezbronny, pozbawiony domu i ciepłego łóżka po to, byś nigdy nie powiedział, że jesteś biedniejszy od Niego – nie ma On nic, prócz twojego serca! 
 
Chce właśnie w nim się narodzić, chce w nim mieć swoje mieszkanie. Możesz oczywiście Go nie przyjąć. "No cóż… twój wybór. To twoje serce. Masz ku temu prawo. Na tym przecież polega wolność…".
 
Czy zatem w tegoroczne Boże Narodzenie Przyjaciel-Syn, gdy przyjdzie, znajdzie choć malutki kąt w naszym sercu?
 
Ten, który obiecał, że nieustannie będzie nas wspierał i nam towarzyszył – wypełnia to, co zapowiedział: wciąż na nowo nas rodzi, próbuje pchać do przodu – ku światłu, byśmy nieustannie stawali się podobni do Syna – posłuszni, pokorni, kochający jak On. Bo wie Duch, że wówczas rozraduje się serce Ojca, który nieustannie wyczekuje i wypatruje każdego z nas, aby obdarować pełnią swej ojcowskiej miłości i przyjaźni. Pragnie On, abyśmy wtulili się w Jego ramiona, podobnie jak Ten, który właśnie się rodzi. Ten zaś, który ZAWSZE ma stać na straży i nieustannie nas ożywiać – właśnie to robi… Może tym razem pozwolę Mu na prawdziwe Boże Narodzenie?
 
Kamila Rybarczyk

fot. Didgeman, Christmas
Pixabay (cc)