DRUKUJ
 
s. Leonia Przybyło CSSMA
Moc błogosławieństwa
Któż jak Bóg
 


Wstańcie, błogosławcie, Boga naszego

„Wstańcie, błogosławcie Pana, Boga naszego!” (Ne 9, 5b)
 
Modlitwa: Duchu Święty, pomóż mi wejść w Błogosławieństwo Boga, przyjąć Jego moc i przekazywać wszystkim, których spotykam. Daj mi poznać, że siła chrześcijanina nie leży w przemocy słów, w rywalizacji, ale w paradoksalnym zwycięstwie błogosławieństwa nad przekleństwem i złorzeczeniem. Wprowadź mnie w tajemnice Słowa Bożego, które pokazuje mi ścieżki błogosławieństwa. Przyjdź Duch Prawdy i Łagodności…
 
Otwórz Biblię, wejdź z wiarą w Boże czytanie i proś, aby ogarnęło Cię Błogosławieństwo samego Boga. Czytaj werset po wersecie i słuchaj mówiącego Pana. On wskaże drogę, jaką powinni wędrować chrześcijanie po wszystkie wieki, niezależnie od zmieniających się czasów. Wśród nich jesteś Ty i ja…
 
Daniel mówił tymi słowami: <<Niech będzie błogosławione imię Boga po wszystkie wieki wieków… On to zmienia okresy i czasy, usuwa królów i ustanawia królów (Dn 2, 20-21a)
 
«Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je».(Łk 11,28)
 
Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata, bo byłem godny, a daliście Mi jeść…
(Mt 25,34-35)
 
A kiedy im umył nogi… rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Jeżeli Ja Pan i Nauczyciel umyłem wam nogi, to wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować (J 13.12.16-17)
 
Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa (1P 4,14)
 
Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12,14.17.21)
 
To wyróżnia tylko chrześcijan
 
Słowo konfrontuje życie. Jak żyć w takich paradoksach? Ktoś ubliży mi, obmówi, zabierze dobre imię, zawsze chce pierwszy, najważniejszy, a ja mam błogosławić, gdy on złorzeczy, zdradza...? Czy można przyjąć to Słowo, patrząc na świat polityki, na zazdrości, i złorzeczenia także w pracy, w rodzinach, sąsiedztwach…? A co z tymi, którzy walczą z Bogiem, którzy niszczą Biblię i przeklinają Słowo Boga? Czy Chrystus, który widzi błogosławieństwo w umywaniu nóg, w traceniu życia dla innych, w przyjmowaniu krzyża dla Jego Imienia, znajdzie jeszcze swoich naśladowców? Czy znajdzie tego naśladowcę we mnie? A przecież taki rodzaj miłości i błogosławieństwa wyróżnia tylko chrześcijan.
 
„Wstańcie! Błogosławmy Pana!”. Jest jednak zbawcze antidotum na narzekanie, na szemranie, na złorzeczenie, a nawet na przekleństwo. Tak, to prawda, wszyscy jesteśmy zranieni skutkami grzechu pierworodnego i demon walczy o to, abyśmy szli jego drogami, a nie drogami Pana. Nie mamy w sobie mocy błogosławieństwa tych, którzy nam złorzeczą. Trzeba najpierw przyjąć tę zdolność od Pana, wyciągnąć ręce po Jego błogosławieństwo, a otrzymawszy, kłaść tam, gdzie go brak…Błogosławieństwo mocniejsze jest od przekleństwa demona, którego należy z pomocą św. Michała: ”strącać do piekła”, ale ludzi wciąż ratować od piekła, tocząc o nich „bezkrwawy bój” jak bł. Bronisław Markiewicz… 
 
„Błogosławieństwo działa jak egzorcyzm” – powiedział na rekolekcjach jeden z moich współbraci michalitów. Drugi przytaczał przykład młodych ludzi, którzy wyszli w milczeniu do ewangelizacji w miejscach publicznych i wszędzie, gdzie dotarli, przekazywali błogosławieństwo Boga. Jedna osoba była świadkiem kłótni małżonków w parku, którzy na jej oczach podarowali sobie przebaczenie. Gdy kłócący się tam ludzie przeklinali, młody chrześcijanin błogosławił i błogosławieństwo pokonało przekleństwo. To świadectwo musiało być bardzo mocne, bo „przykleiło” się i do mego serca jako przesłanie w mojej michalickiej duchowości. Błogosławić w ten sposób, to naprawdę wołać życiem: „Któż jak Bóg”.

Niosąc w sobie ducha błogosławieństwa
 
Błogosławieństwo poszerza serce i wyzwala z egoizmu. Na początku września, pielgrzymowałam z młodymi siostrami do Sanktuarium św. Krzyża w Klimkówce k. Rymanowa. Dziękowałyśmy za łaskę naszego powołania i prosiłyśmy o dar odwagi dla młodych ludzi, którzy słyszą wołanie Pana do życia konsekrowanego. Podjęłyśmy decyzje, że pójdziemy z pogodną twarzą, w całkowitej ciszy, ponieważ droga jest zagęszczona od samochodów a naszą misją będzie błogosławienie w sercu tych, których mijamy. Bóg dawał każdej z nas wiele radości i pokoju z tego, że nawet ci, którzy na nas trąbili, czy stukali się w głowę, mogli otrzymać łaskę Pana. Pewnie nikt z tych ludzi nie zastanawiał się, że jest obecny z naszej modlitwie, że jest oddawany Bogu, że ktoś wędrujący w ciszy prosi dyskretnie o jego zbawienie. Gdy niosąc w sobie ducha błogosławieństwa, weszłyśmy na polne drogi, bo małe sanktuarium leży w malowniczym pejzażu przyrody, mijałyśmy także upracowanych rolników, którzy zbierali ziemniaki z pobłogosławionej ziemi. Nie wiem, komu bardziej było potrzebne błogosławieństwo, czy im, czy mnie. Przecież i moje serce budziło się do wdzięczności Bogu, do uwielbienia Go za Jego hojne dary, za ludzi, którzy niosą konkretną historię, trud, cierpienie, radość… Przecież w tych mijanych przez nas domach, toczyło się konkretne ludzkie życie… Tyle razy wcześniej przechodziłam obok tych ludzi zajęta tylko swoimi sprawami…

Błogosławieństwo sięga aż do wieczności
 
Błogosławieństwo pomaga godnie znosić cierpienie. Kilka dni temu widziałam w szpitalu niecodzienny obraz. Młode małżeństwo czuwało nad łóżeczkiem bardzo ciężko chorego synka (miał dopiero dwa tygodnie, a jego życie było poważnie zagrożone). Przez dziewięć miesięcy błogosławionego stanu, dziecko było niesione w modlitwach wielu osób, aby mogło przyjść na świat i aby jego młoda mama, mimo ciężkiej choroby, mogła ocalić to kruche życie. Gdy modliliśmy się razem o łaskę uzdrowienia w obecności relikwii bł. Jana Pawła, zobaczyłam, ze tato dziecka głaszcząc go po głowie, czyni znak krzyża na jego czole. A potem, gdy zapłakana mama Jasia, oparła głowę na ramieniu męża, on uczynił jej także znak krzyża na głowie. Błogosławieństwo ojca i męża, w tym przypadku pomaga godnie i po chrześcijańsku przeżyć doświadczenie chodzenia po granicy życia i śmierci, a tak naprawdę błogosławieństwo rodziców sięga aż do wieczności. 
 
A ja, pisząc te słowa, błogosławię Boga w sercu każdego Czytelnika, modlę się, by został dyskretnie pociągnięty do grona tych, którzy zwyciężają błogosławieństwem narzekanie, sianie kąkolu, zatwardziałość serc, złorzeczenia, bo: Któż jak Bóg!
 
s. Leonia Przybyło CSSMA
„Któż jak Bóg” 6-2011
 
 
fot. Body-n-Care, Calendula
Pixabay (cc)