DRUKUJ
 
ks. Leszek Zioła SDB
Między domem a szkołą
Wychowawca
 


„W wychowaniu chodzi właśnie o to, ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem – o to, ażeby bardziej był, a nie tylko więcej miał, aby poprzez wszystko, co posiada, umiał bardziej i pełniej być człowiekiem, to znaczy, ażeby również umiał nie tylko być z drugim, ale i dla drugich.” (Jan Paweł II – przemówienie w UNESCO w 1980 r.)
 
Rodzice, ponieważ dali dzieciom życie, mają pierwotne i niezbywalne prawo do ich wychowania i dlatego muszą być uznani za pierwszych i głównych wychowawców, co wynika z Karty Praw Rodziny.
 
Jak jest
 
Dom rodzinny jest zatem pierwszym i najważniejszym ogniwem w dziedzinie wychowania. Postawy członków rodziny, a zwłaszcza rodziców, mają ogromny wpływ na kształtowanie osobowości dziecka.
 
Wychowanie jest zadaniem delikatnym, ponieważ wymaga równocześnie miłości i dystansu, łagodności i stanowczości, cierpliwości i zdecydowania. Taka postawa wymaga od rodzica i wychowawcy nie tylko serca, lecz zdrowego rozsądku, trzeźwości i równowagi. Bywa jednak, że rodzice czynią szkołę placówką odpowiedzialną za wychowanie swoich dzieci. Nauczyciele natomiast uważają, że szkoła przede wszystkim ma przekazywać wiedzę, wychowanie natomiast jest obowiązkiem opiekunów, jeśli go nie spełniają to pedagodzy czują się bezradni. W ten sposób zrzucamy na siebie nawzajem odpowiedzialność za dziecko, nie traktując tym samym wychowania jako procesu ciągłego i całościowego, obejmującego różne aspekty życia. A wychowanie jest wartością nadrzędną wobec nauczania.
 
Szkoła i dom są obecnie uważane za odrębne rzeczywistości. A uczeń jest przecież jedną rzeczywistością, która łączy oba te środowiska i nie da się w nim tego rozdzielić. Byłby to bowiem podział sztuczny. Uczeń, który przechodzi trudności w domu nie będzie się najprawdopodobniej dobrze uczył. Porażki ucznia w szkole nie pozostaną bez wpływu na jego zachowanie w domu. Bo nawet jeśli bycie uczniem i dzieckiem rodziców to dwie różne role społeczne, to nie da się zapomnieć, że odgrywa je ta sama osoba. Młody człowiek jest kształtowany przez oba te środowiska i oba mają na niego wpływ. Problem polega na tym, aby działania obu tych środowisk zintegrować na tyle, by były one spójne. Wspólny interes, jakim jest ukształtowanie osobowości dziecka-ucznia, powinien obligować rodziców i nauczycieli do traktowania siebie nawzajem jako partnerów w procesie wychowania.

Jak być powinno
 
Dziś wielkim wyzwaniem, w obszarze troski o dzieci i młodzież, jest tworzenie klimatu mądrej i odpowiedzialnej współpracy rodziców i nauczycieli. By rodzice nie czuli się intruzami w szkole, nie można budować barykad i bronić zaciekle swego zdania, że ja jako pedagog wiem więcej, wiem jak uczyć, potrafię lepiej wychowywać, mam lepsze przygotowanie. Taka postawa rodzi niepokój, dochodzi do wzajemnego obwiniania się za wychowawcze niepowodzenia i klęski, mierząc, kto popełnił więcej błędów, rodzina czy szkoła. W takej sytuacji przegranym zawsze będzie dziecko. Rodzice i nauczyciele powinni zdawać sobie sprawę z tego, jak ważna jest ich współpraca.
 
Teraz, rozstrzygając spory rodzic – szkoła, robi się to po pierwsze „z pozycji władzy” (zwycięża silniejszy) – rezultatem jest zniszczenie, zerwanie relacji, frustracja; czasami też „z pozycji prawa” (rozstrzygnięcie korzystne tylko dla jednej ze stron) – rezultatem są urazy, poczucie niesprawiedliwości, oddalenie się od siebie. Tymczasem powinno być „z pozycji interesów” (wyjście korzystne dla wszystkich) – rezultatem jest szacunek, zadowolenie, satysfakcja, współpraca. Ani władza bowiem, ani najlepsze prawa nie zastąpią prawidłowych relacji osobowych nauczyciel – rodzic tworzonych przez pryzmat wspólnoty interesów, jakim jest prawidłowe ukształtowanie osobowości młodego człowieka.
 
W procesie kształcenia i wychowania szkoła, w imię dobra dziecka, powinna za wszelką cenę zabiegać o właściwe relacje z rodzicami, nawet wtedy, gdy nie jest to łatwe i proste. Thomas Gordon słusznie twierdzi, że aby zostać nauczycielem, należy skończyć studia, aby zostać inżynierem również należy skończyć studia, aby być rodzicem nie trzeba nawet szkoły podstawowej. Myśl ta sygnalizuje fakt, że nie można od niektórych rodziców wymagać idealnych, z punktu widzenia pedagogów, decyzji, zachowań, jeśli uprzednio nie powie się im o wielu ważnych zagadnieniach pedagogiczno-psychologicznych, które dla absolwentów pedagogiki są oczywiste, a dla niektórych rodziców często nieznane i niezrozumiałe.
 
Trudności
 
W relacjach szkoła – rodzina występują także bariery, których przyczyna często tkwi w zbyt małym zaangażowaniu rodziców w sprawy szkoły. Przyjmowaniu postawy roszczeniowej i traktowaniu nauczyciela jako przeciwnika. Ważnym aspektem jest przenoszenie odpowiedzialności za dziecko na nauczyciela oraz opóźniona reakcja rodziców – interwencja dopiero na etapie poważnych trudności. Ponadto kwestionowanie wymagań i podejmowanych działań w procesie wychowawczym i dydaktycznym. Przyczyną takich zachowań i braku wsparcia działań szkoły może być negatywne doświadczenie z własnego dzieciństwa i różnice w pojmowaniu procesu dydaktycznego i sposobów utrzymywania dyscypliny.
 
Szkoła, aby poprawić współpracę z rodzicami, musi stworzyć bogatszą ofertę tej współpracy. Traktować rodziców podmiotowo, respektować poczucie ich ważności oraz podkreślać znaczenie otwartej dyskusji bez podawania gotowych rozwiązań.
 
Personalistyczne stosunki wprowadzone do szkoły, indywidualne odniesienie do uczniów i rodziców, otwartość na ich problemy, a także włączenie ich w świat własnych uczuć i przeżyć, ofiarowanie własnego czasu, budują rzecz najcenniejszą – więź.
 
Dla młodzieży miłość oznacza poświęcony jej czas. Rozumiał to doskonale św. Jan Bosko. Podkreślał jak ważna w wychowaniu jest wiedza religijna i kształtowanie chrześcijańskiej świadomości. W swoim systemie wychowawczym opierał się na rozumie, religii i miłości, aby zrealizować swoją, aktualną także dzisiaj, maksymę: wychowywać młodych na uczciwych obywateli i dobrych chrześcijan.
 
***
 
Zarówno szkoła, jak i rodzice dążą do realizacji tego samego celu, jakim jest dobro dziecka. Proces ten jednak przebiega różnymi torami. Czasami jest niestety różnie pojmowany. Ale tylko dobra współpraca pozwoli osiągnąć cel, jakim jest ukształtowanie uczciwego obywatela i dobrego chrześcijanina. Drogą jest wyłącznie wspólne działanie rodziny i szkoły, oparte na mądrej i odpowiedzialnej miłości do dziecka, które św. Jan Bosko zamyka w słowach „wychowanie jest sprawą serca”.
 
ks. Leszek Zioła SDB
Don BOSCO 9/2012
 
fot. Ubnsplash Windows 
Pixabay (cc)