DRUKUJ
 
Krzysztof Zimończyk SCJ
Wyzwolić się z cierpienia
wstań
 


Cierpienie jest jedną z najgłębszych tajemnic osobowego życia człowieka. Od najdawniejszych czasów jest ono przedmiotem głębokich dociekań filozofów i teologów, uczonych i ludzi prostych, a przede wszystkim ludzi chorych. Dlaczego człowiek cierpi? Czy jest jakiś sposób, który pozwoliłby mu uniknąć tego przykrego, a czasem wręcz tragicznego doświadczenia? Czy cierpienie ma jakikolwiek sens?

Wobec bólu i cierpienia
 
Z bólem i cierpieniem należy walczyć, w miarę naszych możliwości je łagodzić. Przekonuje nas o tym sam Jezus Chrystus, który pomagał osobom w potrzebie i cierpieniu. W swojej mesjańskiej posłudze uwalniał od złych duchów, obdarzał wzrokiem niewidomych, sprawiał, że chromi zaczynali chodzić, przywracał trędowatym zdrowie i godność, wskrzeszał umarłych. Jego miłosierne ręce łamały chleb dla łaknących, dotykały chorych i uzdrawiały.
 
Dziś cierpiącemu z powodu choroby człowiekowi przychodzi z pomocą bardzo dobrze rozwinięta medycyna, która poprzez opiekę, pomoc i leczenie oferuje mu odpowiednią terapię. Dzięki niej mogą zmniejszyć się lub zniknąć dolegliwości bólowe.
Ale w życiu ziemskim nie da się całkiem uniknąć cierpienia. Ani fizycznego, ani psychicznego czy duchowego. Nie uniknął go sam Jezus Chrystus. Każdego z nas ono w jakiś sposób dosięgnie, wcześniej czy później. I nie zawsze będziemy mogli się go pozbyć. Rodzi się wtedy pytanie o sens przeżywanego przez nas cierpienia.
 
Papież Franciszek w swoim orędziu na Światowy Dzień Chorego 2016 roku pisze: „Choroba, zwłaszcza ciężka, zawsze wywołuje kryzys w ludzkiej egzystencji i niesie ze sobą głębokie pytania. W pierwszej chwili może niekiedy wywołać bunt: dlaczego mnie to spotkało? Może prowadzić do rozpaczy, do przekonania, że wszystko stracone, że nic już nie ma sensu…
 
W tych sytuacjach wiara w Boga jest, z jednej strony, wystawiona na próbę, a jednocześnie ujawnia swą pozytywną moc. Nie dlatego, że dzięki wierze znika choroba czy ból, czy też pytania, jakie one rodzą, lecz dlatego, że daje ona klucz, który pozwala odkryć głęboki sens tego, co przeżywamy, pozwala nam zobaczyć, że choroba może być drogą do większej bliskości z Jezusem, który idzie u naszego boku, dźwigając krzyż”.

Zawierzyć cierpienie miłosiernemu Panu
 
W tym samym orędziu na dzień chorego papież Franciszek mówi, że bliskość z Jezusem powinna się wyrazić w postawie zawierzenia Mu swojego cierpienia. Pragnie, abyśmy uczynili to na wzór Maryi z wesela w Kanie Galilejskiej. Stąd tytuł tegorocznego orędzia: „Zawierzmy się Jezusowi miłosiernemu jak Maryja: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2,5)”. „Jeśli będziemy umieli słuchać głosu Tej, która mówi również do nas: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie», Jezus zawsze będzie przemieniał wodę naszego życia w wyborne wino” – stwierdził papież w swoim orędziu.
 
Chrześcijanin jest w stanie znosić ucisk, ból, udręki, cierpienie, zawierzając się miłosiernemu Panu. Tylko On bowiem może dać nam moc i nadzieję. W innym przemówieniu papież Franciszek mówi: „Trzeba zawierzyć Panu tę trudną chwilę. Trzeba zawierzyć Panu siebie samego (…) i powiedzieć Bogu: «Weź [mnie] w opiekę, [jestem Twój]». Jest to rodzaj modlitwy, którą nie zawsze stosujemy, mianowicie modlitwa zawierzenia. «Panie, zawierzam Ci to, prowadź to dalej» – to piękna modlitwa chrześcijańska. To postawa ufności w moc Bożą, ale także w czułość Pana, który jest Ojcem”. Franciszek stwierdził, że kto tak się modli, zyskuje pewność, bo Bóg nie zawodzi. Ucisk powoduje cierpienie, ale zawierzenie Bogu przywraca nadzieję i daje wewnętrzny pokój.
 
Cierpienie przyjęte w tym duchu traci swą niszczącą moc. Kiedy ofiarujemy Jezusowi przeżywane cierpienie, On przyjmuje je na siebie i czyni je znakiem miłości Ojca do nas. Cierpienie przyjęte z Jezusem, przez Jezusa i dla Jezusa staje się dla nas miejscem zbawienia siebie i innych. Staje się źródłem radości, pokoju i pocieszenia. Jest drogą do pełni życia – do zmartwychwstania.
 
Za przykładem apostołki Miłosierdzia Bożego
 
Nie można znaleźć słów bardziej wymownych od tego prostego zwrotu „Jezu, ufam Tobie!”, który przekazała nam św. Faustyna, wielka apostołka Miłosierdzia Bożego naszych czasów, aby powierzyć swoje cierpienie, niepokój czy ból Jezusowi. Posługujmy się często tym wezwaniem, a także Koronką do Miłosierdzia Bożego, której nauczył ją Chrystus. Gdy pewnej nocy doświadczyła lęku z powodu szalejącego wichru i deszczu, zbudzona ze snu zaczęła się na niej modlić. W krótkim czasie burza ustała. Święta Faustyna zachęca nas tą modlitwą do zawierzenia siebie i wszystkich swoich „burz” Temu, który jest w stanie zawsze uciszyć nasze życiowe burze i przywrócić nam równowagę i wewnętrzny pokój.
 
W Roku Miłosierdzia Bożego, w tym szczególnym czasie, jaki daje nam Kościół, powierzmy się z większą świadomością Jezusowi Chrystusowi, a On da nam odwagę kroczenia naprzód – szczególnie wtedy, gdy po ludzku wydaje nam się, że nie mamy podstaw do żadnej nadziei.
 
„Jezu, nie pozostawiaj mnie samej w cierpieniu. Ty, Panie, wiesz, jak słabą jestem, jestem przepaścią nędzy, jestem nicością samą, więc cóż w tym będzie dziwnego, jeżeli mnie pozostawisz samą, i upadnę. Niemowlęciem jestem, Panie, nie umiem sobie radzić, jednak ponad wszelkie opuszczenie ufam i wbrew swojemu uczuciu ufam, i cała się przemieniam w ufność wbrew nieraz temu, co czuję. Nie zmniejszaj mej męki w niczym, daj mi tylko moc do zniesienia. Czyń ze mną, co Ci się podoba, Panie; daj mi tylko łaskę, abym umiała Ciebie miłować w każdym wypadku i okoliczności. Nie zmniejszaj, Panie, kielicha goryczy, daj mi tylko moc, abym go wychylić mogła”. (św. Faustyna, Dz. 1489)

Krzysztof Zimończyk SCJ 
Wstań luty - marzec 1/2016
 
fot. AdinaVoicu Girl 
Pixabay (cc)