DRUKUJ
 
Monika Białkowska
W Imię Boże
Przewodnik Katolicki
 


„W imię Boże”

Wchodzimy w nowy rok. „W imię Boże” – rozpoczynały się przed wojną pierwsze strony szkolnych zeszytów.

„W imię Boże” starannie kaligrafowano na pierwszej stronie nowego, pachnącego jeszcze sklepem kajetu, uważając, żeby piórko nie drgnęło, żeby kleksa nie zrobić, żeby świeżego atramentu rękawem nie rozmazać.

Potem już różnie bywało, ale ta pierwsza strona, „W Imię Boże”, była najważniejsza. Była oddaniem się pod opiekę, była powierzeniem przyszłości w ręce Tego, który ją zna. Była pokornym przyznaniem: ja sam nic nie mogę, Ty zacznij, Ty prowadź. W Twoje, nie w moje imię zaczynajmy, bo ja to na pewno zepsuję, ale Ty zwyciężasz. Nowy zeszyt szkolny, nowy rok, całą przyszłość – „w Imię Boże”.

Imię moje

W pewnej rodzinie jest starszy już pan. Dla wszystkich i od zawsze funkcjonuje jako Mateusz. Był Mateuszem jako mały chłopiec, był wujkiem Mateuszem i tatą Mateuszem. Kiedy raz pojawił się w telewizji podpisany jako „Lucjan”, w rodzinie rozdzwoniły się telefony: – Jak to, taka pomyłka, co oni z niego zrobili! Tylko żona i jedna z kuzynek wiedziały, że on rzeczywiście w dokumentach jest Lucjanem: tyle że nigdy tego imienia nie używał.

Pewnie w niejednym domu jest podobnie. Czasem wynika to z faktu, że imiona nadane przed wojną, po jej zakończeniu stały się obciążeniem (Adolf), że z czasem zaczęły nieść ze sobą pejoratywne skojarzenia (Alfons), że ksiądz odmówił ochrzczenia dziecka imieniem, które podobało się rodzicom (Żaneta). Dzieje się tak dlatego, że we współczesnym świecie imiona w gruncie rzeczy nie znaczą wiele. Są wynikiem mód, przypadków, gustów rodziców, odbijają się w nich nawet rankingi popularności poszczególnych seriali. Gdyby były inne – nic by się nie stało. Można je zmienić bez większych konsekwencji, używać innych dla przyjaciół, a innych w dokumentach.

Imię na życie

W czasach biblijnych Imię Boże i imię ludzkie znaczyło dużo więcej i nigdy nie było przypadkowe. Adam, nazywając stworzenia, jednocześnie stawał się ich panem. Jego własne imię określało jego powołanie, podobnie jak imię Ewy. Imię dotykało istoty człowieka, określało wszystko, kim był: a bez imienia praktycznie przestawał istnieć. Nadanie komuś nowego imienia było wzięciem go we władzę lub pod opiekę, obdarzeniem nowym życiem, a jego zmiana oznaczała zmianę osobowości i odwrócenie kierunku całego życia: tak przecież stało się z Szymonem, który stał się Piotrem, i z Szawłem, który został Pawłem.

 
strona: 1 2 3