DRUKUJ
 
ks. Kazimierz Kubat SDS
Wzór prawdziwego mężczyzny
Źródło
 


Uroczystość św. Józefa 

Mąż godny wiary i zaufania

Świętego Józefa wspominamy w kalendarzu liturgicznym dwukrotnie. Po raz pierwszy 19 marca, jako Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, i po raz drugi 1 maja, jako Józefa Rzemieślnika. W obydwu przypadkach św. Józef ukazuje się nam jako człowiek dojrzały i odpowiedzialny – mąż godny wiary i zaufania. Zresztą, skoro sam Bóg wybrał go i powierzył mu dwa największe skarby: swojego Syna Jezusa i Jego Niepokalaną Matkę Maryję, to znaczy, że musiał Józef rzeczywiście być człowiekiem godnym zaufania. Jego osoba jest wprawdzie postacią mało znaną, ale jednocześnie fascynującą przez swoją głęboką mądrość i zaufanie Bogu, przez swoją pracowitość i rzetelność, przez osobistą pokorę i cichość, oraz całkowite oddanie Świętej Rodzinie, nadto przez służbę Maryi i Jej Boskiemu Synowi Jezusowi.

Warto w kilku słowach refleksji – przyglądając się postaci św. Józefa – odszukać czy odkryć te cechy w jego osobowości, które mogłyby być pomocne w kształtowaniu współczesnego mężczyzny, męża i ojca. Szczególnie interesujące może być przyglądnięcie się zagadnieniu wiary.

Wiara przeżywana inaczej

Inaczej bowiem sprawy wiary widzi i przeżywa kobieta, która z natury jest bardziej uczuciowa i bardziej ukierunkowana na sprawy serca, inaczej zaś mężczyzna, który z natury jest – co tu dużo mówić – bardziej "zewnętrzny" i słabiej uczuciowo wyposażony. Nie znaczy to wcale, że jest pokrzywdzony lub że ma mniejsze szanse na pogłębione przeżywanie wiary. Jest po prostu inny i dobrze, że jest taki.

Św. Józef z wiarą się nie afiszuje, on jej nie analizuje, on jest prosty i bezpośredni. On po prostu ufa i wierzy Bogu. Widać to w jego zachowaniu i postępowaniu wobec trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się "wpierw zanim zamieszkali razem". Widać to także w momencie, kiedy dla ochrony Jezusa decyduje się na emigrację do Egiptu, a później na osiedlenie w Nazarecie.

Wiara na pewno nie jest tylko sprawą wewnętrzną i nie tylko sprawą uczuć, dlatego można, a nawet trzeba zastanowić się nad możliwością wyznawania wiary przez współczesnego mężczyznę, żyjącego w bardzo zracjonalizowanym i odartym z sacrum świecie. Na pewno nie będzie on uczestniczył w licznych nabożeństwach i spędzał wielu godzin w kościele. Ale też nie może religijnych praktyk w całości odrzucić, czy zaniechać na zasadzie: to zbyt czułostkowe i sentymentalne, to nie dla mnie. Bardzo często jest bowiem tak, że współcześni katoliccy mężowie i ojcowie czują jakiś fałszywy wstyd w wyznawaniu swojej wiary, uważając, że jest to dobre dla starszych kobiet. Ostatnio powstał nawet pogardliwy termin na określenie tychże – moherowe berety, który wydaje się być synonimem dewocji i bigoterii. I dlatego mężczyźni "odcinają się" najczęściej nie tylko od takich bigoteryjnych praktyk, ale nawet od praktyk religijnych w ogóle.

Tego rodzaju przekonanie zwalnia ich – niejako – od obowiązku religijnych praktyk i odsuwa od życia Kościoła, dyspensuje od obowiązku pogłębiania wiary. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że powszechna jest wśród mężczyzn postawa lekceważąco-cyniczna. I to – w sumie – ustawia ich – niejako z góry – na pozycji krytycznej lub krytykanckiej i nonszalanckiej. Niezbyt liczni są ci, którym udało się nie ulec pokusie cynizmu i lekceważenia spraw wiary. Jeszcze mniej liczni są ci, którzy potrafią znaleźć swój męski sposób wyznawania wiary. Jest bowiem zazwyczaj i tak, że mężczyźni dodatkowo usprawiedliwiają się zmęczeniem, koniecznością zarabiania na życie oraz twardego chodzenia po ziemi, bez noszenia głowy w chmurach. Jakby to tylko oni na życie zarabiali i musieli twardo po ziemi stąpać.

 
strona: 1 2