DRUKUJ
 
s. M. Urszula Kłusek SAC
Tak grzeczny, że aż grzeszny?
Sygnały Troski
 


Chrześcijańskie cnoty, które nagle oszalały

Grzeczność i taktowność są bez wątpienia pięknymi cechami i postawami, które przyjaźnią się z miłością bliźniego i wspomagając ją, czyniąc jej oblicze ciepłym i przyjaznym. Niestety, nic nie jest dobre zawsze, niezmiennie i w każdych okolicznościach. To, co w jednej sytuacji jest cnotą i zasługą, w innej staje się wadą, a nawet grzechem.

Wiele lat temu G. K. Chesterton pisał:

Współczesny świat jest pełen dawnych chrześcijańskich cnót, które nagle oszalały. Oszalały dlatego, że zostały odseparowane od siebie i błąkają się po świecie samotnie
. Tak właśnie dzieje się z grzecznością. Dopóki grzeczność była (i jeszcze jest!) wyrazem szacunku dla człowieka, jego godności, wielkości i piękna, dopóki stała na straży prawdy i rzeczywistego dobra człowieka, dopóty była cnotą.

Taktowność i grzeczność – te najbardziej prawdziwe i płynące z miłości bliźniego postawy – miały bowiem w sobie coś z naśladowania taktowności i "grzeczności" Boga względem człowieka. Tak, Bóg jest wobec nas niezwykle taktowny, delikatny i "grzeczny", to nie znaczy słaby, pobłażający i bagatelizujący nasz grzech. Gdy faryzeusze przywlekli przed oblicze Jezusa kobietę pochwyconą na cudzołóstwie, Jezus nie ogłaszał publicznie jej grzechów, nie rozdzierał szat, nie wykrzykiwał, jaka ona jest grzeszna albo jak podli i bezlitośni są faryzeusze. Nie podniósł głosu, pisał na piasku, a potem podniósł tę kobietę i kazał jej wstać, iść i nie grzeszyć więcej. Nie powiedział jej: "Daj spokój, nic się nie stało, nie ma czym się przejmować, każdemu mogło się to zdarzyć, miałaś do tego prawo, wszyscy teraz tak robią". Nie! Jezus powiedział: "Idź i nie grzesz więcej!". Widział jej grzech, jej słabość, ale odniósł się do niej z największą delikatnością, a jednak w prawdzie. Niczego nie zbagatelizował, ale pokazał drogę wyjścia.

A my? Jak teraz jesteśmy grzeczni? Jakie rodzaje grzeczności w sobie nosimy?

Grzeczność lękliwą

Tak, bo lepiej się nie odzywać! Bo i po co? Jeszcze człowieka wyśmieją albo powiedzą, że jest się nietolerancyjnym. A że ktoś przeklina w autobusie lub w pociągu?! Jego sprawa. Teraz takie czasy, że ludzie są nerwowi! Ale to jeszcze bardzo młody człowiek! Nie szkodzi! Teraz młodzi to tak potrafią powiedzieć, że naprawdę lepiej się nie odzywać!

 
strona: 1 2