DRUKUJ
 
EDK 2018, czyli droga (pięknego) życia!
 


Aż 80 tys. osób wyruszyło na tegoroczną 10. Ekstremalną Drogę Krzyżową. Kolejny rok i kolejny rekord EDK, bo wyzwanie podjęło o 20 tys. osób więcej niż w zeszłym roku. 
 
Dalsza statystyka jest równie imponująca. Swym zasięgiem EDK objęła już 25 państw, a w nich 352 miejscowości, a uczestnicy EDK mieli do wyboru 718 różnych tras. Najwięcej z nich wytyczono w Polsce. Ok. 30 dróg zorganizowanych zostało w Europie, m.in. w: Anglii, Holandii, Irlandii, Hiszpanii, Belgii, Szwajcarii, Niemczech, Austrii, Norwegii, na Ukrainie i w Czechach. W Ameryce Północnej powstało w tym roku 8 tras w Stanach i Kanadzie. Jedna trasa EDK pojawiła się na kontynencie australijskim, prowadziła 40 km od kościoła Matki Bożej Częstochowskiej do Katedry w Sydney. Również w Azji, zorganizowana została jedna trasa. Objęła ona teren Ziemi Świętej, od kościoła Matki Bożej Arki Przymierza w Abu Gosh do Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie – 31 km. 
 
Czym jest EDK? Najkrócej mówiąc to kilkadziesiąt kilometrów przebytych w drodze. To również ból, zmęczenie, zmaganie ze słabością. Taka modlitwa to głębokie przeżycie duchowe. To spotkanie z Bogiem. A często to także moment przemiany. 
 
Hasło 10. Ekstremalnej Drogi Krzyżowej brzmiało: „Droga (pięknego) życia”. W tym roku ten wyjątkowy czas zmagania przypadł w noc z 23 na 24 marca. 
 
Twórcą idei EDK jest ks. Jacek „Wiosna” Stryczek, Prezes Stowarzyszenia Wiosna. Pierwsza Ekstremalna Droga Krzyżowa odbyła się w 2009 roku. Wyruszyła z Rynku Podgórskiego w Krakowie (Kościół Św. Józefa) do Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Była to odpowiedź na poszukiwanie dróg pobożności na miarę XXI wieku. 
 
 
W tym roku na Jasną Górę prowadziły trasy: 
- z Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej w Żarkach-Letnisko (40 km) 
- z bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gidlach (44 km) 
- z Sanktuarium Matki Bożej Mstowskiej Miłosierdzia we Mstowie (41 km) 
- z Sanktuarium Świętej Anny (41 km) 
i po raz pierwszy – z kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kochcicach (47 km) 
 
Nowa trasa, z Kochcic została wytyczona przez następujące miejscowości: Szklarnia – Braszczok – Tanina – Łeg – Herby – Pietrzaki – Blachownia – Dźbów – Częstochowa – Jasna Góra. Przez organizatorów określona na bardzo trudną, wyczerpującą i wymagającą dużego wysiłku fizycznego. W większości przebiegała drogami leśnymi. 
 
„To jest trasa, o której długo myślałem i udało mi się ją w końcu zrealizować – mówi Janusz Wojtyna, koordynator trasy z Kochcic do Częstochowy – Myślę, że to jest z tych wszystkich okolicznych tras częstochowskich, mówiąc nieskromnie, najpiękniejsza trasa, cały czas lasem, pełne wyciszenie, nikt nam nie przeszkadza. Naprawdę piękna trasa. I muszę powiedzieć, że ci, co ją wybrali, są ludźmi odważnymi, bo idą na nieznaną trasę, gdzie napisałem również, że jest wyczerpująco i kilometrowo najdłużej. I byłem zaskoczony ilością chętnych, bo myślałem, że może zapisze się na nią dwadzieścia, trzydzieści osób, a pójdzie nas ponad siedemdziesiąt osób”. 
 
„Ja od młodych moich lat, jestem związany z Jezusem, który może nie wygląda zbyt pięknie, bo jest zbroczony krwią, w cierniowej koronie, umęczony, bity. Nie ma tam może radości, ta radość dopiero następuje wtedy, kiedy jest przełom tzn. wtedy, kiedy jest zmartwychwstanie. Z takim Chrystusem jakby bardziej się identyfikuję i jest mi On bliższy – wyznaje pan Janusz – Dużo dróg zszedłem, i po tych drogach często z tym Chrystusem idę i myślę, że On idzie ze mną”. 
 
Jacek z Częstochowy na EDK zapisał się po raz drugi. „Słyszałem o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej z różnych źródeł, jak najbardziej chciałem spróbować. Cieszę się, że mogę tego doświadczyć. Myślę, że to jest znakomite przeżycie dla każdego – opowiada – Przed wyruszeniem zawsze są pewne obawy, ale myślę, że te obawy są tylko z pozoru, bo umocnieni w Duchu Świętym, jesteśmy napełnieni miłością i to jest chyba największa siła, która nas będzie prowadzić”. 
 
O godz. 20.00 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kochcicach została odprawiona Msza św., której przewodniczył ks. Jacek Michalewski, proboszcz parafii św. Stanisława BM w Częstochowie, a koncelebrował proboszcz parafii w Kochcicach ks. Grzegorz Brodziak. 
 
„Zawsze mnie przerażało to słowo Ekstremalna Droga Krzyżowa. Ale dziś sobie tak pomyślałem, że najbardziej ekstremalna, to była ta prawdziwa dwa tysiące lat temu. To tam się te ekstremalne wydarzenia dokonywały na tej drodze. I jeśli te wszystkie nasze drogi krzyżowe, mają mieć jakiś głębszy sens, to tylko, gdy łączą się właśnie z drogą krzyżową Jezusa Chrystusa” – powiedział witając zgromadzonych ks. Grzegorz Brodziak. 
 
„Wybrana przez was trasa biegnie lasami, chciałoby się powiedzieć, szkoda, że nocą, bo niewiele widać, ale może właśnie ta ciemność nocy będzie potrafiła was bardziej skupić na tym, co w waszym wnętrzu będzie się dokonywało – podkreślił proboszcz parafii w Kochcicach – Życzę wam owocnej drogi krzyżowej, a jak wiemy meta jest na Jasnej Górze, u Matki Bożej. Niech Matka Najświętsza, Ta, która drogę krzyżową swojego Syna, Jezusa Chrystusa potrafiła w tak piękny sposób przejść towarzysząc swojemu Synowi do końca, aż po krzyż, teraz was prowadzi i wam towarzyszy”. 
 
W homilii ks. Jacek Michalewski postawił wszystkim pytanie: „Po co wyruszamy w tak trudną drogę? Czy chcemy zmierzyć się z naszymi słabościami? Czy chcemy osiągnąć jakiś sukces? Może to nie tędy droga? Może trzeba dziś się zapytać, czy pragnę, żeby Jezus przemienił mnie? Przemienił moje myślenie, żeby przemienił moje życie?”. 
 
„Dlaczego my niesiemy i adorujemy krzyż Chrystusa? Czy faktycznie dzisiaj chcemy adorować krzyż Chrystusa czy adorować siebie? – pytał dalej kaznodzieja – Niesienie i adorowanie krzyża jest głupotą dla pogan, a zgorszeniem dla Żydów. I zadam jeszcze raz pytanie: dlaczego chcecie nieść ten krzyż i go adorować? Odpowiedź jest w sercu każdego z was. Mogę tylko podpowiedzieć, by podczas tej drogi, tego zmęczenia, tych kryzysów, które będziecie przeżywać, oddać się Duchowi Świętemu. I wtedy On potrafi was pociągnąć i przemienić wasze serca. Przemienić wasze życie, bo po to przeżywamy każdą drogę krzyżową. Nie po to, żeby celebrować tradycję, tylko po to, żeby ten krzyż mnie przemienił, żebym umiał go ukochać, żebym się mógł do niego przytulić. Krzyż mojego i twojego codziennego życia, żebym wreszcie mógł siebie zaakceptować, żebym mógł wreszcie komuś przebaczyć, żebym mógł wreszcie wrócić do Jordanu, do miejsca chrztu, do Boga. To jest prawdziwa mądrość, którą powinniście wpisać w swoje serca podczas tej drogi”. 
 
Magda Nowak 
 
 
Świadectwa 
 
Po co idę? To klasyczne pytanie. Pojawia się na kazaniach, w wywiadach z uczestnikami, w zwyczajnych rozmowach. To pytanie ważne, więc dobrze, że tak często pada. I dobrze jest sobie na nie odpowiedzieć, by znać swoją motywację i pragnienia. To będzie rozstrzygające w czasie tej drogi. Bo droga zaczyna się już w tym właśnie momencie, kiedy zaglądasz do swojego serca, pytasz i słuchasz odpowiedzi. Zatem po co idę? 
 
Ja szukam odpowiedzi coraz prostszych. Jest to efekt tego, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Czasie doświadczeń, których nie jestem w stanie pojąć, a które pozwoliły mi przekroczyć wszystko, czym do tej pory żyłam i przez co nie żyłam. Teraz mogę wejść w głąb. Zobaczyć jaśniej i prościej. I dzięki temu odnajduję odpowiedź najprostszą: Idę z miłości do Jezusa! 
 
Teraz ta droga ma sens. Czy dojdę do wytyczonego celu trasy, czy nie dojdę. To nie ma znaczenia. Celem jest On. Bo On jest Drogą. Z Nim mogę skończyć w połowie i spokojnie wrócić do domu. Z Nim mogę zgubić się w lesie i nie wpaść w paniczny strach. Z Nim mogę zrezygnować z dalszej drogi, bo towarzysz doznał kontuzji i nie może iść dalej. Z Nim mogę wsłuchiwać się w ciszę i nie bać się usłyszeć siebie. Z Nim mogę wchodzić w ciemność, trud i zmęczenie i jeszcze iść przed siebie, choć każdy kilometr coraz bardziej dokucza obolałemu ciału. Z Nim przy napotkanym krzyżu mogę poczuć zjednoczenie z Ojcem i ta chwila będzie najpiękniejszą nagrodą bezsennej nocy. Z Nim mogę być słaba, mogę przyjąć swoją bezsilność i niemoc bez lęku, że nie dałam rady, że wracam bez „trofeum”. Bo zawsze, gdy tracę siebie, zyskuję Jego! 
 
Z Nim mogę dotknąć swojej granicy ostatecznej i z radością stwierdzić, że ta granica w niczym nie ogranicza mojego bezgranicznie kochającego Boga, tylko pozwala Mu nareszcie swobodnie we mnie działać! Bo gdy słabnę, On jest moją siłą. Gdy upadam, On podnosi. Gdy ogarnia zniechęcenie, On pobudza do działania. A gdy zachwycam się pięknem poranka, On zachwyca się swoim stworzeniem. I kocha! Ponad wszystko kocha! Więc ostatecznie wsiadam do autobusu, bo już nie mogę iść dalej. Choć trasa nieukończona, nie mam poczucia straty. Jadę do domu. I On jedzie ze mną. Kładę się skonana i obolała. Usypiam. A On nade mną czuwa. I kocha! Ponad wszystko! Mój Bóg! Moja Droga i Życie! 
 
Magda Nowak 
 
 
Ekstremalna Droga Krzyżowa to nie tylko odnalezienie nowej drogi, to przede wszystkim pokonanie własnych słabości. Ta myśl przyświecała mi do tej pory. 
 
Tegoroczna droga pozwoliła mi przede wszystkim odnaleźć samą siebie. Uzmysłowiła, że to my sami jesteśmy kreatorami naszych poczynań, naszej duchowości, która nie musi ograniczać się do czterech ścian, ale otworzenia się na drugiego człowieka, bo w tym drugim człowieku będziemy starali się odnaleźć Boga. I to, z pozoru łatwe, będzie wystawiało nas na próbę. Będziemy musieli być jak Szymon z Cyreny, jak płaczące niewiasty, jak Weronika. I tylko od nas zależy, jak potoczy się nasze życie. 
 
Umocnieni wiarą zmartwychwstania, nauczmy się korzystać z wolności, miłości! Bo nie wyobrażam sobie, aby w dobie dobrobytu i konsumpcji umarło nasze człowieczeństwo… 
 
Jolanta
 
 
www.jasnagora.com