DRUKUJ
 
ks. Krzysztof Porosło
Cisza - tam mieszka Bóg
Przewodnik Katolicki
 


Św. Jana od Krzyża powiedział, że pierwszym językiem Boga jest cisza. Dlatego każde spotkanie i rozmowa z Nim potrzebują postawy wewnętrznej ciszy i milczenia. Ale jak to zrobić w dzisiejszym świecie?

Moc milczenia
 
Głośnym echem odbiła się publikacja nowej książki kard. Roberta Saraha, prefekta Kongregacji do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, zatytułowanej Moc milczenia – przeciw dyktaturze hałasu (polska premiera książki 20 lipca). Książka, która jest medytacją o sile milczenia i ciszy w życiu człowieka, jest zaproszeniem do tego, aby przeciwstawić się dyktaturze hałasu, który rozpanoszył się w naszym świecie. Nam – współczesnym ludziom – cisza nieraz jest bardzo obca. Wszędzie na około nas spotykamy się z hałasem: gwar ulic i sklepów, wszechobecna telewizja i radio, nieustannie włączona muzyka płynąca z głośników i słuchawek w uszach. Cisza jest dla nas trudna, niepokoi nas, wręcz czujemy się niezręcznie, gdy zapada ona na dłuższą chwilę. Natychmiast próbujemy się wyrwać z jej objąć i uciec w pozornie bezpieczny świat dźwięków.
 
Bez ciszy – zauważa gwinejski kardynał – niemożliwa jest autentyczna modlitwa, w której to Bóg będzie na pierwszym miejscu, w której będę bardziej Go słuchał, niż zagadywał Go moimi sprawami, poszukując ostatecznie bardziej własnych korzyści niż chwały Bożej. Bez ciszy również nie poznamy najgłębszej prawdy o samych sobie, ani nie odkryjemy tego, co jest Bożą wolą dla nas. Bez ciszy nie reflektujemy naszego życia i naszych działań, wszystko czynimy wtedy powierzchownie. Ślizgamy się po powierzchni życia, pozostając ciągle na zewnątrz tego, co naprawdę istotne.

Pustelnia we własnym domu
 
Często słyszę, że dzisiaj niemożliwe jest życie w ciszy, że przecież nie sposób uciec od tego świata. Ale mimo to niezwykle ważne jest, aby szukać takich momentów wyciszenia, aby we własnym domu uczynić pustelnię, do której będziesz każdego dnia wchodził chociażby na chwilkę, chociaż na kwadrans, tak jak pisał o tym ks. Andrzej Muszala: „Pustelnię możesz mieć także ty. I to nawet już dzisiaj. Od zaraz! (...) Pustelnia to przede wszystkim miejsce: skupienia, ciszy, kontemplacji, wejścia w inny, duchowy świat. To mały kąt w twoim domu, gdzie zadbasz o milczenie, czystość, położysz ikonę. I gdzie spróbujesz się skupić, wchodząc do własnego wnętrza – tam, gdzie mieszka Bóg”. Ale obok tej pustelni rozumianej jako czas i miejsce potrzebna jest jeszcze postawa serca, a więc zharmonizowanie wewnętrznego zgiełku, gdzie wirują namiętności, pragnienia, nieuporządkowane relacje, zranienia czy grzechy. Człowiek, który we własnym wnętrzu pielęgnuje harmonię i ciszę, będzie potrafił wejść w dialog z Bogiem nawet wtedy, kiedy obok niego będzie olbrzymi zewnętrzny hałas.
 
Święte milczenie w liturgii 
 
Takimi miejscami, które powinny być dla nas szczególnymi pustelniami spotkania z Bogiem, miejscami wyciszenia i harmonii, bez wątpienia są nasze kościoły. Problem w tym, że i w nich coraz trudniej znaleźć to doświadczenie ciszy, harmonii i modlitewnego milczenia. Dlatego też kard. Sarah nieustannie powtarza, że „tym, czego Kościół potrzebuje dziś najbardziej, nie jest reforma administracyjna, kolejny program duszpasterski, czy też zmiana strukturalna”. Kościół dzisiaj potrzebuje na nowo odkryć sens Boga, Jego absolutny prymat w świecie, a tym samym prawdę o tym, że człowiek jest stworzony, aby wielbić Boga i słuchać Go. A do tego potrzebna jest cisza, przede wszystkim cisza świętego milczenia w liturgii.
 
Oczywiście nie chodzi tylko o to, żeby w liturgii zachowywać chwile milczenia, aby o to, żeby była ona przeniknięta świętą ciszą. Chodzi o cały styl celebracji, o to, co Kościół nazywa sztuką sprawowania świętych tajemnic – ars celebrandi. Przepisy liturgiczne wskazują, że należy zachować milczenie w czasie aktu pokutnego, aby uświadomić sobie prawdę o własnej grzeszności; aby z drżeniem i zaufaniem stanąć wobec świętego Boga. Następnie potrzeba ciszy po czytaniach, ponieważ Słowo Boże „rodzi się w milczeniu, w nim dojrzewa i z niego pochodzi” – zauważa Benedykt XVI. W ciszy wybrzmiewają słowa konsekracji „Bierzcie i jedzcie... bierzcie i pijcie...”, aby znaleźć swoją pełnię w milczącej adoracji naszego Pana obecnego w konsekrowanym chlebie i winie. Ciszy również wymaga najintymniejszy moment spotkania z Chrystusem, który przychodzi do nas w Komunii św., przenika nas, jednoczy nas ze Sobą. Ale jeśli te momenty ciszy nie będą zharmonizowane z całym stylem celebracji, wtedy faktycznie mogą być odczytywane przez wiernych jako puste pauzy bez treści, rodzące niecierpliwość i pytanie „kiedy coś się będzie działo dalej?”.
 
Adoracyjny styl celebracji
 
W kształtowaniu świętej przestrzeni ciszy i adoracji będzie zatem istotny cały styl celebracji. Chodzi o ton głosu przy wypowiadanych modlitwach, szybkość ich recytacji, majestat gestów i charakter muzyki. W praktyce okazuje się, że to, co najistotniejsze to wewnętrzne zjednoczenia kapłana z Panem, gdyż im bardziej jest On Jego ikoną, tym mniej skupia uwagi na sobie, a pozwala patrzącemu przeniknąć do wewnętrznego świata obecności Chrystusa. Wtedy kapłan potrafi wręcz intuicyjnie odczytać teologiczne znaczenie rytuału, znaleźć właściwą harmonię dla wykonywanych gestów, skupić wzrok na głoszonym słowie, na krzyżu, na obecnych na ołtarzu Ciele i Krwi Pana. Jego pokłony stają się autentycznym wyrazem adoracji, przyklęknięcia gestem czci wobec obecnego Misterium, a gesty dłoni niosą sens, odczytywany przez obecną wspólnotę. Właśnie taki styl celebracji zaprasza wiernych do modlitwy, adoracji i głębokiego, duchownego uczestnictwa w sprawowanej liturgii.
 
Sercem Eucharystii jest modlitwa eucharystyczna, w której przez wypowiadane słowa tej modlitwy Chrystus ofiaruje się Ojcu, a my wraz z Nim, ofiarujemy Bogu swoją wolność, tzn. samych siebie, całe nasze życie. Toteż nasze podstawowe działanie w akcji liturgicznej winno zmierzać do zjednoczenia naszej ofiary z ofiarą Jezusa, abyśmy się do Niego upodobnili, abyśmy się stali na Jego kształt, na Jego podobieństwo, tak aby była tylko jedna modlitwa – Jego i nasza jednocześnie. Widzimy tutaj, że istotny akt uczestnictwa i przeżywania liturgii jest na wskroś duchowy. Nie chodzi w nim o aktywne, zewnętrzne działanie, o robienie czegoś, ale o całkowite ukierunkowanie swojego życia i swojej woli na działającego Chrystusa, prosząc, aby Jego ofiara stała się także moją ofiarą. A ofiara ta dokonuje się przez słowa modlitwy eucharystycznej. Żebym mógł złożyć Bogu ofiarę słowa, żebym mógł ofiarować Mu siebie, to akcja liturgiczna musi przekroczyć sam akt kultu i sięgnąć do naszej codzienności. Akt modlitwy eucharystycznej może się dokonać w naszym życiu tylko wtedy, kiedy będzie on sprzężony z naszym codziennym życiem, w którym każdego dnia będziemy przez swoje konkretne czyny ofiarowywać Bogu swoją miłość do Niego i drugiego człowieka.
  
ks. Krzysztof Porosło
Przewodnik Katolicki 30/2017