DRUKUJ
 
Aleksandra Wojtyna
Życie z przesłaniem
Rycerz Młodych
 


„Pamiętaj, że o wartości człowieka stanowi w pierwszym rzędzie jego charakter, musisz go szkolić drogą wyrzeczeń. Silna wola, pracowitość, odwaga, inicjatywa, prawdomówność, godność osobista (…). Bądź katolikiem, to znaczy pragnij poznać wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu (…). Katolik to nie niedołęga, ale zdolny i przedsiębiorczy walczący ze złem” (Ł. Ciepliński).
 
Coraz częściej możemy usłyszeć i przeczytać w różnych źródłach o potrzebie treningu osobowości, rozsądnym planowaniu pracy, przyszłości, a także czasu wolnego, o treningu skuteczności, właściwie rozumianej asertywności, stawianiu sobie dobrze zdefiniowanych celów, doprowadzeniu rozpoczętego dzieła do końca, o konsekwencji, zdrowym uporze, odporności psychicznej, złotym środku. Nawet Biblia przekonuje nas, że dobrze pojęty trening personalny stworzy dojrzałego, asertywnego a otwartego na innych, pewnego siebie a skromnego, znającego swe potrzeby i emocje człowieka.
 
1 marca – szczególny Dzień
 
Chcę Ci zaprezentować osobę, która mnie urzekła i pod której wpływem pozostaję już od dłuższego czasu. Nie znam go osobiście, lecz z licznych przekazów. A może Ty poznałeś już Łukasza Cieplińskiego?
 
Łukasz to jeden z „Żołnierzy Niezłomnych” – ich święto obchodziliśmy niedawno, 1 marca. Tę datę „zawdzięczamy” właśnie Łukaszowi, bo 1 marca 1951 r. został on ze swymi towarzyszami… zamordowany przez aparat bezpieki, a w 2011 r., czyli dokładnie 60 lat po męczeńskiej śmierci Łukasza Cieplińskiego, ostatniego prezesa Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, które walczyło o Polskę Niepodległą, ten dzień właśnie ustalono Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
 
Łukasz urodził się w 1913 r., w bardzo niepewnych i niespokojnych czasach. Od najmłodszych lat wyróżniał się wyjątkowymi cechami charakteru, wrodzonymi talentami, uprzejmością, opanowaniem, pracowitością i konsekwencją – co zawdzięczał wychowywaniu się w bogatej w tradycje chrześcijańsko-patriotyczne rodzinie. Pomimo niesprzyjających okoliczności uczył się i szlifował charakter, ukończył szkołę oficerską, szybko awansował, przystąpił do służby wojskowej w Bydgoszczy.
 
Cieszę się, że mieszkam niedaleko miejsca, które „pamięta” Łukasza i jego bohaterski czyn. W czasie bitwy nad Bzurą w 1939 r. niespełna 26-letni Oficer dokonuje heroicznego czynu wymagającego nieprzeciętnych zdolności i odwagi. Z małego działka samodzielnie ostrzeliwuje pancerne pojazdy niemieckie, by osłonić przeprawę wojsk polskich przez rzekę – niszczy osiem niemieckich czołgów (pamiątką po tej akcji jest symboliczna tablica na cześć Łukasza Cieplińskiego ps. „Pług” na moście przy Bzurze w Witkowicach obok Sochaczewa). Jego czyn udaremnia na chwilę plany wroga, a sam Łukasz zostaje uhonorowany przez generała Tadeusza Kutrzebę w sposób dotychczas nieznany. Generał zdejmuje z własnej piersi Krzyż Virtuti Militari i dekoruje nim swego podopiecznego, awansując go od razu do stopnia porucznika. Później przez całą wojnę Pułkownik (do stopnia pułkownika został awansowany pośmiertnie) uczestniczy dzielnie w obronie Ojczyzny. Życie nie szczędzi mu „bonusów”; cierpi głód, tęsknotę za rodziną, żyje uciekając, pozostaje przez długi czas pod presją strachu i lęku, w krótkim czasie przemieszcza się – niejednokrotnie pieszo – z miejscowości do miejscowości. Trenuje samodyscyplinę na modlitwie, nie narzeka, działa, pozostaje wrażliwy na los innych, interesuje się swymi towarzyszami – niesie pomoc i krzepi dobrym słowem. Pomimo niestabilności warunków życia, on wytrwale zachowuje stabilność emocjonalną, wewnętrzną stałość, którą zawdzięcza dojrzałej pomimo młodego wieku osobowości.
 
Boże wychowanie

Nadzwyczajny charakter Łukasz zawdzięczał Bożemu wychowaniu. Osobiście uważam, że tylko głębokie zakotwiczenie w Bogu może skutkować takimi postawami życiowymi, jakie miał Pułkownik.
 
Marzymy o tym, by być człowiekiem honoru i słowa, być dojrzałym w pełnym tego słowa znaczeniu. Gdy tak kartkuję współczesne podręczniki z psychologii człowieka, ze zdumieniem odkrywam, że Łukasz był w pełni uformowanym i dojrzałym mężczyzną – wykazywał dziesięć cech dojrzałego człowieka, o których mówi współczesna psychologia, a przecież jego życie przebiegało w sytuacjach granicznych. Właśnie w takich warunkach odbywa się prawdziwy egzamin dojrzałości – a to nie wyścig szczurów w drodze do sukcesu, gdzie przy najmniejszej porażce „załamka”. On awansował mimo niesprzyjających okoliczności, przełożeni dostrzegli w nim nieprzeciętnego żołnierza, im było trudniej, tym bardziej manifestowały się niezwykłe cechy ich młodego podwładnego. Łukasz siły swe dostał od Boga, nie ma co do tego żadnych wątpliwości – miał w Nim pewność i ostoję. Jego trzy świętości, ideały to – można wyczytać w grypsach pisanych jego ręką z więzienia do synka Andrzejka i żony – Bóg, Ojczyzna i Matka. Świadkowie jego życia opowiadają, że chodził radośnie do kościoła, trzymając pod pachą „wielki modlitewnik”. Nie załamał się mimo wielu nieprawdopodobnych wręcz trudności, wierzył ślepo w Bożą Opatrzność i w opiekę Matki Bożej, nawet wtedy, gdy został zdradzony, umieszczony w katowni na Mokotowie i poddawany nieludzkim wręcz torturom. Podczas jednego przesłuchania w wyniku potężnego ciosu w głowę ogłuchł na jedno ucho, stosowano wobec niego elektrowstrząsy i podawano mu substancje psychotropowe, miażdżono psychicznie, zastraszano. Nie był w stanie o własnych siłach przychodzić do sali przesłuchań, połamanego wnoszono na kocu, by dalej kat pastwił się na nieprzytomnym Łukaszu. Tortury te były karą za odmówienie komunistycznemu aparatowi bezpieczeństwa współpracy. Więzień nie bał się śmierci, wyjawił to w jednym z grypsów adresowanych do Andrzejka, w ostatnim momencie życia prosił, by synek zachował wiarę w Boga i miłość do Ojczyzny i ludzi.
 
Co ciekawe, 37-letni Łukasz w obliczu swojego końca, myśli o przyszłości synka, martwi się o rodzinę, powierza ją Opatrzności Bożej. Dokładnie w grypsach opisuje synowi ideał życia: „Katolik to nie niedołęga, ale zdolny i przedsiębiorczy walczący ze złem. Przez wykształcenie umysłu i charakteru osiągnąć musisz odpowiednie stanowisko społeczne, by cele te móc realizować”.
 
Mając przed oczami zdjęcie Pułkownika Łukasza Cieplińskiego, nie mam wątpliwości, że spoglądam na człowieka dojrzałego – Polaka i katolika oddanego Bogu i Maryi. Gdy pierwszy raz przeglądałam książkę, która opisywała koniec II wojny światowej, jego zdjęcie przykuło moją uwagę. Rzadko widzi się, by osoba pozująca do zdjęcia służbowego, do tego w mundurze, tak się uśmiechała – to wręcz niebywałe. Łukasz uśmiecha się do nas, jakby już z innej rzeczywistości. Ten uśmiech ogarnia jego oczy, postać na nim nie jest statyczna, pełno w niej ekspresji, aż chce się odwzajemnić ten prosty, jasny uśmiech.
 
Chyba nie dziwi informacja, że trwają starania o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Łukasza Cieplińskiego? Życzę Ci, abyś – mając takie autorytety jak Łukasz – umiał formować swoją osobowość w duchu miłości Boga i drugiego człowieka.
 
Aleksandra Wojtyna
Ryverz Młodych 2/2017