DRUKUJ
 
Krzysztof Osuch SJ
Boże Narodzenie - kontemplacja ewangeliczna
Mateusz.pl
 


Chciałbym podprowadzić do prostej ewangelicznej kontemplacji Bożego Narodzenia w duchu św. Ignacego Loyoli (zm. 1556). W przygotowaniu osobistej modlitwy przeczytajmy sobie fragment z Ewangelii według św. Łukasza 2,1-21. Znający Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli mogą sięgnąć do numerów 110 – 117. Można też przejść od razu do poniższego rozważania, które pomoże ustawić „kąt patrzenia” na główne Osoby w grocie betlejemskiej. Najcenniejsze będzie jednak to, co sami odkryjemy, wchodząc w zaproponowaną kontemplację ewangeliczną.


W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.

Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą.

Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli.

Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.

I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił.

Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie.

Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.

A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali.

Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.

A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

 

O Narodzeniu Jezusa


Modlitwa przygotowawcza. Aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny zmierzały w sposób czysty do służby i chwały Boskiego Majestatu (Ćwiczenia duchowne = ĆD, 46).

 

Historia. Tutaj (przypomnieć sobie), jak wyruszyli z Nazaretu: Pani nasza w dziewiątym miesiącu ciąży, jak można pobożnie rozmyślać, siedząc na oślicy, i Józef, i służąca, prowadząc z sobą wołu, aby udać się do Betlejem i uiścić tam opłatę, którą cesarz nałożył na wszystkie tamte krainy (ĆD 264).

 

Ustalenie miejsca jakby się je widziało. Tutaj to będzie tak: Oczami wyobraźni widzieć drogę z Nazaretu do Betlejem, przypatrując się jej, jak jest długa, jak szeroka, czy idzie ta droga po równinie, czy też przez doliny i wzgórza. Patrzeć także na miejsce, czyli grotę narodzenia, czy jest obszerna czy szczupła, czy niska, czy wysoka, i jak jest urządzona.

 

Prosić o wewnętrzne poznanie Pana, który dla mnie stał się Człowiekiem, abym Go przez to bardziej kochał i naśladował (ĆD 104). Prośmy też o radość z Bożego Narodzenia i o wdzięczność za to, że Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł być Bogiem.

 

Widzieć osoby... wejść w siebie


Święty Ignacy tak podprowadza do kontemplacji Nowonarodzonego: Widzieć osoby, a mianowicie Panią naszą, i Józefa, i służącą, i Dzieciątko Jezus po jego narodzeniu. Ja zaś sam stanę się służką ubożuchnym i niegodnym, patrzeć na nich, kontemplując ich i służąc im w ich potrzebach tak, jakbym tam znalazł się obecny, z całym, jakie tylko jest możliwe, uszanowaniem i z czcią. A potem wejść w siebie samego, aby jakiś pożytek (duchowy) wyciągnąć.

 

Jest to godne uwagi, że św. Ignacy wprowadza w scenę Bożego Narodzenia także tę osobę, która przystępuje do kontemplacji. Proponuje jej (mnie), by stać się służką ubożuchnym i niegodnym. Poczujmy się ośmieleni, by osobiście uczestniczyć w tym wielkim Wydarzeniu!

 

Najpierw przypatrujmy się Pani naszej, Józefowi i Dzieciątku dopiero co narodzonemu...

 

Następnie, idąc za porywem serca, oddajmy się do usług... Mając świadomość swego ubóstwa i niegodności, powiedzmy tym świętym Osobom, że pragniemy Im służyć w ich potrzebach... Oddane teraz usługi mogą być jedynie bardzo proste, zwyczajne, ale też użyteczne. Przyjdzie czas, że Jezus poprosi nas o dużo większe zaangażowanie... A może już ma to miejsce?

 

Jest nadzieja, że gdy tak – z prostotą i wiarą – włączę się w to, co dzieje się w grocie betlejemskiej, poczuję się obdarowany coraz większą bliskością świętej Rodziny. Można się tego spodziewać, gdyż nastawienie poznawcze właściwe dla kontemplacji ewangelicznej otwiera swoisty kanał komunikacyjny, a spotykające się osoby odnoszą się do siebie z uwagą i szacunkiem, poznają siebie, czynią sobie wyznania miłości, obdarowują siebie nawzajem...

Uboga Rodzina Jezusa chętnie przyjmie zaofiarowane usługi, ale jeszcze chętniej sama będzie obdarowywać... – Nie ukrywajmy, że bardzo na to liczymy i czekamy. Nasze ubogie człowieczeństwo czeka na wielkie dary Bóstwa. Wiele pokoleń wołało z głębokości, błagając, by Bóg rozdarł niebiosa i zstąpił (por. Iz 63,19), gdyż tylko On może uratować człowieka, zaradzić bezbrzeżnej nędzy ludzkiej rodziny...

 

Wierzmy wraz ze św. Ignacym, że kontemplowanie Bóstwa Jezusa, ukrytego w świętym człowieczeństwie, otworzy nas na hojne dary wcielonego Syna Bożego…

 

Odnotujmy nasuwające się nam spostrzeżenia, także te najprostsze. Niektóre z nich mogą się okazać zaczątkiem wielkich olśnień, które rozświetlą to, co najtrudniejsze w ubogiej egzystencji człowieka.

 

... jakiś pożytek duchowy wyciągnąć


Cóż to znaczy, że Bóg przychodzi do nas jako prawdziwe dziecko, w uniżeniu, w ubóstwie, znajdując pierwsze schronienie w stajni dla owiec? – Zapewne, Bóg chce nam odsłonić to, co w Nim najmniej znamy; to mianowicie, że jest On pokorny, że nie chce przesadnych dystansów, że chce usunąć lęk, zazwyczaj odczuwany wtedy, gdy grzeszne stworzenie staje wobec Świętego Boga... Bóg objawiający się w Dziecięciu w Betlejem, rzeczywiście, nie wzbudza lęku, pokonuje wszelki niedobry dystans, stając się nieprawdopodobnie bliski, wręcz bezradny i zdany całkowicie na człowieka... Bóg-Dziecię ośmiela i przyciąga! – Rodząca się w nas radość i ogarniający nasze serce pokój mogą stać się jeszcze większe, gdy uświadomimy sobie, że przez całe ziemskie życie Jezus zachowa te przymioty, które tak wyraźnie widać w grocie Narodzenia...

 

Również dziś, w Kościele, Bóg pozostaje bardzo bliski i pokorny w swej miłości, a przez to bardzo pociągający i przyciągający. – Wystarczy wziąć pierwszy lepszy dzienniczek duchowy, np. św. Faustyny, Gabrieli Bossis, sługi Bożej Leonii Nastał czy s. Roberty Babiak (obie służebniczki Najśw. Maryi Panny Niepokalanie Poczętej) itp., by przekonać się, że Jezus jest niezmiennie bliski, serdeczny, i że stara się przyciągnąć nas do Siebie więzami Miłości, jak u Ozeasza.

 

We Wcieleniu Syna Bożego jest wiele skarbów do odkrycia i wiele pożytków do wyciągnięcia. Mamy nadzieję, że kolejny rok liturgiczny – a zwłaszcza okres Bożego Narodzenia – przyniesie nam nowe zrozumienia i świeże olśnienia... Na koniec zapytajmy, co każdy, każda z nas osobiście może uznać za najważniejsze przesłanie, płynące z betlejemskiej groty. Święta są po to, by docierać do sedna chrześcijaństwa.– Zanim przytoczę poetycko wyrażone Orędzie z betlejemskiej groty, tak najprościej wyrażę wymowę Bożego narodzenia: oto Bóg Ojciec w ziemskich narodzinach Swego Syna z Dziewicy Maryi zapewnia nas, że bardzo miłuje człowieka i świat! Bóg, który miłuje bez granic i do końca, sięga po wszelkie środki „wyrazu” i przekonywania, by skutecznie przyciągnąć nas do Siebie. To sam Wcielony Syn ma pociągnąć nas za Sobą – do Ojca i zaprowadzić do Domu, do wiecznej Chwały! Nie jest to rzeczywistość sielankowa. Droga Jezusa-Zbawiciela i nasza droga z Nim Ojca jest trudna. Warto podjąć ją jeszcze raz, towarzysząc Jezusowi od samego początku, od Jego narodzin. Każdy kwadrans kontemplacji ewangelicznej otworzy nas na Miłość i Moc Jezusa. Bóstwo Jezusa, ukryte w jego świętym człowieczeństwie i przesłonięte (podkreślone) skrajnym ubóstwem świętej Rodziny, ma nam do zaofiarowania wiele darów.

 

Niektóre z nich pięknie wskazał L. Noben w Orędziu z groty betlejemskiej:

 

Narodziłem się nagi – mówi Bóg – abyś potrafił wyrzekać się samego siebie.

Narodziłem się ubogi, abyś mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.

Narodziłem się w stajni, abyś nauczył się uświęcać każde miejsce.

Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy mnie się nie lękał.

Narodziłem się w miłości, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.

Narodziłem się w nocy, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.

Narodziłem się w ludzkiej postaci – mówi Bóg – abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.

Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł stać się „synem Bożym”.

Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.

Narodziłem się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.

Narodziłem się w twoim ludzkim życiu – mówi Bóg, – aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.

 

Rozmowa. Zakończyć rozmową (...): pomyśleć, co powinienem powiedzieć Trzem Osobom Boskim albo Jezusowi Nowonarodzonemu, albo Matce i Pani naszej; prosić trzeba odpowiednio do tego, co kto czuje, żeby lepiej iść za naszym Panem dopiero co narodzonym i naśladować Go (por. ĆD 117).

 

o. Krzysztof Osuch SJ
mateusz.pl