DRUKUJ
 
Paulina Smoroń
Niebo dla każdego inne?
Czas Serca
 


O tym, czy jesteśmy w stanie dowiedzieć się z książek, jak wyglądają piekło i niebo, w rozmowie z Pauliną Smoroń mówi Michał Gołębiowski, doktorant na wydziale polonistyki UJ i autor książki Niewiasta z perłą. Szkice o Maryi Pannie w świetle duchowości katolickiej.

 

Po co człowiekowi była i jest wiedza o tym, jak wyglądają niebo i piekło?

 

Być może większość ludzi z ciekawości chciała wiedzieć, co się z nimi stanie po śmierci i czy to będzie coś podobnego do życia ziemskiego. Z drugiej strony wielcy teologowie zajmowali się tym tematem, żeby pouczać wiernych, zachęcać ich do dobrego życia i odradzać im postępowanie prowadzące do piekła. Wyobrażenia piekła i nieba od początku były też niejako przedłużeniem tego, czego doświadczamy tutaj na ziemi. Pojawianie się takich opisów w literaturze było też spowodowane ich niewielką liczbą w Piśmie Świętym. Mamy oczywiście przypowieści Pana Jezusa na temat piekła czy nieba, ale w rzeczywistości wszystko sprowadza się do jednego wersetu z Pierwszego Listu do Koryntian, w którym św. Paweł pisze: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).

 

Można też przytoczyć fragment Ewangelii wg św. Łukasza, kiedy Pan Jezus porównuje niebo do wiecznej uczty. Czy takie przedstawienie znalazło swoje odzwierciedlenie w jakimś dziele literackim?

 

Tak, tutaj jednak dotykamy kwestii obrazowania, wedle którego starano się przybliżyć istotę nieba. Z jednej strony Pan Jezus mówi, że w niebie będziemy jedli i pili, natomiast św. Paweł pisze, pouczając Koryntian, którzy myśleli w sposób bardzo przyziemny, że królestwo Boże nie polega na jedzeniu i piciu. Dyskusje doprowadziły do zrozumienia, że chodzi o pewną symbolikę wspólnoty stołu z Bogiem, co oznacza bardzo bliską zażyłość. Utwory, które w ten sposób pojmowały niebo, są związane z tradycją mistyczną, a ich autorzy to np. św. Jan od Krzyża czy XVIII-wieczna poetka Konstancja Benisławska.

 

Czy fizyczne przedstawiania piekła i nieba w literaturze świadczą o tym, że ludzie potrzebują zakorzenienia w czasie i przestrzeni, aby zrozumieć to, co de facto jest nieuchwytne?

 

Oczywiście tego typu tradycja, która obrazowała niebo i piekło jako pewne miejsca, była i jest najbardziej rozpowszechniona. Ludzie tego potrzebowali od zawsze, co widać choćby w wymianie zdań pomiędzy Jezusem a Saduceuszami, którzy pytali, do którego z siedmiu mężów będzie należała żona po zmartwychwstaniu. Próbowali oni przełożyć ziemskie kategorie na rzeczywistość, która wymyka się ludzkiemu pojmowaniu. Jednak i takie bardzo obrazowe opisy piekła i nieba były ludziom od zawsze potrzebne, a chyba najbardziej znanym literackim świadectwem tego jest Boska komedia. Dante czerpał z różnych pieśni czy legend, starając się je wszystkie zebrać w jedną całość. Ten utwór jest jednak czymś więcej, ponieważ autor te wyobrażenia próbuje zinterpretować w teologiczny sposób. Również w Polsce w XVII wieku powstał utwór pt. Przeraźliwe echo trąby ostatecznej Klemensa Bolesławiusza, który był poematem na temat rozmaitych cierpień piekielnych. Co ciekawe, to był największy bestseller literatury staropolskiej. Inny przykład to traktat Dlaczego niebo jest monarchią? św. Roberta Bellarmina. Niestety taki sposób przedstawiania piekła i nieba wpychał je w ramy tzw. pedagogiki strachu. Oznacza to, że opisy te miały jak najbardziej przerazić czytelnika perspektywą piekła i w ten sposób zachęcić do nieba. Okazało się też, że nie są one wystarczające i dla ludzi to dopiero punkt wyjścia do głębszych rozważań.

 

Opisy zaświatów jako konkretnych miejsc są obecne również w literaturze współczesnej, czego dowodem może być książka Niebo istnieje… naprawdę. Opowiada ona o małym chłopcu, który twierdzi, że podczas operacji „umarł” i odwiedził niebo, a tam widział zmarłych ze swojej rodziny. Czy takie obrazy mogą być dla nas wskazówką, że po śmierci będziemy mieć nadal swoje ciała?

 

Oczywiście. Można tutaj sobie przypomnieć również fakt, że święci, jak Ojciec Pio czy Faustyna Kowalska, też mieli tego typu doświadczenia. Widzieli pewne miejsce, w tym przypadku piekło. Należałoby jednak spojrzeć na to w kategoriach łaski Bożej, która dostosowuje się do ludzkiego sposobu pojmowania.

 

Czy to znaczy, że nawet po śmierci będziemy postrzegać niebo bądź piekło na miarę swojego rozumienia?

 

Są dwie strony tej rzeczywistości, o których pisał m.in. św. Jan od Krzyża. Po pierwsze sama śmierć jest dla człowieka oczyszczeniem poznania, pamięci i duchowości. Dzięki temu ludzka zdolność do pojmowania zostanie rozwinięta nieporównywalnie bardziej niż jakikolwiek mistyk na ziemi jest w stanie to pojąć. Z drugiej strony wiara chrześcijańska – oprócz duchowego obcowania z Bogiem – zakłada również zmartwychwstanie ciała. To ciało będzie inne niż dotąd, ale z pewnością będzie czymś, co łączy nasze ziemskie doświadczenie z tym, co zastaniemy po śmierci.

 

Wspomniał Pan o tym, że niejednokrotnie bardzo dosłowne i brutalne przedstawienia piekła w literaturze miały przestrzegać ludzi przed grzesznym życiem i motywować do starań o niebo. Jednak czy w rezultacie nie doprowadzały ich do wniosku, że są zbyt słabi, żeby „zasłużyć” na niebo?

 

Z jednej strony w XVII wieku wykształciła się wspomniana już pedagogika strachu. Z drugiej pedagogika sama w sobie rozumiana jest jako metoda rozwijania człowieka w stronę większej dojrzałości. Trudno więc jednoznacznie ocenić tę sytuację, bo okazuje się, że najczęściej czytanymi utworami w dobie nowożytnej były te mówiące o piekle, nie o niebie. Nawet współcześnie, gdy ktoś powołuje się na Boską komedię, ma najczęściej na myśli pierwszą księgę opisującą piekło, wbrew zamysłowi autora, dla którego najważniejszym opisem było niebo. Ludzi fascynowało zło zapisane w wizjach piekła. Kiedy skończył się barok i nastało oświecenie, filozofowie skierowali ostrze swojej satyry w manierę duchownych, by nie tyle w kazaniach zachęcać ludzi do dobra, którym jest niebo, ale straszyć ludzi piekłem. Ta pedagogika miała jednak dość krótki żywot. Później zrozumiano, że chrześcijaństwo jest religią miłości, a nie strachu.

 

A jak to wygląda współcześnie? Często słyszymy, że świat chce się odciąć od Pana Boga, a chrześcijańska Europa umiera. Czy dzisiejsza literatura zwraca naszą uwagę na problem bagatelizowania kary za grzechy?

 

Przychodzi mi na myśl wiersz Czesława Miłosza pt. Dowód. Opowiada on o tym, że istnieje piekło, ale w odwołaniu do wielkiej tragedii XX wieku. Literatura współczesna, zwłaszcza powojenna, obrazowała piekło w nawiązaniu właśnie do II wojny światowej. Starano się w nawiązaniu do tego okrucieństwa wyobrazić sobie, czym jest piekło i stwierdzono, że jest ono tryumfem zła, które tkwi w człowieku. Można też zauważyć, że we współczesnej literaturze istnieje pewien kryzys w obrazowaniu nieba, co niewątpliwie jest następstwem koncentrowania się na głoszeniu upadku wartości i kultury europejskiej.

 

Czy jest jakieś przedstawienie piekła, które Pana najbardziej zaskoczyło albo zaniepokoiło?

 

Dla mnie osobiście najbardziej przerażającym opisem piekła jest ten zawarty w pismach św. Teresy z Avili. Pisze ona, że niebo to nieustanne bycie obejmowanym miłością, natomiast piekło stanowi ciągłe otoczenie nienawiścią.

 

Po jakie tytuły zawierające wizje mistyków na temat piekła i nieba warto sięgnąć?

 

Myślę, że warto przeczytać Pieśń duchową św. Jana od Krzyża, która opowiada o duszy otwartej na nieustanne przyjmowanie Bożej miłości. To najlepsza książka, która może przybliżyć człowieka do rozumienia w pewnej mierze, czym jest niebo.

 

Czy jest choć jedna rzecz, której na podstawie literatury możemy być pewni o niebie i piekle?

 

Możemy być pewni, że piekło jest przedstawiane w literaturze jako brak szczęścia i nierozwinięcie tego wszystkiego, co Bóg włożył w ludzkie serce. To nieskończona porażka człowieka. Natomiast o niebie można na pewno powiedzieć, że jest wolą Bożą dla każdego człowieka i spełnieniem wszystkich jego pragnień.

 

Rozmawiała Paulina Smoroń
Czas Serca nr 159