DRUKUJ
 
Jakub Gonciarz OP
Skrutynia, czyli wyzwalająca moc prawdy
Mateusz.pl
 


W trzecią, czwartą i piątą niedzielę Wielkiego Postu wybrani, a więc ci, którzy w czasie uroczystości paschalnych mają przyjąć sakrament chrztu, uczestniczą w obrzędach zwanych skrutyniami. Nazwa tych obrzędów pochodzi od słowa scrutare, co oznacza przenikać, badać. Skrutynia są to specjalne modlitwy mające na celu przygotowanie serca i umysłu wybranych, aby owocnie mogli przystąpić do sakramentów wtajemniczenia. Odbywają się one w czasie niedzielnej Eucharystii po homilii i mocno nawiązują do czytanej Ewangelii. W te trzy niedziele Wielkiego Postu możemy usłyszeć opisy spotkania Jezusa z Samarytanką, uzdrowienia niewidomego od urodzenia oraz wskrzeszenia Łazarza.

 

Argumentem, który przekonał Samarytankę, że rozmawia z zapowiadanym przez proroków Mesjaszem, było to, iż „powiedział jej wszystko, co uczyniła” (por. J 4, 39). Prawda o jej dotychczasowym życiu nie była pewnie dla niej miła, a jednak poczuła się wyzwolona z ciężaru wstydu, który do tej pory w sobie nosiła. Stanięcie w prawdzie wobec Jezusa nie tylko nie spowodowało jej poniżenia, ale pozwoliło zniszczyć śmiercionośne skutki popełnionych grzechów. Mogła wreszcie poczuć się wolna i spojrzeć na siebie bez wstrętu. Wiedziała, że dokonało się to w niej w wyniku spotkania z Chrystusem.

 

Do tego niezwykłego spotkania przy studni nawiązują obrzędy pierwszego skrutynium. Zebrani modlą się, aby wybrani przede wszystkim „poznali Chrystusa, który przyszedł zbawić to, co zginęło”, a następnie, „aby w pokorze serca wyznali, że są grzesznikami”. Te dwie prośby są ze sobą bardzo ściśle połączone. Nie da się bowiem poznać pełnej prawdy o swym grzechu bez odniesienia do Boga, który jest Święty. Nie można też zapragnąć Bożego zbawienia bez rozpoznania prawdy o swym grzechu i swej bezradności wobec niego. Jeśli więc wybrany rzeczywiście pozna sytuację, w jakiej się znajduje, niewątpliwie gorąco będzie pragnął, aby przez chrzest otrzymać przebaczenie grzechów i nowe życie w Chrystusie.

 

W procesie poznawania swych grzechów człowiek może napotkać wiele przeszkód. Jedną z najpoważniejszych jest wpływ „ducha obłudy”, który prowadzi do samousprawiedliwienia i pokładania ufności we własnych siłach. Zaprzecza się w ten sposób własnemu grzechowi lub też trwa się w przekonaniu, że sami sobie możemy z nim poradzić. W takich sytuacjach Bóg nie jest już potrzebny, bo człowiek sam usiłuje stać się swym zbawicielem. Aby wybrani nie wpadli w tę pułapkę, kapłan wypowiada modlitwę egzorcyzmu, prosząc, by nie ulegali oni wpływom szatana oraz potrafili ufnie otworzyć swoje serca, wyznać grzechy i odsłonić ukryte rany, gdyż jedynie w ten sposób może dokonać się uzdrowienie.

 

Wydaje się, że niebezpieczeństwo, przed którym ma chronić wybranych pierwsze skrutynium, dość często staje się udziałem wielu katolików ochrzczonych w dzieciństwie. Przestają oni w pewnym momencie odczuwać rzeczywistość grzechu. Gdy wracają jeszcze do nich wątpliwości i wyrzuty sumienia, potrafią sobie świetnie wytłumaczyć swoją sytuację i usprawiedliwić się przez porównanie z innymi. Proste stwierdzenia w stylu „wszyscy tak robią” czy też „nie jest tak źle” powoli, lecz skutecznie, zabijają zdolność rozeznania tego, co naprawdę jest dobre, a co złe. Jeśli pojawiają się jakieś pytania, to bardziej dotyczą tego, co w danej chwili jest miłe, a co miłe nie jest. Następuje zamiana poszukiwanych wartości. W miejsce dobra wskakuje przyjemność. Według nowoprzyjętych założeń Bóg nie zna się na tym, co przyjemne, więc przestaje być punktem odniesienia. Człowiek zaczyna sam ustanawiać reguły swego postępowania, w których grzech przestaje istnieć.

 

Drugie skrutynium prowadzi wybranych krok dalej. Poznali już prawdę o swym grzechu. Ewangeliczne opowiadanie o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia ukazuje Jezusa, który jest światłością świata (por. J 9, 5). W Jego obecności nie ma już miejsca na kłamstwo i złudzenia. W Jego świetle można zobaczyć rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Dzięki Jego słowu dokładnie widać co jest dobre, a co złe, co jest prawdziwe, a co stanowi tylko pozór prawdy. Można rozpoznać mądrość Chrystusowego krzyża, która nieskończenie przewyższa mądrość tego świata. Poznaje się realną, a więc przemijającą, wartość dóbr doczesnych i zaczyna się dostrzegać niezmienną wartość dóbr duchowych. Wszystkie te treści znajdują swe odbicie w modlitwach drugiego skrutynium. Kapłan prosi Boga, aby wybrani zostali uwolnieni „od zaślepiających ich złudzeń” oraz „by kierowani prawdziwą wiarą mogli oglądać Jezusa”.

 

Ewangelia o wskrzeszeniu Łazarza, towarzysząca trzeciemu skrutynium, objawia Jezusa, jako Tego, który ma moc wyprowadzenia człowieka ze śmierci do życia. Łatwo się domyślić, że cud z Betanii był zapowiedzią wydarzenia, które niedługo potem miało miejsce w Jerozolimie. Chrystus, zabity na krzyżu, po trzech dniach zmartwychwstał. Dzięki temu wydarzeniu zaistniała dla każdego człowieka możliwość przejścia z ciemności do światła, z grzechu do świętości. Bramą prowadzącą ze śmierci do nowego życia stał się przyjmowany z wiarą chrzest. Stąd też kapłan modląc się nad wybranymi, gorąco prosi, aby zostali oni uwolnieni „spod władzy złego ducha, który prowadzi do śmierci duchowej” oraz „aby uczestniczyli w chwale Chrystusowego zmartwychwstania”.

Prześledzenie obrzędów skrutyniów może doprowadzić do następujących wniosków. Po pierwsze, najgorszą sytuacją, jaka się może nam przydarzyć, jest zgoda na trwanie w grzechu ciężkim. W tym stanie na nowo sami oddajemy się w moc złego ducha, który robi wszystko, abyśmy nie dostrzegli swej tragicznej sytuacji. Ponieważ jest on dużo bardziej inteligentny od nas, to zazwyczaj udaje mu się dopiąć swego. Po drugie, trwanie w otrzymanej na chrzcie łasce uświęcającej prowadzi do coraz bardziej prawdziwego widzenia siebie i wydarzeń, w których uczestniczymy. Dzięki danemu nam Duchowi Świętemu jesteśmy w stanie rzeczywiście rozeznać „co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (por. Rz 12, 2). W końcu znajdujemy słowa nadziei. Nawet najstraszniejszy i najbardziej upokarzający nas grzech może zostać zgładzony poprzez naszą dobrą spowiedź. Przejście z ciemności do światła zawsze i dla każdego jest możliwe. Sami nie jesteśmy w stanie tego dokonać. Jezus, nasz Zbawiciel, z radością uczyni to dla nas.

 

Jakub Gonciarz OP
mateusz.pl