DRUKUJ
 
Kacper Romaniuk
To jest priorytet, żeby być autentycznym
Czas Serca
 


„Czy myślałeś o tym, żeby zostać sercaninem?” Takim hasłem sercanie zapraszają młodych do swojego Zgromadzenia. Jednak, co to właściwie znaczy być księdzem? Jak rozeznawać powołanie? O tych i podobnych sprawach z ks. Franciszkiem Wielgutem SCJ, odpowiedzialnym za duszpasterstwo powołań w Polskiej Prowincji księży sercanów, rozmawia Kacper Romaniuk.

 

Czym jest powołanie?

 

To jest najtrudniejsze pytanie (śmiech). Powołanie to jest zaproszenie do zrobienia czegoś wyjątkowego. Wobec każdego z nas Pan Bóg ma pewien zamysł, jakieś pragnienie. Bierze pod uwagę nasze zdolności i umiejętności i włącza je w swoje plany.

 

Kiedy ktoś poczuje w sobie powołanie do kapłaństwa oraz życia zakonnego, dlaczego powinien wybrać akurat Wasze Zgromadzenie?

 

Bo jesteśmy fajni (śmiech). Pan Bóg powołuje do różnych zgromadzeń. Skoro wzywa kogoś do nas, sercanów, to dlatego, że chce, żeby właśnie sercanie zrobili coś fajnego. Myślę, że wszystko rozgrywa się o plan Pana Boga. Na początku nie znamy go w całości, nie wiemy do końca, co Bóg chce z nami zrobić. Powołanie do konkretnego zgromadzenia jest właśnie częścią Jego planu.

 

Do sercanów idzie się, kiedy ma się blisko do Serca Jezusa?

 

Myślę, że mniej więcej tak to działa. Pan Bóg na różne sposoby daje poznać, że coś, czym żyłem do tej pory – może to być właśnie kult Serca Pana Jezusa czy związki ze wspólnotą sercanów – jest naprawdę moim przeznaczeniem. Jezus mówi do takiej osoby: „Chcę Cię mieć w tej rodzinie zakonnej po to, żebyś zrealizował moją wolę”.

 

Kiedy ma się pewność, że to jest to?

 

Da się wyróżnić wspólne rzeczy dla wszystkich powołanych. Taki ktoś często przystępuje do sakramentów. Odkrywa, że spowiedź bardzo dużo mu daje, dlatego spowiada się regularnie u stałego spowiednika czy też pogłębia jakieś nabożeństwo, np. do Serca Jezusa czy do Bożego miłosierdzia. Ale są też sposoby indywidualnego odkrywania powołania, bardzo różne. Może to być rozmowa z księdzem, przeżyte rekolekcje, doświadczenie modlitwy czy też „zachwyt” nad świadectwem życia we wspólnocie, jaką tworzymy.

 

Czy zdarza się, że ktoś zupełnie niezaangażowany wcześniej w życie Kościoła zostaje księdzem lub zakonnikiem?

 

Nawet, jeżeli w życiu takich osób istniały momenty, że były one daleko od Kościoła, to w miarę odkrywania powołania zaczynają szukać łączności z jakąś grupą przy parafii czy wspólnotą. Jest to naturalny proces na tym etapie ich życia, ponieważ chcą być bliżej Boga.

 

Tylko Pan Bóg prowadzi nas właściwą drogą?

 

Doświadczenie takiego prowadzenia to przekonanie o tym, że Bóg był i jest blisko naszego życia. Można spojrzeć na pewne doświadczenia z perspektywy czasu i pomyśleć: byłem ministrantem i przez to wyraziłem swoje pragnienie, by być bliżej Boga. Ta służba przy ołtarzu mogła być pewną zapowiedzią, że w przyszłości również stanę blisko ołtarza, ale w innej roli, jako ksiądz.

 

Jednak nie wszyscy ministranci zostają księżmi…

 

Niestety (śmiech). Nie wszyscy ministranci i lektorzy muszą zostać księżmi. Formacja ministrantów polega na tym, by nauczyć się pomagać, służyć, ćwiczyć posłuszeństwo, dobrze przeżyć młodość i właściwie się rozwijać. Służenie przy ołtarzu może jednak służyć i temu, by lepiej rozeznać swoje powołanie do kapłaństwa czy życia zakonnego.

 

Dlaczego przeżywamy obecnie kryzys powołań?

 

Jest chyba wiele powodów i na pewno trzeba na to spojrzeć z różnych stron. Na ten kryzys ma wpływ na przykład czynnik demograficzny. Dwudziestolatków jest teraz w Polsce stosunkowo niewielu. Poza tym szybko zmienia się świat i mentalność ludzi. W świecie widać coraz mniej duchowości, a przez to odniesień do Boga. Jest zauważalne, że odchodzi się od pewnej tradycyjnej duchowości i coraz bardziej laicyzuje się życie codzienne. Być może człowiek na inny sposób próbuje pogłębić swoje życie duchowe.

 

Czy za zmieniającym się światem nadążają sercanie?

 

Staramy się być autentyczni. Dla mnie priorytetem jest, żeby być autentycznym. Skoro jestem sercaninem i mam jakieś konkretne zadania, chcę to zrobić najlepiej jak potrafię. Według mnie to najbardziej przekonuje innych i zachęca ich do przyłączenia. Młodym ludziom rozeznającym powołanie stale towarzyszymy poprzez rekolekcje, Sercańskie Dni Młodych w Pliszczynie czy poprzez duszpasterstwo w konkretnej parafii, gdzie mamy kontakt z grupami młodzieżowymi, np. z Liturgiczną Służbą Ołtarza czy Ruchem Sercańskiej Młodzieży. Bycie wśród młodych ludzi jest najlepszą okazją, żeby pokazać im, jak wygląda życie księdza. W ten sposób stwarzamy możliwość zadawania pytań, dotyczących np. relacji z Bogiem.

 

Ilu kandydatów zgłosiło się w do sercanów w Polsce w ubiegłym roku?

 

Było ich trzech. Niestety z tego rocznika nie pozostał ani jeden.

 

Dlaczego młodzi ludzie rezygnują?

 

Formacja to jest czas przygotowania do życia zakonnego, a także czas ciągłego rozeznawania, czy to rzeczywiście jest moja droga, czy dobrze odczytałem wolę Boga. Nad tym wszystkim zastanawia się nie tylko pretendent, ale także jego wychowawcy. Zgromadzenie przygląda się kandydatom i to ono mówi w końcu: „Chcemy, żeby ten człowiek został sercaninem. Nadaje się”. Zgromadzenie może też stwierdzić, że nie ma w nim miejsca dla tej osoby. Dlatego podczas formacji jedni się utwierdzają w powołaniu, a niektórzy rezygnują.

 

Czy zdarza się, że ktoś rezygnuje ze względu na konflikt z przełożonym?

 

Może tak się stać. Czasem może pojawić się jakiś błąd. Ktoś może się zrazić do wychowawcy czy któregoś z księży. Może zobaczyć w tych osobach zły przykład, złe świadectwo życia i pomimo tego, że miał powołanie, postanawia odejść ze zgromadzenia.

 

Jest Was coraz mniej… Jakaś recepta na przyszłość? Liczy się jakość, a nie ilość?

 

Tego sformułowania używamy, aby przykryć pewne zażenowanie z powodu tego, że zgłasza się coraz mniej kandydatów. Zawsze jednak trzeba „stawiać na jakość”, nie na ilość. Poza tym trzeba się modlić w intencji powołań, a jeżeli będzie to wolą Pana Boga, On sam podeśle nam ludzi, którzy będą chcieli iść naszą drogą. Jeżeli natomiast nam na tym nie zależy, to jak Jemu ma zależeć?

 

Kapłaństwo jest piękną przygodą. Sam dałem się „zwieść”, parafrazując słowa proroka Jeremiasza, i się nie zawiodłem. Często odkrywam, że Pan Bóg ma wiele do zaoferowania, jeżeli podąża się za tym, do czego zaprasza.

 

Rozmawiał Kacper Romaniuk