DRUKUJ
 
Kobieta z olejkiem: I Bóg widział, że wszystko było dobre
Liturgia.pl
 


Oto właśnie niewiasta wylała na głowę Jezusa drogocenny olejek. Niektórzy przy tym obecni zwracają jej uwagę. Sam zaś Jezus składa jej obietnicę. Zatrzymajmy się na chwilę przy słowie, którym Jezus ujął się za tą kobietą i okazał jej przychylność.

 

Tradycja liturgiczna podaje następujące tłumaczenie: „To jest uczynek pełen wyrozumiałości, który spełniła dla mnie”. Natomiast tekst oryginalny mówi wyraźnie: „To jest piękny (lub dobry) uczynek, którego dokonała dla mnie”. Użyto tutaj greckiego, pospolitego przymiotnika kalos. W pierwszym znaczeniu oznacza on „piękny”, ale zwykle określa się nim także to, co jest „dobre”. Istnieje inny grecki przymiotnik, którego należy użyć, by dokładniej opisać specyfikę dobrego, chodzi o agathos „dobry”. W każdym razie, kalos przyjmuje często obydwa te znaczenia: dobrego i pięknego. Kalos właśnie oznacza to, co jest dobre i to, co pokazuje wspaniałość dobra. Słowo kalos niesie w sobie pełne znaczenie: tego, co przez wielki stopniowo kształtowała kultura grecka i co można usłyszeć w brzmieniu tego krótkiego przymiotnika.

 

Kalos to nie tylko termin wywodzący się z cywilizacji greckiej: ten przymiotnik bardzo wcześnie pojawia się w Biblii. W trzecim wieku przed narodzeniem Jezusa, uczeni żydowscy przetłumaczyli na grekę Pięcioksiąg (to tłumaczenie nazywa się dzisiaj Septuagintą) i użyli tego właśnie przymiotnika, by przełożyć słowo klucz, powtarzanego refrenu w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, gdy Bóg stwarza świat: „I widział Bóg, że było dobre”. „Dobry” po hebrajsku to tob: można by także oczekiwać dokładniejszego tłumaczenia słowa i odpowiadającego mu greckiego: agathos. Jednak tłumacze, w większości znakomici znawcy Biblii i kultury greckiej, wybrali termin bogatszy: kalos. Można by doskonale przełożyć słowa z Septuaginty jako: „I Bóg widział, że wszystko było piękne”. Każda rzeczywistość, którą stworzył Pan, a zatem każdy dzień powszedni tygodnia, jawi się jako „piękny” i „dobry”. Mówi nam o tym tylko jedno słowo: kalos.

 

Ewangelia św. Marka jest krótka. Jednym z tekstów biblijnych, do których nawiązuje i których strukturę powiela, jest początek Księgi Rodzaju. Chrystus, według świętego Marka, przychodzi, by zaistnieć w stwarzaniu: tak, jak Stwórca i jednocześnie tak, jak Adam, który słuchał Boga. Już w pierwszym rozdziale, Marek nie rozwija opowieści o narodzeniu tak, jak to czynią Mateusz i Łukasz. On nas raczej umieszcza wszystko „na początku”, by w ten sposób wprowadzić swój tekst. Widzimy zatem w tym początkowym rozdziale „suchą ziemię” (pustynię), wodę (Jordan, w którym odbywały się chrzty), niebo, które wkrótce otworzy się i wyjdzie z niego głos Ojca, wreszcie człowieka, Jana Chrzciciela. Jan żył najbliżej rzeczywistego stworzenia: jadł szarańczę i dziki miód (Mk 1, 1–6).

 

W skrócie: od samego początku wspomina się tutaj początek: z przywołaniem wielkich przestrzeni stworzenia, tak, jak w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju; sucha ziemia, woda, niebo, syn Adama, który rozwija się w tym kadrze. Wkrótce pojawia się także inny syn Adama: Jezus. Wchodzi do wody, następnie się w niej zanurza, a Duch w postaci ptaka – jak gołębica – spływa na Niego (Mk 1, 9–10). „I Duch Pana spoczął nad wodami” – powiedziano już w drugim wersie Księgi Rodzaju. Niedługo potem Jezus zostaje wyprowadzony na pustynię i żyje tam między zwierzętami, usługują mu aniołowie (Mk 1, 12–13). Jest tutaj cały porządek stworzenia, ułożony tak, jak na początku: zwierzęta są „posłuszne” temu Adamowi (por. Rdz 1, 28), który mieszka między stworzeniami – zgodnie tym, co Bóg przewidział na początku.

 

Wydaje się, że Marek nieustannie podejmuje medytację nad początkiem. W większym lub mniejszym stopniu jego teksty naznaczone są medytacją. Opisy Męki Pańskiej i Zmartwychwstania pełne są odwołań do początków: dzięki Chrystusowi i wszystkim, którzy biorą udział w wydarzeniach, stają się na nowo. Krótki końcowy fragment, w którym Marek opisuje zmartwychwstanie pomnoży tylko odwołania (Mk 16, 9–20). Pierwszego dnia Jezus ukazał się niewieście, następnie ukazał się dwóm ludziom idącym przez pola, a następnie jedenastu. W kilku wersach na nowo przytacza prawdziwe streszczenie opisu z Księgi Rodzaju: mężczyzna i niewiasta, zanurzeni w wodzie Bożej, dwaj bracia, którzy „idą przez pola”, jedenastu „braci”, którzy wierzą, że dwunasty nie pochodzi z tego świata. W tym ciągu opowieści odnajdujemy zatem najważniejsze fragmenty budujące strukturę Księgi Rodzaju: wielką scenę w ogrodzie (mężczyzna i niewiasta po raz pierwszy spotykają się, motyw dwóch braci, Kain i Abel, Ismael i Izaak, Ezaw i Jakub), syn, któremu przepowiedziano śmierć i który staje się widoczny wbrew oczekiwaniom jedenastu braci (Józef i jego bracia, por. przede wszystkim Rdz 45 – to sam koniec księgi).

 

Zatem w chwili, gdy do Jezusa przychodzi niewiasta z drogocennym olejkiem, aby wylać go na Jego głowę, nie idzie wcale jak ułożona mała dama z zamiarem spełnienia uczynku miłosierdzia. Ona dokonuje tego, co jest jasne dla Boga, dla Boga, który stworzył wszystko dla końca i który ustanowił na ziemi mężczyzn i kobiety, aby ci spotykali się i ukazywali na „Jego obraz i Jego podobieństwo” (Rdz 1, 26–28).

 

Namaszczenie, którego dokonała ta niewiasta jest prawdziwie „dobrym uczynkiem, który wypełniła” (albo „wypracowała”). Słownictwo związane z pracą jeszcze raz przywołuje słowa opisujące początek, gdy Bóg, kiedy wszystko stworzył, odpoczął „po całym trudzie, którego dokonał”), jak o tym opowiada Księga Rodzaju (Rdz 2, 2–3).

 

Na początku świętego tygodnia, w prostym geście, który odnajdujemy obecność nowego Adama, niewiasta odkrywa „piękny czyn”, którego Stwórca dokonuje dla nas od początku. Niewiasta uczestniczy w tym działaniu – odkrywającym to, co jest dobre i piękne – hojnie wielbiąc ciało Syna.

 

Można zrozumieć reakcję Jezusa: „wszędzie tam, gdzie będzie głoszona ewangelia, w całym świecie, będzie się także wspominać o tej kobiecie o tym, co uczyniła” (Mk 14, 9). Reakcja Chrystusa byłaby nieodpowiednia, gdyby ta niewiasta zadowoliła się „uczynkiem miłosierdzia”, reakcję tę można zrozumieć w wymiarze „kosmicznym”, gdzie gest niewiasty z olejkiem traktuje się jako dobre i piękne działanie, które rozpoczął Bóg.

 

Philippe Lefebvre OP
liturgia.pl | 28 marca 2013