DRUKUJ
 
Oddychanie Bożą obecnością
Idziemy
 


Pan Bóg jest zawsze przy nas, tylko my nie zawsze zwracamy na Niego uwagę. - mówi o. dr. Szymon Hiżycki OSB, opat klasztoru benedyktynów w Tyńcu, w rozmowie z Patrykiem Lubryczyńskim

 

Jak radzić sobie z rozproszeniami podczas modlitwy?

 

Nie przejmować się nimi za bardzo. Jeśli się rozproszymy, to trzeba na nowo skupić się i modlić się dalej.

 

Co daje modlitwa?

 

Owocem modlitwy jest to, że człowiek będzie się modlił. To zaś, jak się nasze życie będzie zmieniać, i czy będzie się zmieniać – trzeba już zostawić Panu Bogu. Do nas należy tylko to, żebyśmy się modlili. Tego trzeba pilnować, żeby się codziennie modlić, bez względu na wszystkie okoliczności.

 

Czym jest modlitwa Jezusowa?

 

Jest formą modlitwy osobistej, która wykształciła się na Wschodzie, głównie w środowisku monastycznym. Jej początki przypadają na koniec III i początek IV w. Ta forma, którą dziś znamy, sięga wieku VI-VII. To tak zwana modlitwa monologiczna, czyli polegająca na powtarzaniu jednej formuły modlitewnej, jednego zdania.

 

Najstarszy jej kształt opisał Jan Kasjan w swojej dziesiątej rozmowie. Była to modlitwa: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu; Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu!” – dziś znana z brewiarza. Potem mnisi doszli do wniosku, że w modlitwie musi pojawiać się imię Zbawiciela. Ostatecznie w VI w. najpopularniejsza forma takiej modlitwy ukształtowała się z połączenia dwóch zdań z Ewangelii św. Łukasza: modlitwy celnika i wołania niewidomego pod Jerychem. Brzmi to: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, miej litość dla mnie grzesznika”.

 

Modlitwa Jezusowa polega na tym, że człowiek w różnych okolicznościach w ciągu dnia stara się tym wezwaniem modlić.

 

Modlitwę Jezusową nazywa się także medytacją chrześcijańską. Czym więc ona się różni od praktyk duchowych Dalekiego Wschodu?

 

Podstawowa różnica pomiędzy technikami dalekowschodnimi, zwłaszcza buddyjskimi, a tymi, które są związane z duchowością chrześcijańską, polega na tym, że te pierwsze nie są ukierunkowane na kontakt z osobą. Natomiast modlitwa chrześcijańska zawsze jest skierowana ku wspólnocie Trójcy Świętej i ma za zadanie pomóc człowiekowi wejść w tę wspólnotę oraz nawiązać kontakt z Bogiem osobowym. Z samej istoty medytacja chrześcijańska, w tym modlitwa jezusowa, jest osobowa, personalistyczna, relacyjna. To coś, czego w ogóle w buddyzmie nie ma.

 

Ponadto samo używanie słowa „medytacja” w odniesieniu do technik dalekowschodnich jest nadużyciem. Trudno mi powiedzieć, kto pierwszy to zrobił i skąd się to wzięło, ale polski rzeczownik „medytacja” pochodzi od łacińskiego meditatio, które oznacza przede wszystkim ‘ćwiczenie’. W łacinie chrześcijańskiej było to słowo używane na określenie modlitwy monologicznej bądź wytrwałego czytania fragmentu Pisma Świętego. Medytacją powinna być nazywana tylko modlitwa chrześcijańska.

 

Czy medytacja to praktyka tylko dla mnichów, szczególnie powołanych do modlitwy?

 

Do modlitwy jest powołany każdy chrześcijanin, ponieważ Pan Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Modlitwa jezusowa jest przeznaczona dla każdego, ponieważ każdy chrześcijanin jest grzesznikiem, który prosi o Boże miłosierdzie.

 

Dlaczego Ojcowie Pustyni zalecają, żeby nie zmieniać raz wybranej formuły modlitwy? Co daje nam powtarzanie wciąż od nowa tego samego wersetu?

 

Ułatwia skupienie się na Panu Bogu, ponieważ człowiek nie szuka jakiejś formuły idealnej, tylko koncentruje się na Stwórcy.

 

Czy do modlitwy Jezusowej są potrzebne jakieś atrybuty, określona przestrzeń?

 

Czasem mamy taką pokusę, żeby modlitwę redukować do kwestii technicznej, jakbyśmy robili zupę. Modlitwa nie ma w sobie nic ze stosowania się do pewnych przepisów. Modlitwa to jest – tak jak w budowaniu każdej relacji – w pełni świadome stawanie przed Bogiem, o którym wiemy, że nas kocha. To trzeba sobie, po pierwsze, uświadomić: że my nie wykonujemy jakieś czynności magicznej, tylko staramy się nawiązać łączność z Panem Bogiem i oddać mu chwałę, która Mu się od nas należy, oddać Mu swoje życie. To jest pierwsza sprawa – świadomość, co będziemy robić.

 

Po drugie, wchodząc w tę modlitwę, warto sobie wyznaczyć na nią codziennie czas, żeby tylko jej się wtedy poświęcać, jej się oddawać, aby ona w naszym umyśle i sercu się zakorzeniła i później do nas wracała w ciągu dnia.

 

Powiedzmy więcej, jak by to mogło wyglądać w praktyce.

 

Najlepiej zrobić to w taki sposób, żeby zarezerwować sobie na czas jej trwania dwie pory dnia – aby modlić się dwa razy dziennie, tylko modlitwą jezusową, po 15-20 minut. Można robić to w kościele albo w kaplicy, którą się lubi, lub też w domu mieć takie miejsce, bądź w ogrodzie. Tak, żebyśmy mieli spokój.

 

Siadamy, klękamy albo stajemy – w zależności od tego, co pozwala nam zachować najlepsze skupienie. Stawiamy się w Bożej obecności i zamykając oczy, aby pozbawić się bodźców, które mogą wpłynąć na nasze rozproszenie, powtarzamy w rytm oddechu te słowa modlitwy: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. Najlepiej połączyć to, jak mówi św. Jan Klimak z oddechem, czyli jest wdech, a na wydechu powtarza się po jednym słowie. To jest technika, jeśli można tak powiedzieć, psychosomatyczna. Analogicznie podczas innych modlitw techniką, którą stosujemy, jest klęczenie, trzymanie rąk złożonych albo przesuwanie paciorków różańca. To wszystko ma nam pomóc skupić się i ukierunkować na Pana Boga.

 

Kiedy odmawiamy modlitwę jezusową, trzeba być bardzo delikatnym i każde słowo wypowiadać z wiarą. Kierować je na Pana Boga, bez sztucznego wysiłku. Ale z przekonaniem, że czy chcemy, czy nie chcemy, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie – jesteśmy w Bożej obecności. Pan Bóg jest zawsze przy nas, tylko my nie zawsze zwracamy na Niego uwagę. Te słowa, krótko wypowiadane, pozwalają nam na Bożej obecności się skupić. Jest to bardzo bezinteresowne, bo nic w zamian nie dostajemy, ponad to, że skupiamy się na Bogu, który jest przy nas obecny.

 

Bardzo ważna jest pewnego rodzaju systematyczność. Lepiej modlić się przez pięć lat codziennie po dziesięć minut niż przez miesiąc dwa razy po godzinie. Można powiedzieć, że systematyczność jest królewska. Ewagriusz z Pontu mówi, że tylko to przynosi efekt, co trwa długo – w tym sensie, że jest powtarzane wielokrotnie, w sposób długotrwały. Co trwa krótko, czyli co na przykład po tygodniu się zarzuca, przynosi więcej szkody niż pożytku.

 

Jakie znaczenie w modlitwie Jezusowej ma oddech?

 

Pomaga się skupić. Dlatego że w modlitwa ze swej natury jest czynnością psychofizyczną, czyli bierze w niej udział to, co wewnętrzne, ale również – nasze ciało. Kiedy modlimy się, wykonujemy np. znak krzyża; w liturgii mamy przyklęknięcia, skłony, okadzenia... To wszystko oddziałuje na naszą fizyczność. Ciało też ma prawo się modlić. W ten sposób wyrażamy jedność naszej osoby – ciała i ducha. Jeżeli człowiek w sposób regularny oddycha, to prowadzi to do naturalnego wyciszenia się. Nie na wszystkich jednak to działa. Po prostu trzeba sprawdzić, czy nam to pomaga, czy nie, ale nie jest to wymóg ważności modlitwy. To tylko jedna z metod, które mogą pomóc.

 

Czy oddech ma wymiar biblijny?

Oddech jest odniesieniem do Ducha Świętego. Jak mówił św. Grzegorz z Nazjanzu, dla człowieka jest bardziej naturalne modlić się, niż oddychać. Czytamy w Piśmie Świętym, że Bóg tchnął w nozdrza człowieka tchnienie życia. Świadomy oddech może więc być przyzywaniem Ducha Świętego, żeby wrócił, był we mnie, abym mógł oddychać Jego obecnością, z Nim być zjednoczony. To może być rodzaj prośby, czy wyznania wiary. Wyznajemy wiarę duszą, sercem i ciałem – całą naszą osobą.

 

Czego oczekują osoby przyjeżdżające na rekolekcje modlitwy Jezusowej?

 

Chcą się jej nauczyć.

 

Czy modlitwę Jezusową można nazwać pewnym stylem życia?

 

Tak, myślę, że modlitwa jest zawsze tym, co porządkuje człowieka i orientuje w jakimś kierunku. Uświadamia mu pewne rzeczy, stanowi pewnego rodzaju zmagania. Gdyby ktoś chciał zobaczyć, o co chodzi w modlitwie jezusowej, to najlepiej przeczytać „Opowieści pielgrzyma”, bo tam jest rzeczywiście pokazane, że modlitwa jezusowa jest pewnym stylem życia. Na ten styl życia składa się dążenie do Boga, wytrwała lektura Słowa Bożego, uczestnictwo w sakramentach, miłość bliźniego, lektura tekstów tradycji, trwanie we wspólnocie kościelnej i nieustanna modlitwa, ciągle powracanie do Boga.

 

Od jak dawna praktykuje Ojciec modlitwę Jezusową?

 

Od 2004 roku.

 

Co ta modlitwa wniosła do życia duchowego Ojca?

 

To, że się jeszcze modlę.

Rozmawiał Patryk Lubryczyński
Idziemy nr 23/2020