DRUKUJ
 
Święci Piotr, Paweł i Franciszek
 


29 czerwca obchodzimy uroczystość Apostołów Piotra i Pawła. Pierwszy z nich był wybrany przez Jezusa do pełnienia posługi prymatu w Kościele, drugi tak gorliwie głosił Ewangelię, że zyskał miano „Apostoła Narodów”. W ich święto nasze myśli kierujemy ku Rzymowi, ku Stolicy Apostolskiej, gdyż to papież, biskup Rzymu, następca św. Piotra oraz spadkobierca tradycji apostolskiej św. Pawła, cieszy się pierwszeństwem i władzą biskupią w całym Kościele. Pamiętając w modlitwie o papieżu Franciszku oraz wszystkich solenizantach, zapraszamy do lektury opowieści o pewnym spotkaniu św. Franciszka z następcą św. Piotra.


Miniatura autorstwa Simona Beninga umieszczona w Liturgii Godzin z południowych Niderlandów.

Obecnie znajduje się w Museum Meermanno Westreenianum w Haag.

 

W tym czasie, kiedy Franciszek razem ze swoimi towarzyszami stanął przed papieżem Innocentym, by prosić o regułę życia, papież widział, że jego projekt życia jest ponad siły ludzkie. Dlatego, jako człowiek obdarzony wielką rozwagą, tak rzekł do niego: „Synu, módl się do Chrystusa, ażeby poprzez ciebie okazał nam swą wolę. Gdy ją poznamy, wówczas w sposób bardziej oględny przychylimy się do twoich zbożnych pragnień”. Święty przystaje na rozkaz najwyższego pasterza, z ufnością śpieszy do Chrystusa, modli się wytrwale i zachęca towarzyszy, by pobożnie zanosili modły do Boga.

 

Krótko mówiąc, podczas modlitwy otrzymuje odpowiedź i obwieszcza synom nowe orędzie zbawienia. Poufną mowę Chrystusa poznaje w przypowieściach. Rzecze: „Franciszku, tak powiesz papieżowi: Pewna bardzo uboga, ale piękna kobieta mieszkała na pustyni. Pewien król pokochał ją ze względu na jej wielki wdzięk. Łaskawie zapoznał się z nią i miał z niej niezwykle urodziwych synów. Gdy już dorośli i szlachetnie się wychowali, matka rzecze do nich: «Kochani, nie wstydźcie się, że jesteście biedni, bo wszyscy jesteście synami tego wielkiego króla. Idźcie z radością na jego dwór i zażądajcie od niego tego, co wam konieczne».

 

Usłyszawszy to, zdziwili się i ucieszyli, a podniesieni na duchu królewskim pochodzeniem wiedzieli, że będą jego dziedzicami, dlatego cały swój niedostatek uważali za bogactwa. Śmiało stanęli przed królem, nie bali się jego oblicza, jako że nosili na sobie jego podobieństwo. Król, spostrzegłszy w nich swe podobieństwo, zdziwiony pyta, czyimi są synami. Oni odpowiadają, że są synami owej bardzo ubogiej kobiety mieszkającej na pustyni. Król uściskał ich, mówiąc: «Jesteście moimi synami i dziedzicami; nie bójcie się! Skoro z mojego stołu żywią się obcy, to tym słuszniejsze jest, bym żywił tych, którym z prawa przynależy całe moje dziedzictwo». Dlatego król kazał kobiecie, żeby wszystkich jego synów przysłała na jego dwór, na utrzymanie”.

 

Święty ucieszył się i uradował z porównania i zaraz zaniósł tę świętą wyrocznię papieżowi.

Kobietą, o której tu mowa był Franciszek, jako płodny w wielu synów i jako żyjący w niewygodach; pustynią – świat, w owym czasie nieuprawny i bezpłodny w naukę cnoty; pięknym i dużym pokoleniem synów – wielka liczba braci, zdobna we wszelką cnotę; królem – Syn Boży, do którego oni upodobniają się w świętym ubóstwie, przyjmują wyżywienie ze stołu królewskiego, cieszą się z naśladowania Chrystusa, gardzą wszelkim błahym wstydem i żyją z jałmużny, wiedząc, że poprzez zniewagi świata zostaną błogosławieni.

 

Pan papież podziwiał przedstawioną sobie przypowieść i niewątpliwie uznał, że to Chrystus przemówił przez człowieka. Wspomniał on pewną wizję, jaką miał kilka dni przedtem. Pouczony Duchem Świętym orzekł, że spełni się ona w tymże człowieku. Widział we śnie Bazylikę Laterańską bliską zawalenia, a jakiś zakonnik, człowiek mały i niepozorny, podpierał ją swoimi plecami, żeby nie upadła. Rzecze: „Zaprawdę, to jest ten, który swoim działaniem i nauką podtrzyma Kościół”. Dlatego to pan papież tak łatwo przychylił się do jego prośby; stąd też, jako pełen pobożności ku Bogu, zawsze kochał sługę Chrystusa osobliwą miłością. Szybko udzielił mu tego, o co prosił, a ponadto z życzliwością obiecał udzielić jeszcze więcej. Franciszek od tej pory, na mocy władzy sobie udzielonej, zaczął rozsiewać ziarna cnót, gorliwie przepowiadać, krążąc po miastach i grodach.

 

(Tomasz z Celano, Memoriale*)

franciszkanie.pl