DRUKUJ
 
Szymon Bąk
Kim jest moja Siostra? Kto jest moim Bratem? – O encyklice Fratelli tutti
Liturgia.pl
 


W jednym z moich ulubionych seriali padają słowa, że z encyklikami jest jak z „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta. Wszyscy cytują, ale nikt nie czyta. Encykliki, czy inne papieskie dokumenty, wydają się skomplikowane, naszpikowane teologiczno-filozoficzną nomenklaturą. Niestety zbyt często nie słychać zachęty do zapoznania się z nimi również z ambon. Powodu takiego stanu rzeczy wolałbym się nie domyślać, choć mam pewne smutne doświadczenia.


„Fratelli tutti” opublikowano w święto Franciszka z Asyżu. Nieprzypadkowa to data i nieprzypadkowy święty. Papież zaczerpnął tytuł nowej encykliki społecznej od Biedaczyny z Asyżu. Dokument podzielony na osiem rozdziałów, w polskim wydaniu mieści się na trochę ponad dwustu stronach. Już tutaj chciałbym powiedzieć, że jest to tekst napisany niezwykle przystępnym językiem. Mamy prosty i niesamowicie silny przekaz, który osobiście odczytuję w trzech płaszczyznach – braterstwa w świecie, braterstwa w ojczyźnie i bliskim otoczeniu oraz osobistego napełniania się dobrocią, tak by móc realizować dwa pierwsze założenia.

 

Trzy wspomniane tematy, które wyłoniły się po lekturze, zostały poprzedzone wstępem. Rozdział pierwszy ma bardzo znaczący tytuł „Mroki zamkniętego świata”. Papież niezwykle trafnie wylicza zachowania i procesy, które spychają ludzi w mrok. W skali globalnej ten mrok objawia się między innymi wykorzystywaniem biedniejszych państw przez bogatsze, działania zorganizowanych grupy przestępczych, terroryzm, czy niszczenie naszego wspólnego dobra – Ziemi. Mrok, który pochłania światło braterstwa dotyka także poszczególne kraje. Pozwolę sobie zacytować jeden z fragmentów pierwszego rozdziału, ponieważ jest tam opisany mrok mający się coraz lepiej w naszym kraju:

 

Najlepszym sposobem, by panować i posuwać się naprzód bez ograniczeń, jest sianie rozpaczy i budzenie ciągłej nieufności, nawet jeśli jest to zakamuflowane pod maską bronienia pewnych wartości. Dzisiaj w wielu krajach stosowany jest polityczny mechanizm jątrzenia, rozdrażniania i polaryzacji. Na różne sposoby odmawia się innym prawa do istnienia i wyrażania swoich opinii. W tym celu stosowane są strategie ośmieszania ich, posądzania, osaczania. Nie bierze się pod uwagę prawdy i wartości prezentowanych z ich strony, a w ten sposób społeczeństwo staje się uboższe i podlega despotyzmowi najsilniejszych.

 

Z kolei każdemu z nas zagraża myśl, że środkami społecznej komunikacji jesteśmy w stanie tworzyć długotrwałe i głębokie relacje. Cierpimy na nieumiejętność słuchania, trudno nam stworzyć przestrzeń ciszy, dzięki której możemy wsłuchać się i wysłuchać. Tym samym papież zwraca uwagę na to, że nasze rozmowy stają się powierzchowne, domagamy się szybkiej i prostej informacji i tracimy z oczu pytanie egzystencjalne.

 

To oczywiście tylko niektóre z zagrożeń jakie wymienia papież Franciszek. Czytając pierwszy rozdział, przytłaczał mnie ogrom mroku, który rozpanoszył się na świecie. Co to za straszna wizja? Wciąż tylko gwałt i ruina. Ten opis jednak nie jest pesymistyczny, on jest po prostu prawdziwy. Boli i uwiera, ale to prawda. Na szczęście papież podkreśla na sam koniec rozdziału, że jest nadzieja i za nią należy podążać.

 

Gdzie szukać nadziei na poziomie międzynarodowym? Papież zaznacza głęboką potrzebę usunięcia nierówności pomiędzy narodami. Biedne kraje są często wykorzystywane i traktowane jak pionki w grze. Trzeba zatem w taki sposób pomóc biedniejszym krajom, żeby mogły być w pełni niezależne. Pieniądze na taką działalność mogłyby płynąć z funduszy, które bogate kraje przeznaczają na zbrojenie. We Fratelli tutti poruszona została także kwestia reformy Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz struktur finansowych i ekonomicznych. Franciszek po raz kolejny wyraźnie wspomina, że każdy prąd ekonomiczny, którego centrum nie stanowi dobro każdego człowieka, jest szkodliwy dla braterstwa na świecie.

 

Wspaniała jest myśl papieża o tworzeniu społeczeństwa, które metaforycznie możnaby przedstawić za pomocą wielościanu. Franciszek przypomina, że każdy naród który zamyka się i tworzy mury wokół siebie, ostatecznie zubaża się. Trzeźwo przy tym zaznacza, że tworzenie różnorodnych społeczeństw nie oznacza jednocześnie przymusu rezygnacji z własnej tożsamości. Czy rodzi to napięcia? Oczywiście, ale papież dodaje: różnice są twórcze, tworzą napięcie a na rozwiązaniu napięcia polega postęp ludzkości.

 

Temat tworzenie różnorodnego społeczeństwa staje się dla nas, mieszkańców Polski, coraz to bardziej aktualny. Przytoczę dłuższy fragment encykliki, który jest dla mnie szczególnie bliski. Wdrożony w życie, może stać się światłem w polskim rozdartym społeczeństwie:

 

„Życie jest sztuką spotkania, nawet jeśli w życiu jest tyle konfliktów”. Wielokrotnie wzywałem do rozwijania kultury spotkania, która wykraczałaby poza dialektyki, stawiające jednego przeciw drugiemu. Jest to taki styl życia, który dąży do tworzenia owego wielościanu, który ma wiele aspektów, wiele stron, ale wszystkie tworzą jedność bogatą w różne odcienie, ponieważ „całość przewyższa część”. Wielościan przedstawia społeczeństwo, w którym różnice współistnieją ze sobą uzupełniając się, ubogacając i oświetlając nawzajem, nawet jeśli wiąże się to z dyskusjami i nieufnością. Od wszystkich bowiem można się czegoś nauczyć, nikt nie jest bezużyteczny, nikt nie jest zbędny. Oznacza to włączenie peryferii. Ludzie tam żyjący mają inny punkt widzenia, widzą te aspekty rzeczywistości, które nie są dostrzegane z centrów władzy, gdzie podejmowane są najbardziej kluczowe decyzje.

 

Myślę, że powyższe słowa dobitnie wskazują w jaki sposób budować braterstwo w kraju i bliskim sobie otoczeniu. Co jednak z każdym z nas? Papież przypomina wartość zwykłej uprzejmości oraz dobroci. Zaskakująco proste? Zatrzymać się w życiowym pędzie, uśmiechnąć się do drugiego człowieka, powiedzieć „przepraszam”, „dziękuję”, „proszę”, stworzyć przestrzeń słuchania pośród pustyni obojętności. Napełnianie się dobrocią to także umiejętność przebaczenia, które nie oznacza jednocześnie zapomnienia. Rany i nieprzebaczone zło, które nosimy w sobie, to zarzewie pożaru, przypomina nam papież.

 

Na koniec tych rozważań jeszcze trzy zachęty, które mogą zmotywować do przeczytania encykliki. Pierwsza – Franciszek bardzo ciekawie odczytuje przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (na tyle ciekawie, że w pewnym momencie podkreśla paradoks – dlaczego niekiedy ci, którzy deklarują się jako niewierzący, mogą żyć lepiej wolą Bożą od wierzących). Druga, papież próbuje odświeżyć nam wartość i godność służby polityka, podkreślając, że to jedna z najwznioślejszych form miłości (dlaczego tak jest – odpowiedź w piątym rozdziale). I wreszcie ostatnia zachęta, uważna lektura pozwoli odnaleźć przypis do pięknej piosenki, którą papież cytuje w encyklice. Wnikliwym czytelnikom życzę miłych słuchowych wrażeń.

 

„Fratelli tutti” może przeczytać każda Siostra i Brat – i warto to zrobić, żeby braterstwo stawało się coraz bardziej powszechne:

 

Ponieważ „przyszłość nie jest jednobarwna, ale, o ile mamy odwagę, można na nią spojrzeć w wielorakości i różnorodności tego, co każdy może wnieść. Jakże bardzo nasza rodzina ludzka musi nauczyć się żyć razem w harmonii i pokoju, chociaż nie musimy być wszyscy jednakowi.

 

Szymon Bąk
liturgia.pl | 16 października 2020