DRUKUJ
 
o. Remigiusz Recław SJ
W jakim kierunku prowadzić wspólnotę?
Szum z Nieba
 


Aby być dobrym liderem lub animatorem, trzeba mieć pewną wizję. Lider musi wiedzieć w jakim kierunku ma prowadzić grupę. Jeśli tego kierunku nie ma, jeśli go nie rozumie i nie widzi – to wspólnota prędzej czy później zacznie dryfować.

Popatrzmy na lidera, który w swoim życiu założył bardzo dużo wspólnot, przyjrzyjmy się krótko świętemu Pawłowi. Mawiał on często „moja Ewangelia” albo „moja nauka”. Czy w tym sformułowaniu św. Paweł pokazuje, że jego Ewangelia była inna od Ewangelii Chrystusa? Oczywiście, że nie. A jednak Paweł mówi „moja Ewangelia”. To sformułowanie oznacza Ewangelię Chrystusową dostosowaną w przekazie do misji, którą podejmował św. Paweł. Paweł inaczej przepowiadał do Żydów, a inaczej do pogan. Inaczej mówił do wspólnoty założonej przez siebie, a inaczej do wspólnoty, którą założył ktoś inny. Ale zawsze widać jedno: Paweł obiera sobie cel w prowadzeniu wspólnoty i go realizuje. Ogólnie można by powiedzieć, że jego celem zawsze był Jezus. Ale oprócz tego św. Paweł widział konkretnych ludzi i ich konkretne potrzeby i w zależności od tego głosił Ewangelię w różny sposób. To dostosowywanie Ewangelii do różnych sytuacji Paweł nazywa „swoją Ewangelią”.

 

Lider, który nie ma wizji prowadzenia grupy nie może być dobrym liderem. Oczywiście wizją lidera powinien być Chrystus. To jest jasne, ale to za mało. To jest tak duży poziom ogólności, że nie pomoże nam rozwiązać problemów związanych z pytaniem „dokąd zmierzamy?” A zatem zadaję teraz pytanie każdemu liderowi i każdemu animatorowi: jaką masz wizję prowadzenia wspólnoty? Czy wiesz w jakim kierunku Bóg chce prowadzić wspólnotę, którą Ci powierzył? Wiem, że odpowiedź na to pytanie może być trudna. Bardzo często się zdarza, że liderzy i animatorzy zagubili wizję wspólnoty. Po prostu rozmyła się ona gdzieś. To zaś wprowadza ogólne zagubienie we wspólnocie. Dla osób nowych we wspólnocie nie stanowi to wielkiego problemu. Oni są chłonni przyjąć wszystko. Ale ci, którzy są we wspólnocie od dwóch czy trzech lat, potrzebują czegoś konkretnego. Coś im trzeba zaproponować, bo inaczej odejdą ze wspólnoty. Jednak, aby móc to zrobić, trzeba mieć wizję wspólnoty. Inaczej będziemy proponować rzeczy od sasa do lasa. A zatem najpierw tworzymy szeroką wizję naszej wspólnoty, a później podejmujemy różne działania, które zmierzałyby do tego, aby tę wiodącą linię realizować. W ten sposób w naszej wspólnocie będzie porządek, a „starzy bywalcy” nie będą odchodzić.

 

Powinniśmy też co jakiś czas (np. raz na kwartał) pytać się w gronie animatorów, w jaki sposób realizujemy wizję naszej wspólnoty. Takie pytanie trzeba sobie zadawać, bo nie raz jest tak, że zaczynamy się zajmować różnymi rzeczami, a tracimy z horyzontu obrany cel. Nieraz może się okazać, że do tego zapraszał nas Duch Święty, innym razem okaże się, że ludzka nadgorliwość zaczęła dominować. Wspólne spotkania dotyczące realizacji celów wspólnoty pozwalają to zobaczyć.

 

Szukając konkretnej wizji naszej wspólnoty trzeba patrzeć eklezjalnie (czyli na cały Kościół): widzieć potrzeby parafii, w której jest wspólnota, potrzeby diecezji, ale też wziąć pod uwagę kierunki, które wytycza Odnowie Kościół.

 

Osobiście tak odczytuję znaki czasu, że grupy modlitewne w Polsce powinny pójść dziś jednocześnie w dwóch kierunkach: formacja osobista i ewangelizacja. Odnoszę takie wrażenie, że kilkanaście lat temu liderzy widzieli to dosyć wyraźnie. Dziś jednak, jakby cele wspólnot troszkę się rozmyły. Wiele wspólnot nie ma celu i w konsekwencji ludzie odchodzą ze wspólnot. Zachęcam do ponownego wyznaczenia sobie celów, zbudowania wizji wspólnoty. Zmierzajmy w dwóch kierunkach: formacja osobista i ewangelizacja. Te dwa kierunki idą równolegle i jest bardzo ważne, abyśmy realizowali je jednocześnie. Jeśli będzie podkreślać tylko formację osobistą, to ryzykujemy, że staniemy się zamkniętą grupą wzajemnej adoracji. Jeśli będziemy podkreślać tylko ewangelizację, to w konsekwencji może się okazać, że albo jesteśmy już puści (wypaleni charyzmatycy), albo może się okazać, ze przestajemy myśleć w jedności z całym Kościołem i grupa chce opuścić Kościół (w rzeczywistości najczęściej wynika to z braku formacji osobistej).

 

Na czym ma polegać formacja osobista? Najpierw zadbajmy o formację liderów i animatorów we wspólnotach. Dopiero, gdy to zrobimy, będziemy mogli dbać o formację osobistą całej wspólnoty. Najpierw serce wspólnoty musi być zdrowe, potem dopiero będzie mogło dobrze rozprowadzać krew po całym organizmie, którym jest wspólnota.

 

Osobista formacja, to przede wszystkim dbanie o relację z Jezusem, o życie sakramentalne, o spowiedź i częstą Eucharystię. Trudno jest mi wyobrazić sobie lidera, który nie ma stałego spowiednika. Wymagałbym też od liderów i animatorów, aby raz w roku odprawili kilkudniowe rekolekcje poza wspólnotą. Osobiście zachęcam do rekolekcji ignacjańskich. Uważam, że połączenie duchowości Odnowy w Duchu Świętym z duchowością św. Ignacego jest genialnym rozwiązaniem. Odnowa niesie za sobą ryzyko nadmiernej egzaltacji i uczuciowości. Zaś rekolekcje ignacjańskie bardzo mocno podkreślają rolę rozeznawania, które studzi nadmierne emocje. Nie spotkałem się jeszcze z bardziej usystematyzowaną i bardziej owocną formacją liderów i animatorów niż rekolekcje ignacjańskie. Dzięki niej liderzy uczą się rozeznawania duchowego, modlitwy w ciszy – co jest niesłychanie ważne w Odnowie, a także kierownictwa duchowego i aktywnego słuchania drugiego człowieka. Zachęcam Was, drodzy Liderzy i Animatorzy, abyście zaplanowali sobie RAZ W ROKU odprawienie rekolekcji ignacjańskich. Chcecie bezpiecznie prowadzić wspólnotę? Inwestujcie w formację osobistą.

 

Z formacji osobistej liderów i animatorów, będzie wypływać formacja osobista całej wspólnoty. Wówczas będzie miejsce na dobrą katechezę, świadectwa, konferencje. Być może słowa otuchy zapraszanych gości... Na tej stronie internetowej pomagamy Wam też w formacji indywidualnej wspólnoty. Ale, aby było to możliwe, najpierw liderzy i animatorzy muszę zadbać o zdrową relację z Bogiem. W duchowości, aby coś było zdrowe, musi być również zobiektywizowane. Dlatego tak ważne jest, abyście też odprawiali rekolekcje poza swoją wspólnotą... tego trzeba wymagać od liderów i gorąco zachęcać do tego animatorów.

 

Drugim kierunkiem wspólnoty powinna być ewangelizacja. Tutaj każda wspólnota sama wytycza sobie konkretny, charakterystyczny dla niej rys. Ale ! Niech to będzie konkretne. Jeśli chcecie ewangelizować młodzież, to trzeba odwiedzać szkoły, parafie... organizować koncerty, pokazy filmów itd. Nie wystarczy żyć pragnieniami ewangelizacji młodzieży. Ale nie wszyscy są powołani do pracy z młodzieżą. Być może Wasza wspólnota ma wziąć pod opiekę więzienie w mieście, albo jakiś dom dziecka. A może rysem wspólnoty ma być ewangelizacja uliczna, a może czyny miłości wobec chorych w parafii odwiedzanych raz w miesiącu przez księży wikarych, a może modlitwa wstawiennicza, a może modlitwa za miasto, a może... słuchajcie Ducha Świętego i patrzcie na potrzeby Kościoła lokalnego. Najważniejsze jest, aby wspólnota obrała konkretny cel. Powtarzam, trzeba mieć wizję wspólnoty czyli widzieć, ku czemu ona ma zmierzać.

 

W ewangelizacji bardzo ważną rolę odgrywają charyzmaty. Ona pobudza wspólnotę do korzystania z charyzmatów w działaniu „na zewnątrz” wspólnoty. Wówczas nasza posługa charyzmatyczna wychodzi z podziemi (czyli z zamkniętego kręgu wspólnoty) i staje się istotna dla całego Kościoła. Wielu katolików dzięki ewangelizacji poznaje się, że Duch Święty naprawdę działa, że Ewangelia mówi prawdę. Ewangelizacja zmierza ku temu, aby innych wprowadzać w doświadczenie wylania Ducha Świętego, i osobistego spotkania z Jezusem. Następnie do wejścia do wspólnoty i do życia w Chrystusie, do życia w Duchu Świętym.

 

o. Remigiusz Recław SJ
Szum z nieba | maj 2007