DRUKUJ
 
Podzieleni/połączeni - debata internetowa na Jasnej Górze
 


W ramach trzydniowych, internetowych „Rekolekcji dla wszystkich” w czwartek, 12 listopada, odbyła się Jasnogórska Debata - Podzieleni/Połączeni. Wieczorna dyskusja z Sali Rycerskiej na Jasnej Górze, transmitowana była na jasnogórskim kanale YouTube - www.youtube.com.

 

Do udziału w Debacie zaproszono: ks. Wojciecha Węgrzyniaka, biblistę i rekolekcjonistę, s. Tymoteuszę Gil, dominikankę prowadzącą Dom dla Chłopców w Broniszewicach i Jana Melę, niepełnosprawnego podróżnika i działacza społecznego.

 

W związku tym, że organizatorom Debaty nie udało się zaprosić ludzi, którzy uczestniczyli w protestach, którzy krytykują Kościół, pytania i zarzuty od nich odczytywane były z forów internetowych przez prowadzących: o. Michała Legana, rzecznika Jasnej Góry i Judytę Syrek, dziennikarkę.

 

„Jasna Góra stanowi od zawsze punkt wspólny dla Polaków, jest takim miejscem, w którym można się spotkać i porozmawiać” - mówił na wstępie o. Michał Legan. „To miejsce jest też takim miejscem, do którego przybywają i kobiety, i mężczyźni, czasem z takimi najtrudniejszymi sprawami. My dzisiaj też przybywamy z tą trudną sprawą, która nas podzieliła, i spróbujemy znaleźć takie punkty, które pomogą nam coś zbudować, co pomoże nam żyć lepiej” - dodała Judyta Syrek.

Pierwsze pytanie od użytkownika z nickiem ‘oreo’ brzmiało: „Kiedy rozliczenie pedofilii i sodomii w Kościele polskim?”

 

„Jeśli kogoś coś boli, to krzyczy odpowiednio do bólu, i ten ból może być wyrażony tak, że nam przeszkadza, że on jest jakoś rażący. Najważniejsze jest to, że nie ma zgody Kościoła, jako większości księży czy ludzi na to, żeby te rzeczy były - odniósł się do zarzutu ks. Wojciech Węgrzyniak - Wewnętrznie wszyscy się sprzeciwiamy temu, denerwuje nas i boli, że takie przypadki miały miejsce. Coraz bardziej jesteśmy rozgoryczeni, my jako księża, że są sytuacje, o których myśmy w ogóle nie wiedzieli, że takie rzeczy były. I konsensus społeczny jest bardzo mocny, taki, że nie chcemy, żeby te przypadki były. Z drugiej strony marzy mi się też, żeby to nie było takie nasze wewnętrzne pragnienie, ale też świeckich. Znam przypadek, z bliskiej mojej rodziny, gdzie ksiądz, zakonnik, molestował 11-12 osób i żaden z rodziców nie chciał podpisać świadectwa, żeby można z tym pójść do prokuratury. Dyrektorka szkoły musiała to zrobić z urzędu, natomiast żaden z rodziców nie chciał przyłożyć reki do tego, żeby powiedzieć komuś o tym księdzu, że ten ksiądz robi rzeczy złe. Mam nadzieję, że księża, biskupi, świeccy, rodzice będą te rzeczy zgłaszać do prokuratury jak najszybciej”.

 

„Jeśli chodzi temat pedofilii, który jest dla wszystkich bardzo bolesny, to dla mnie, jako osoby będącej w Kościele, bardzo brakuje tego wyraźnego słowa ‘przepraszam’, wydaje mi się, że ono zbyt rzadko się pojawia. Czasami naprawdę niewiele musimy mówić, wystarczy powiedzieć ’przepraszam”- podkreślała s. Tymoteusza Gil.

 

„Nikt z nas nie mówi, że to są spoko sytuacje, że to są sytuacje, które powinny być ukrywane, absolutnie nie - stwierdzał Jan Mela - Ja się tu podpiszę pod słowami siostry, że trzeba bronić prawdy, po prostu we wszystkim trzeba bronić prawdy. Świat jest pokręcony, my wszyscy jesteśmy tylko ludźmi”.

 

„Mnie często brakuje takiego prostego Kościoła, prostych słów, które do mojej kwadratowej głowy trafią - przyznał Jan Mela - Biskup Ryś mówił, że nie ma szans, żeby budować dobro i czystość, zasłaniając te czarne karty historii. Kościół takich czarnych kart w swojej historii ma wiele, jak każdy. Jeżeli będziemy próbowali udawać, czy kler, czy wspólnoty okołochrześcijańskie, że wszystko jest w porządku, nic złego się nie dzieje, to my będziemy, jak z taką drzazgą w łapie. Ona tam jest, ona będzie boleć i ta rana będzie się po prostu jątrzyć. Czasami to jest tak, jak ze złamaniem kości, która się krzywo zrośnie. Lekarz ci taką rękę weźmie, złamie ponownie, naprostuje, żeby ta kość się zrosła od nowa. Łamanie kości nie jest fajne, nie jest przyjemne, ale czasem ten krok do tyłu, czy pięć kroków do tyłu, uderzenie się w pierś, przyznanie ‘ok, nie jest dobrze, ale chcemy to wszystko wyczyścić i generować dobro’. I pamiętajmy, jak wiele tego dobra się dzieje, to moim zdaniem trochę zmienia rzeczywistość i tego brakuje. Dlatego bardzo do tego zachęcamy, bo przyznając, że jest wiele zła, wcale nie sprawiamy, że figura Kościoła pada, wręcz przeciwnie”.


jasnagora.com