DRUKUJ
 
Sławomir Rusin
Cyryl i Metody, czyli Msza w języku pogan
List
 


Działalność misjonarska świętych Cyryla i Metodego była pierwszą skuteczną ewangelizacją Słowian. Bracia pozostawili po sobie wiele tłumaczeń tekstów biblijnych i liturgicznych także dyskusje teologiczne z muzułmanami i wyznawcami judaizmu oraz wystąpienie przeciw obrazoburcom w Konstantynopolu.

 

„Człowiecze, powiedz nam, jak mogłeś teraz stworzyć dla Słowian pismo i uczysz go, czego nikt pierwej nie wynalazł, ani Apostołowie, ani papież rzymski, ani Grzegorz Teolog, ani Hieronim, ani Augustyn. My zaś wiemy tylko o trzech językach, którymi przystoi w piśmie Boga chwalić: hebrajskim, greckim i łacińskim".

 

Takie oskarżenia, według „Żywota Świętego Konstantyna-Cyryla", usłyszał w Wenecji Apostoł Słowian. Tamtejszemu duchowieństwu, podobnie jak niemieckiemu, nie podobało się, że Słowianie mogą modlić się i czytać Pismo Święte w ich własnym języku.

 

Bracia z Sołunia

 

Konstantyn, znany nam raczej pod imieniem zakonnym: Cyryl, był młodszym bratem Michała (Metodego). Obaj urodzili się na początku IX w. w leżących nad Morzem Egejskim Salonikach, w północnej Grecji. W języku staro-cerkiewno-słowiańskim nazwa miasta brzmi Sołuń, dlatego Cyryl i Metody nazywani są często „braćmi sołuńskimi". Jak głosi legenda ich matka była Słowianką, obaj więc dobrze znali mowę tego licznego, choć dość młodego w Europie ludu (najstarsze, rzetelne pisemne źródła historyczne mówiące o Słowianach pochodzą bowiem dopiero z VI w.). Ojciec braci, Leon, był oficerem.

 

Konstantyn i Michał początkowo kształcili się w rodzinnym mieście, ale potem udali się do akademii cesarskiej w Konstantynopolu. Tam pobierali nauki, m.in. pod kierunkiem Focjusza, późniejszego patriarchy, wielkiego intelektualisty tamtych czasów, który w Kościele prawosławnym czczony jest jako święty. Cyryl studiował przede wszystkim filozofię, klasyków starożytnych i Ojców Kościoła, ale także matematykę, astronomię i muzykę. Prawdopodobnie w 847 r. przyjął święcenia kapłańskie i został bibliotekarzem przy kościele Mądrości Bożej (Hagia Sophia). Pełnił też funkcję doradcy i sekretarza patriarchy Ignacego.

 

W 850 r. został wykładowcą filozofii w szkole cesarskiej (stąd jego przydomek - Konstantyn Filozof). Michał natomiast otrzymał wykształcenie prawnicze i pracował początkowo w administracji cesarskiej. Pełnił zaszczytną funkcję zarządcy wojskowego jednej z prowincji zamieszkałej przez ludność słowiańską. Jednak ok. 840 r., jak czytamy w jego „Żywocie": „pozbył się księstwa, a udawszy się na Olimp, gdzie żyją święci ojcowie, postrzygł się i przywdział czarne mnisze szaty. I żył w posłuszeństwie i pokorze, pełniąc gorliwie całą regułę mniszą, a do ksiąg się przykładając". W klasztorze otrzymał imię Metody.

 

Funkcja wykładowcy filozofii, jaką pełnił Konstantyn nie była dla niego, jak by się mogło wydawać, „ciepłą posadką". Zwierzchnicy, doceniając jego wiedzę i zdolności retorskie, często powierzali mu trudne misje. Autor „Żywota..." pisze, że Konstantyn polemizował z teologami, którzy byli przeciwnikami kultu obrazów, prowadził dialog z muzułmanami w Bagdadzie (ok. 851 r.), gdzie wyjaśniał im doktrynę o Trójcy Świętej, a wraz ze swym bratem udał się na Krym z poselstwem do Chazarów (860 r.). Ta ostatnia misja okazała się dla obu braci niezwykle ważna.

 

Koczownicy i relikwie

 

Chazarowie byli koczowniczym ludem pochodzenia tureckiego. Przywędrowali ze stepów Azji w VI w. i osiedlili się między Krymem, północnym Kaukazem a Morzem Kaspijskim. Na tle ówczesnych narodów wyróżniała ich tolerancja religijna. Toteż Chazarowie wyznawali wiele religii: szamanizm, judaizm, chrześcijaństwo i islam. Jak podaje autor „Żywota Konstantyna", pewnego dnia chazarskie poselstwo, podczas wizyty na dworze bizantyjskiego cesarza Michała III, zwróciło się do niego z prośbą: „o przysłanie męża uczonego spośród was, abyśmy przyjęli wiarę waszą, jeśli Żydów i Saracenów w rozprawie pokona".

 

Michał nie zastanawiając się długo wezwał do siebie Konstantyna, który przebywał w tym czasie razem z bratem w klasztorze na Olimpie, i właśnie jemu powierzył tę misje. Po krótkich przygotowaniach Konstantyn i Metody wyruszyli. W drodze do kagana, czyli władcy Chazarów, zatrzymali się w mieście Cherson na Krymie. Tam Konstantyn nauczył się hebrajskiego, aby móc lepiej polemizować z wyznawcami judaizmu.

 

Przetłumaczył przy okazji na język grecki podręcznik gramatyki języka hebrajskiego oraz niektóre dzieła teologiczne. Również na Krymie bracia usłyszeli od tamtejszego duchowieństwa, że w morzu spoczywają nieodkryte dotąd szczątki papieża Klemensa I Rzymskiego. W jaki sposób biskup Rzymu znalazł się tak daleko od swojej stolicy? Tradycja mówi, że został skazany przez cesarza Trajana na wygnanie na Krym i tam w 102 r. zginął śmiercią męczeńską przez utopienie w morzu z kotwicą zawieszoną u szyi. Po niezbyt długich poszukiwaniach zaginione relikwie udało się odnaleźć.

 

Następnie bracia sołuńscy udali się do kagana, aby głosić jemu i jego poddanym Ewangelię. Dzięki ich słowom nawrócić i ochrzcić miało się około dwustu osób, a sam kagan - jak czytamy w „Żywocie Konstantyna" - napisał specjalny list do cesarza: „Posłałeś nam, władco, człowieka, który słowem i dowodami wykazał nam, że wiara chrześcijańska jest święta. Przekonawszy się, że jest to prawdziwa wiara, poleciliśmy ludziom chrzcić się dobrowolnie w nadziei, że i sami tego dostąpimy".

 

Po powrocie z misji Metody udał się do swego klasztoru na Olimpie, gdzie został wybrany przełożonym, a Konstantyn wrócił do swoich obowiązków bibliotekarza i wykładowcy. Nie zaznali jednak zbyt długo spokoju. W 862 r. do cesarza przybyło poselstwo od księcia wielkomorawskie-go Rościsława, z prośbą o misjonarzy znających język słowiański.

 

Naród, któremu darowano pismo

 

Słowiański książę chciał, aby w jego państwie pojawił się ktoś, kto by „w naszym własnym języku prawdziwą wiarę chrześcijańską wykładał". Chrześcijaństwo co prawda przenikało na Morawy już na początku IX w., ale były to wpływy łacińsko-niemieckie. Rościsław obawiał się, nie bez racji, że przyjęcie chrześcijaństwa tą drogą może prowadzić do politycznego uzależnienia od zachodnich sąsiadów. A państwo, którego był władcą, było dość spore. W okresie największej świetności w IX w. obejmowało swym obszarem m.in. tereny dzisiejszych Czech, Słowacji, Rumunii, Węgier, Łużyc i Śląska. Liczyli się z nim z jednej strony Germanie, z drugiej Bułgarzy.

 

I znów cesarz posłał po Konstantyna: „Wiem ja, że zmęczony jesteś, Filozofie, ale potrzeba, żebyś tam poszedł, nikt bowiem inny rzeczy tej nie potrafi dokonać tak, jak ty". Misja była o tyle trudna, że Słowianie nie mieli własnego pisma. Konstantyn zgodził się. Jednak zanim wyruszył, udał się na odosobnienie, „oddał się modlitwie wraz ze swoimi pomocnikami" i zaczął obmyślać nowy alfabet dla Słowian, który fonetycznie odpowiadałby ich językowi.

 

Tak powstała głagolica, pierwsze pismo Słowian. Bazą do jego powstania była grecka minuskuła (mały alfabet), choć nie wyklucza się, że także pismo semickie. Istnieje również hipoteza, że Konstantyn wykorzystał w tworzeniu nowego alfabetu jakieś istniejące już pismo Słowian. Nie ma jednak żadnych śladów materialnych, potwierdzających, że kiedykolwiek ono istniało. Po śmierci Konstantyna, jeden z jego uczniów, wykorzystując głagolicę i grecką majuskułę (duży alfabet), stworzył uproszczoną wersję zapisu języka słowiańskiego. Jest to znana i używana do dziś cyrylica.

 

Kiedy alfabet był już gotowy, Konstantyn wspólnie z bratem przygotowali słowiański przekład Ewangelii, Dziejów Apostolskich, Psałterza i niektórych tekstów liturgicznych. Opracowali również słowiańską liturgię.

 

Herezja trzech języków

 

Tak przygotowani, w 864 r. udali się na Morawy. Niestety, musieli je szybko opuścić z powodu intryg duchowieństwa franko-niemieckiego. W 864 r., po zwycięstwie Ludwika Niemieckiego nad Rościsławem, niemiecki kler zdobył tam znaczne wpływy. W 866 r. Konstantyn i Metody przeszli do Panonii, czyli na obszar dzisiejszych Węgier, Austrii i Słowenii.

 

Tam przyjął ich książę Kocel, który stworzył im korzystne warunki do pracy apostolskiej, wspierając m.in. zaproponowaną przez braci liturgię. Konsantyn i Metody zamieszkali w stolicy jego państwa Blatnohradzie, gdzie założyli szkołę i wykształcili około pięćdziesięciu uczniów. Nie było wśród nich jednak kapłanów, dzięki którym można byłoby utworzyć miejscową organizację kościelną. Aby zaradzić temu problemowi, postanowili, wraz z niektórymi uczniami, udać się do Italii, do stolicy patriarchatu w Akwilei.

 

Po drodze zatrzymali się w Wenecji, gdzie właśnie obradował synod duchowieństwa. To tam usłyszeli zarzuty w dość ostrym tonie, że w języku słowiańskim nie przystoi Boga chwalić, bo są do tego języki znacznie czcigodniejsze, jak łacina, greka czy hebrajski.

 

Patrząc z naszej perspektywy oskarżenia te mogą wydawać się śmieszne. Choć są i tacy, którzy i dziś przyznaliby rację weneckiemu duchowieństwu. Spór był jednak poważny i nie chodziło w nim tylko o rozciągniecie politycznych stref wpływów na Słowian, choć to oczywiście też. Problem dotyczył inkulturacji, czyli tego, na ile można pogodzić przesłanie Ewangelii z mentalnością i kulturą ludów, którym jest ona głoszona. Czy ze względu na domniemaną wyższość łaciny lub greki nie wolno głosić Słowa Bożego (także przez liturgię) w innych językach, w których byłoby ono lepiej zrozumiałe?

 

Konstantyn dał chyba najlepszą odpowiedź jaka mogła być: „Czyż deszcz od Boga nie pada na wszystkich równo? A słońce, czyż nie tak samo na wszystkich świeci? (Mt 5, 45). Czyż nie dychamy wszyscy powietrzem jednakowo? Jakżeż więc nie wstydzicie się uznawać tylko trzy języki, a wszystkim innym ludom i językom kazać być ślepymi i głuchymi? Powiedzcie mi, czy Boga uważacie za tak słabego, że tego dać nie może, czy za tak zawistnego, że nie chce?"

 

Następnie zaczął przytaczać różne fragmenty Starego i Nowego Testamentu mówiące o głoszeniu chwały Bożej przez wszelkie ludy i języki. Mowę zakończył następująco: „A nadto mówi Paweł: I każdy język niech głosi, że Panem jest Jezus Chrystus ku chwale Boga Ojca (Flp 2, 11). Amen. Tymi słowy i lepszymi jeszcze zawstydził ich i odszedł, pozostawiając ich wszystkich".

 

Rzym mówi: tak

 

O działalności braci sołuńskich i ich podróży do Akwilei dowiedział się papież Hadrian II. Będąc pod wrażeniem ich pracy misyjnej zaprosił ich do Rzymu. W 868 r. uroczyście przyjął Konstantyna i Metodego w Rzymie, a oni przekazali mu odnalezione na Krymie relikwie św. Klemensa. Pokazali mu też przetłumaczone przez siebie słowiańskie księgi liturgiczne. Hadrian II był nimi zachwycony, niedługo potem poświęcił je w kościele Santa Maria Maggiore. Oznaczało to całkowitą aprobatę dla stosowania języka słowiańskiego w liturgii. Metody i niektórzy z uczniów otrzymali także święcenia kapłańskie.

 

W Rzymie bracia pozostali dwa lata, z powodu choroby Konstantyna. Nie wiemy na co chorował, jednak na stan jego zdrowia wpływ miało na pewno zmęczenie, wynikające z licznych podróży. W swoim życiu przewędrował z Salonik do Konstantynopola, następnie do Bagdadu, na Krym i w głąb państwa Chazarów, przeszedł prawie całą ówczesną Słowiańszczyznę. Niedługo przed swoją śmiercią, która nastąpiła 14 lutego 869 r., wstąpił do klasztoru, gdzie otrzymał imię Cyryl. Pochowano go w bazylice św. Klemensa w Rzymie.

 

Po śmierci Cyryla Hadrian II skierował do książąt słowiańskich bullę Gloria in excelsis Deo, w której zaaprobował oficjalnie słowiańską liturgię. W liście pisał m.in.: „My zaś, po trzykroć się radując, umyślimy po rozwadze posłać syna naszego Metodego, wyświęciwszy go wraz z uczniami (...), aby was uczył, jakieście prosili, i wykładał księgi w języku waszym wedle wszystkich obrządków kościelnych wraz ze Mszą świętą, czyli służbą, ze chrztem, jak to zaczął Konstantyn za łaską Bożą i modlitwą św. Klemensa. (...)

 

Ten jeden tylko zwyczaj zachowujcie, aby przy Mszy świetej czytać najpierw apostoł [czytanie z Nowego Testamentu] i Ewangelię po łacinie, a potem po słowiańsku. (...) Jeśliby zaś ktoś (...) zaczął zuchwale bałamucić was, ganiąc księgi w waszym języku, niech nie będzie wyłączony z Kościoła, ale tylko pod sąd kościelny oddany, póki się nie poprawi". Niestety nie wszyscy przejęli się tym słowami papieża.

 

Kłopoty Metodego

 

Metody po śmierci Cyryla wrócił do Panonii jako legat apostolski. Ok. 870 r. ponownie przybył do Rzymu, by otrzymać od papieża Hadriana II sakrę biskupią oraz nominację na metropolitę Sirmium (w Państwie Wielkomorawskim). Obecnie jest to, leżąca w Kosowie, Mitrovica. W ramach metropolii znalazła się również Panonia, należącą dotąd do niemieckich biskupstw. Decyzja ta wywołała konflikt z franko-niemieckim episkopatem.

 

Niemcy, przy pomocy księcia Świętopełka, wroga i bratanka Rościsława, uprowadzili św. Metodego, postawili go przed sądem biskupów bawarskich, a następnie uwięzili w jednym z niemieckich klasztorów. Metody przebywał w nim dwa i pół roku. Uwolniono go dzięki interwencji papieża Jana VIII. Aby wyjaśnić powody napiętej sytuacji, Metody został wezwany do Rzymu. Papież, pragnąc nieco załagodzić konflikt z niemieckim episkopatem, na pewien czas zakazał sprawowania uroczystej liturgii mszalnej w języku słowiańskim.

 

Wkrótce jednak ponownie poparł formy chrystianizacji Słowian opracowane przez braci sołuńskich, a w obronie św. Metodego wystosował do Świętopełka bullę Industriae tuae. Potwierdził w niej prawa arcybiskupie św. Metodego (arcybiskup Moraw, ale już nie Panonii) i urząd legata apostolskiego dla ewangelizacji Słowian zaaprobował także używanie języka słowiańskiego w liturgii pod warunkiem, że przy uroczystej celebrze Ewangelia odczytywana będzie najpierw w języku łacińskim, a dla księcia Świętopełka i jego dworu liturgię sprawować się będzie nadal po łacinie. Mimo dalszych intryg niemieckiego duchowieństwa, a zwłaszcza biskupa Wichinga, którego stolicą była leżąca dziś na terenie Słowacji Nitra, św. Metody rozwijał działalność apostolską również poza granicami metropolii. Około 880 r. ochrzcił księcia czeskiego Borzywoja i jego żonę Ludmiłę.

 

W latach 881-882 Metody udał się do Konstantynopola, odwiedzając po drodze bałkańskich Słowian. W stolicy został uroczyście przyjęty zarówno przez cesarza, jak i patriarchę. Po powrocie na Morawy „porzuciwszy wszelki zgiełk życia i troski swe Bogu ofiarując (...) przełożył najpierw w krótkim czasie całkowicie wszystkie Księgi Pisma Świętego z wyjątkiem Machabejskich z języka greckiego na słowiański. Pierwej bowiem był przełożył razem z Filozofem tylko Psałterz, Ewangelię, apostoł i wybrane nabożeństwa kościelne. Wtedy zaś reguły prawa kościelnego i księgi Ojców przełożył".

 

Metody zmarł w 885 r. Wedle tradycji miał zostać pochowany w Welehradzie na Morawach. Na swego następcę wyznaczył Gorazda Morawianina.

 

Niestety, wraz ze śmiercią Metodego nasiliła się antysłowiańska działalność biskupa Wichinga. W jej wyniku papież Stefan V zakazał używania liturgii słowiańskiej. Zaś uczniowie Cyryla i Metodego zostali wygnani z Moraw. Byli prześladowani i więzieni, a niektórzy z nich zostali sprzedani jako niewolnicy i wywiezieni do Wenecji. Tam wykupił ich pewien wyższy urzędnik z Konstantynopola, który pozwolił im powrócić do krajów słowiańskich na Bałkanach.

 

Przygarnięci w Bułgarii, mogli nadal prowadzić misję zapoczątkowaną przez Metodego i głosić Ewangelię na ,,ziemi ruskiej". Jeszcze przez kilka wieków w różnych miejscach Słowiańszczyzny istniały cyrylo-metodiańskie klasztory. W tym jeden w Krakowie. Królowa Jadwiga i król Władysław Jagiełło ufundowali w 1390 r. na Kleparzu jeden taki klasztor. Dziś fundację tę upamiętnia tylko nazwa: Plac Słowiański.

 

Działalność misjonarska świętych Cyryla i Metodego była pierwszą skuteczną ewangelizacją Słowian. Bracia pozostawili po sobie także wiele tekstów - oprócz tłumaczeń tekstów biblijnych i liturgicznych także dyskusje teologiczne z muzułmanami i wyznawcami judaizmu oraz wystąpienie przeciw obrazoburcom w Konstantynopolu. Cyrylemu przypisuje się także autorstwo „Progłasu", czyli poetyckiego wstępu do Ewangelii, podkreślającego słowiańską świadomość narodową i „Odnalezienie" - opis odkrycia relikwii Klemensa I.

 

Cyryl i Metody wkrótce po śmierci zostali kanonizowani przez patriarchę Konstantynopola. Jan Paweł II31 grudnia 1980 r. ogłosił ich współpatronami Europy. Jak pisał w encyklice Slavorum Apostoli: „Chrystianizacja ludu nie byłaby skądinąd możliwa bez posługiwania się językiem rodzimym. (...) Słusznie więc święci Cyryl i Metody zostali uznani przez rodzinę ludów słowiańskich za ojców zarówno ich chrześcijaństwa, jak też ich kultury".

 

Sławomir Rusin
List 7-8/2009