DRUKUJ
 
Joanna Piestrak
12 kroków do wolności
Głos Ojca Pio
 


Zwykle dopiero upadek na samo dno staje się impulsem do wyjścia z nałogu i zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Powrót do trzeźwości jest bolesny i długi, choć najbardziej popularna metoda zakłada przejście tylko 12 kroków.

 

– Niewiele z moich marzeń się spełniło. Nie mam dzieci. Moje małżeństwo się rozpadło. Po czterdziestce zaczęłam pić – opowiada Anna z Torunia, dziś niepijąca alkoholiczka. – Rozwiedziona, szefowa w pracy i na dodatek bezdzietna – sama siebie postawiłam poza przyjęte ramy. Ponieważ mnie to uwierało, chciałam do kogoś przynależeć. Koleżanki imprezowały w pracy. Przyłączyłam się do nich, początkowo udawałam, że piję, bardzo cierpiałam. Wyszłam przecież z rodziny, której ojciec był prawym człowiekiem – przedwojennym pedagogiem – to, co myślał, mówił i robił, miało jeden kierunek. Moje rodzeństwo radzi sobie z problemami, a ja sięgnęłam po alkohol.

 

Najpierw więc piłam dla towarzystwa, a potem w samotności, kiedy stwierdziłam, że w domu mam komfort, jedzenie, wszystko. Trwało to siedem lat.

 

Pewnego dnia wyświetlił mi się „film” i okazało się, że problem jest głębszy. Jako czteroletnie dziecko byłam molestowana. Uświadomiłam sobie wtedy, że nie wiem, kim jestem. Zawsze spełniałam czyjeś oczekiwania, nie potrafiłam być sobą. Czułam wewnętrznie, że dzieje się ze mną coś złego.

 

Trafiłam do wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Po dwóch miesiącach przynależności do niej jeszcze sobie wypiłam. I tego samego dnia stwierdziłam, że sama sobie nie dam rady, jeśli mojego wychodzenia z alkoholizmu nie oprę o Pana Boga. Dopiero we wspólnocie AA Pan Bóg dał mi szansę zobaczenia tego, kim jestem. Wtedy nastąpił rozrachunek z przeszłością. To była piękna spowiedź, podczas której usłyszałam o Zakroczymiu.

 

Do prowadzonego przez kapucynów Ośrodka Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu pojechałam przygotowana do spowiedzi z całego życia. Na miejscu okazało się jednak, że jego charyzmatyczny założyciel, ojciec Benignus Sosnowski bardzo źle się czuje i nie opuszcza już swojej celi. Byłam wściekła, bo poza nim spotkałam tam jeszcze tylko jednego młodego zakonnika, o. Krzysztofa, tuż po święceniach. Nazwałam go wtedy „gówniarzem” i postanowiłam stamtąd wyjechać. Zanim to postanowienie wcieliłam w życie, pewien czas zmagałam się ze sobą i w końcu… poszłam do spowiedzi do tego „gówniarza”. Może właśnie na niego miałam trafić… Od tego momentu zaczął się najpiękniejszy okres w moim życiu – świadomy.

 

Ta spowiedź o wszystkim przesądziła i Zakroczym stał się mi bardzo bliski, bo tam Pan Bóg dotknął mnie swoją miłością. Przypomniałam sobie słowa wyrzutu mojego męża, wypowiedziane podczas rozstania: „Nie pielęgnowałaś naszej miłości”. Może rzeczywiście jej nie pielęgnowałam, ale teraz chcę to czynić. Dlatego przyjechałam tutaj 257 raz.

 

12 kroków


Zanim jednak pani Ania trafiła do Ośrodka Apostolstwa Trzeźwości, przyłączyła się do Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Wielu ludzi właśnie dzięki AA, gdzie poznało metodę Dwunastu Kroków, która pomaga ludziom przewartościować życie i wytrwać w abstynencji, wyszło z nałogu. Meszuge, dziś niepijący alkoholik, autor kilku publikacji o wychodzeniu z uzależnienia, w swojej książce „12 kroków od dna. Opowieść o trzeźwości osiągniętej dzięki Wspólnocie AA” stwierdza, że niewiele brakowało, a mimo terapii żyłby w kompletnym zagubieniu, zmagając się z poczuciem nieudolności i przekonaniem o nieprzydatności, zepchnięciu do roli człowieka drugiej kategorii, a także z samotnością i alienacją, poczuciem krzywdy i winy, rozgoryczeniem, brakiem sensu i celu w życiu.

 

„Mam wrażenie, że niewiele brakowało, a utknąłbym na takim dnie na długo, być może na zawsze. Nie jest przy tym wykluczone, że nadal byłbym w stanie skutecznie utrzymywać abstynencję, jednak… Przecież nie o takie życie mi chodziło, nie tak miało być, nie po to przestawałem pić, żeby dalej się męczyć. Męczyć się z życiem i samym sobą – napisał.

 

Od kilku lat żyję zupełnie inaczej. Może ciągle niedaleko dna, ale jednak w takiej odległości, która zapewnia mi względne poczucie bezpieczeństwa, a nawet satysfakcjonujący komfort psychiczny. Wynosi ona dokładnie dwanaście kroków. Dwanaście Kroków Anonimowych Alkoholików”.

 

Bezsilność wobec alkoholu


Najtrudniejszy jest Pierwszy Krok, czyli przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu i utraty panowania nad własnym życiem. Alkoholizm nie pozwala wyjść poza uparte trwanie w kłamstwie. Unikanie przyznania się do uzależnienia przed sobą i przed innymi wchodzi w nawyk. Zwykle chwila prawdy następuje wtedy, gdy alkoholik sięgnie dna – dozna totalnego upadku. Doświadczenie straty i poczucia winy z powodu krzywd wyrządzonych innym pomaga podjąć decyzję o zmianie życia i porzuceniu nałogu. Nie oznacza to jednak natychmiastowego sukcesu. Głód alkoholowy potrafi znowu, nawet mimo przynależności do AA i udziału w mityngach, wciągnąć człowieka na nowo. Zdarza się zatem picie podczas terapii. Pomaga dopiero zderzenie z własną bezsilnością w walce o trzeźwość.

 

Kluczowe na tym etapie jest odzyskanie równowagi psychicznej i zdrowego rozsądku. Dzięki programowi AA uzdrowione mogą być umysł i dusza, nie ma zaś mowy o wyleczeniu ciała. Alkoholikiem pozostaje się do końca życia, natomiast można wyjść z uzależnienia od wynaturzonych instynktów oraz wad charakteru.

 

Alkoholikom niełatwo zaakceptować i Drugi Krok: jego treść („Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie”) stanowi dla nich – zwłaszcza dla agnostyków i ateistów – problem. Obawiają się bowiem, że nakłania ich on do uwierzenia w jakiegoś boga, a także do udziału w obrzędach religijnych. Tak nie jest. Zasada AA brzmi: „Anonimowi Alkoholicy nie wymagają od Ciebie, żebyś w cokolwiek wierzył”. Program wspólnoty ma charakter duchowy, a nie religijny. Siłą Większą nie musi być taki czy inny bóg. Wystarczy, że alkoholik uzna istnienie kogoś, kto może dla niego zrobić więcej niż on sam.

 

Jakkolwiek Go pojmujemy


Dopowiedzenie dotyczące Boga, „jakkolwiek Go pojmujemy”, które pojawia się w treści Trzeciego Kroku jest istotne w przypadku alkoholików będących na bakier z wiarą i religią. Dla uzależnionych od alkoholu chrześcijan ważne jest natomiast zawierzenie życia Bogu i odczytywanie dawanych przez Niego wskazówek, ponieważ pomagają one porządkować własne życie i podejmować decyzje. Meszuge wskazuje, że najprościej znaleźć je można w Dziesięciu Przykazaniach, w których Bóg wyłożył swoją wolę wobec człowieka.

 

Przestać pić to nic trudnego, wystarczy tylko zmienić swoje życie, mówi stara aowska maksyma. Świadectwa wielu alkoholików potwierdzają tę prawdę, że bez zmiany trybu życia i nawyków trudno wytrwać w trzeźwości, niezbędne jest przewartościowanie życia. Nie wprowadziwszy tej decyzji w czyn, wielu z nich ponownie znalazło się na odwyku.

 

Dobrze mieć sponsora


Programu Dwunastu Kroków alkoholik nie przeprowadza w samotności, ponieważ po pewnym czasie wypracowane zmiany mogłyby zostać przez uzależniony umysł zafałszowane i zbagatelizowane. Dotyczy to zwłaszcza Kroku Czwartego, który zakłada gruntowny i odważny obrachunek moralny. Od tego etapu wymagana jest pomoc w pracy nad pozostałymi Krokami. Kilkunastomiesięczna abstynencja nie oznacza jeszcze bowiem trzeźwego myślenia, rezygnacji z zachowań kompulsywnych ani zdolności weryfikowania wypracowanych w okresie picia schematów myślowych. Zwykle Czwarty Krok przeprowadza się z pomocą sponsora z AA (człowieka, którego alkoholik wybiera na swojego przewodnika), który sam przeszedł Dwanaście Kroków i może podopiecznemu wskazać jasną i spójną koncepcję realizacji zadania.

 

Gruntowny obrachunek moralny nie może być ograniczony do okresu destrukcyjnego picia, bo przecież przed uzależnieniem się od alkoholu człowiek również nie był wolny od wad charakteru – dlatego powinien on obejmować całe życie. Choć praca nad Czwartym Krokiem koncentruje się na wadach charakteru, alkoholik nie może zapominać o swoich zaletach, ponieważ da się je z powodzeniem wykorzystać do rozprawienia się z ułomnościami.

 

Wyznanie błędów


Logicznym następstwem Kroku Czwartego jest wyznanie Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istoty popełnionych błędów. Dla większości alkoholików najtrudniejsze okazuje się zrobienie tego wyznania drugiemu człowiekowi, dlatego ważny jest wybór odpowiedniej osoby. Założyciel AA, Bill W. sugeruje, że może to być stary przyjaciel, duchowny lub lekarz. Meszuge uważa zaś, że osobą tą powinien być były alkoholik, ponieważ tylko on jest zdolny – sam dobrze znając problem – właściwie ocenić złożoną deklarację: wychwyci zawarte w niej racjonalizacje, bagatelizowanie, próby przerzucenia odpowiedzialności na osoby trzecie oraz inne sztuczki uzależnionego umysłu, które mogły zostać użyte zupełnie nieświadomie i bez złej woli. Krok Piąty można powtarzać kilkakrotnie, a wyznanie złożyć nawet kilkunastu osobom – jeśli tylko zachodzi taka potrzeba. Wyboru każdy alkoholik musi dokonać sam.

 

Anonimowi Alkoholicy powiadają, że „tak głęboka jest twoja choroba, jak głębokie są twoje tajemnice”. Uczciwość wobec siebie to podstawowy i niezbędny warunek powrotu do zdrowia psychicznego i duchowego – do wytrzeźwienia. Ważne jest, aby obrachunek moralny był robiony na bieżąco, nawet codziennie, a zaraz po nim natychmiast następowała korekta zachowań.

 

Realizacja Czwartego i Piątego Kroku powinna przede wszystkim dać odpowiedź na pytanie, jak doszło do uzależnienia od alkoholu. Dlatego alkoholik nie może zastępować jej poszukiwaniem wyjaśnienia na pytanie o przyczynę, ponieważ tylko poznanie warunków, w których pojawiły się pierwsze symptomy uzależnienia, nie pozwoli mu na popełnienie w przyszłości tych samych błędów.

 

Czekając na… Boga


Podstawowy błąd w myśleniu wychodzących z nałogu polega na tym, że oczekują oni, iż Bóg sam pozbawi ich wad charakteru. Tymczasem powinni dostrzec własne ułomności i starać się je zniwelować, co podkreśla Meszuge, zachęcając jednocześnie, aby nie poddawać się zniechęceniu i mimo wszystko wytrwać w podjętym wysiłku. Mówi też, jak cenne są wówczas „Boże podszepty” (np. żeby pójść na mityng albo skontaktować się z lekarzem), przekazywane za pośrednictwem drugiego człowieka.

 

Krok Siódmy prowadzi dalej i domaga się całkowitego zawierzenia życia Bogu. Wypowiedzenie prostego zdania: „Proszę, pomóż mi”, za którym stoi przyznanie się do swej nieporadności oraz wiara, że problem potrafi rozwiązać ktoś inny, sprawia zniewolonym przez kłamstwo alkoholikom największy problem. Wspólnota AA do nauki właściwej hierarchii wartości wykorzystuje „Modlitwę o pogodę ducha”: „Boże, użycz mi pogody ducha, / Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, / Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, / I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”.

 

Lista skrzywdzonych


Kiedy alkoholik zdobędzie już umiejętność wartościowania, zaczyna realizację Kroku Ósmego, który jest początkiem odbudowy życia i relacji z innymi ludźmi. Konieczne jest odkłamanie i rozstanie się z wyobrażeniami tworzonymi przez uzależniony umysł. W tym celu zaleca się, aby przy pomocy sponsora albo grupy terapeutycznej, która wspólnie pracuje nad tym krokiem, alkoholik na piśmie przygotował listę osób skrzywdzonych i plan zadośćuczynienia za popełnione krzywdy. Nie powinien się przy tym usprawiedliwiać, ale pracować nad pozbyciem się własnej urazy. Tylko wtedy możliwe jest przebaczenie – sobie i innym. I pojawia się nadzieja.

 

Plan realizacji postanowień Kroku Ósmego alkoholik musi skonsultować z osobą pokrzywdzoną, czasami bowiem nie życzy sobie ona nawet na ten temat rozmawiać. Nie powinien zatem naprawiać błędów przeszłości według własnego uznania, gdyż niechcący może pogorszyć sytuację albo wyrządzić kolejną krzywdę.

 

Obrachunku moralnego alkoholik nie powinien zaprzestawać po przejściu Kroku Piątego. Ważne jest, aby przeprowadzał go stale i od razu przyznawał się do popełnianych błędów. Oznacza to bowiem, że rozumie potrzebę rozpoznania prawdziwych pobudek przydarzającego się mu złego postępowania, a potem jego korekty. Tak dąży do mocno propagowanej przez Wspólnotę AA uczciwości wobec siebie. Meszuge mówi: „Ważne jest też, żeby cała taka «procedura» kończyła się wnioskami, decyzjami i postanowieniami. Co i w jaki sposób zamierzam zrobić jutro, by ustrzec się przed popełnieniem tego błędu, który popełniłem dziś? Samo przyznawanie się, zwłaszcza innym alkoholikom, którzy przecież nie skrytykują, nie ocenią, nie potępią, bardzo szybko przeradza się w rutynę. Dokładnie tak samo, jak odruchowe i machinalne recytowanie przed każdym odezwaniem się: «mam na imię… i jestem alkoholikiem»”.

 

Rozmawiaj stale z Bogiem


Na koniec twórca Dwunastu Kroków, Bill W., proponuje dążenie do pogłębienia więzi z Bogiem, „jakkolwiek Go pojmujemy”, poprzez modlitwę i medytację. Meszuge uważa, kierując się własnym doświadczeniem, że ważna jest nie tyle sama modlitwa, którą pojmuje jako zwracanie się człowieka do Boga, co medytacja, czyli otwarcie się na słuchanie tego, co Pan Bóg mówi do człowieka. Meszuge radzi: „Nie musisz się nawet do Niego modlić, natomiast ważne jest, żebyś z nim rozmawiał. Nie wiesz, czy to, co właśnie zamierzasz zrobić, jest uczciwe? Skonsultuj to z Nim, On jest przecież ekspertem od uczciwości. Oraz wszystkich innych ideałów, do których dążysz”.

 

Aby jednak tak się stało i alkoholik był zdolny do bliskiej relacji z Bogiem, którego wcześniej uważał za sędziego i niejednokrotnie obwiniał za zło, które spotkało go w życiu, trzeba autentycznego przebudzenia duchowego. Jego sednem i miernikiem jest trwała zmiana. A potem może jeszcze decyzja o niesieniu posłania innym alkoholikom. Meszuge i rekolektanci z Zakroczymia tak robią, ale nie jest to obowiązkowe.

 

Pani Ania od 19 lat przyjeżdża na rekolekcje dla byłych alkoholików. Pełna energii, radosna, uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Lubi być w towarzystwie. W Zakroczmiu wszystkich dobrze zna, zaprzyjaźniła się z dyrektorem ośrodka, ojcem Janem Karczewskim, pomaga w rozprowadzaniu literatury terapeutycznej. Rekolekcje i spotkania z ludźmi, którym – tak jak jej – udało się wyjść z nałogu, są dla niej budujące, dają siłę, by dalej trwać w postanowieniu.

 

Joanna Piestrak
Głos Ojca Pio 75/3/2012