DRUKUJ
 
Monika Cieplińska-Gostek
Łaska dla chorego
wstań
 


Zarówno osobom wierzącym, jak i niewierzącym nie jest obcy widok kapelana przemierzającego szpitalne korytarze, by dotrzeć do chorych z Chlebem Życia i posługą sakramentalną Kościoła. Jednym z siedmiu sakramentów świętych jest sakrament namaszczenia chorych. W samym Piśmie Świętym czytamy zachętę do korzystania z tego daru Kościoła: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5,14-15).

 

Sakrament namaszczenia chorych udziela specjalnej łaski chrześcijaninowi, który doświadcza trudności w chorobie. Stosowny czas na jego przyjęcie zachodzi wtedy, gdy wierny staje wobec niebezpieczeństwa śmierci. Za każdym razem, gdy chrześcijanin zostaje dotknięty ciężką chorobą, może otrzymać święte namaszczenie; również wtedy, gdy już raz je przyjął, a nastąpiło nasilenie choroby (KKK 1527-1529). Warto tutaj przypomnieć, że błędnym i mylącym jest nazywanie tego sakramentu „ostatnim namaszczeniem”. Przyjęcie sakramentu namaszczenia chorych ma wspomóc chorego łaską i podźwignąć go i nie jest jednoznaczne ze śmiercią, co niestety często można usłyszeć z ust pacjentów: „Nie poproszę księdza o namaszczenie, bo wtedy na pewno umrę, a tak to może jeszcze wyzdrowieję i trochę pożyję”. Jest to błędne rozumowanie, gdyż jak czytamy w Katechizmie Kościoła katolickiego w punkcie 1532: „Skutki specjalnej łaski sakramentu namaszczenia chorych są następujące:

 

– zjednoczenie chorego z męką Chrystusa dla jego własnego dobra oraz dla dobra całego Kościoła;
– umocnienie, pokój i odwaga, by przyjmować po chrześcijańsku cierpienia choroby lub starości;
– przebaczenie grzechów, jeśli chory nie mógł go otrzymać przez sakrament pokuty;
– powrót do zdrowia, jeśli to służy dobru duchowemu;
– przygotowanie na przejście do życia wiecznego”.

 

Jedność z Bogiem to wielkie zadanie, a jednocześnie piękna obietnica dla tych, którzy z wiarą przystępują do sakramentu chorych.

 

„Magiczny” sakrament?

 

W kontekście wiary i miłości do Boga powinniśmy, z największą uwagą i wiarą, pochylać się nad każdym przyjmowanym sakramentem w naszym życiu, również tym otrzymywanym na szpitalnym łóżku czy podczas choroby w domu. Warto przypomnieć tutaj fakt często zapominany, a może lekceważony przez wielu, że sakrament namaszczenia chorych nie zastępuje sakramentu pokuty, a grzechy gładzi jedynie w sytuacji, gdy pacjent jest nieprzytomny, a na podstawie jego życia można wnioskować, że będąc w stanie świadomości, przystąpiłby do sakramentu pojednania.

 

Nierzadko też ludzie, których wiara jest niedojrzała, a znajomość Pana Boga znikoma, traktują sakrament chorych jako coś magicznego, co spełni ich życzenia, i oczekują, że po przyjęciu namaszczenia powinno być już tylko lepiej w naszym ludzkim rozumieniu. Jednak jak czytamy w wyżej zacytowanym fragmencie, sakrament ten ma nas zjednoczyć z męką Chrystusa dla naszego dobra i dobra całego Kościoła. Jedność z Bogiem to wielkie zadanie, a jednocześnie piękna obietnica dla tych, którzy z wiarą przystępują do sakramentu chorych. W życiu często uciekamy od cierpienia, liczymy raczej na dobre skutki tego sakramentu, jak powrót do zdrowia czy poprawa samopoczucia. Musimy sobie jednak zdać sprawę, że w całym naszym ziemskim życiu nie ma nic ważniejszego niż jednoczenie się z męką Chrystusa dla ocalenia własnej duszy i zbawienia innych. Tak przeżywając nie tylko czas choroby, cierpienia, starości, lecz całe nasze życie, najlepiej przygotujemy się do przejścia w życie wieczne. W tym miejscu warto zaznaczyć, że dobrze, jeśli sakrament namaszczenia chorych poprzedzony jest lub towarzyszy spowiedzi i przyjęciu Komunii Świętej.

 

Tajemnica śmierci

 

Pisząc o sakramencie namaszczenia chorych, warto zatrzymać się na chwilę przy momencie śmierci, który – czy się z tym zgadzamy, czy też nie – nadejdzie dla każdego człowieka na ziemi. Śmierć jest tajemnicą, dlatego często napawa ludzi lękiem, gdyż boimy się tego, czego nie znamy. A ten niepokój potęguje się tym bardziej, im bardziej odrzucamy o niej myśl i marnujemy możliwość dobrego przygotowania się do niej. Z pomocą przychodzi nam tutaj słowo Boga mówiące do nas w każdym czasie: „Wystarczy ci mojej łaski” (2 Kor 12,9). Ufając obietnicy Boga Samego i wstawiennictwu Matki Niepokalanej, patrzmy na śmierć z nadzieją. Bądźmy realistami i nie ograniczajmy się tylko do śmierci ciała, lecz przyjmijmy całą prawdę o niej: ona otwiera drogę do życia wiecznego. Śmierć rozjaśnia nasze ziemskie życie nadzieją powrotu do Ojca. Jan Paweł II w Tryptyku Rzymskim napisał: „Kres jest niewidzialny jak początek”. Istniejemy jednak, to znaczy, że mieliśmy swój początek, chociaż go nie widzimy lub nie pamiętamy. Tak też jest z kresem naszego życia, chociaż niewidzialny – istnieje, gdyż zarówno kres, jak i początek życia ludzkiego łączą się i zamykają w Bogu, który istnieje od zawsze i zawsze będzie istniał.

 

„Namaszczenie chorego łaską”

 

Jak wyżej wspomniano, ludzkie życie zmierza do swego kresu, by osoba połączyła się z Bogiem na wieki – jak mówi Pismo Święte: „I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8). Kościół w swej mądrości daje nam pomoc na tej drodze w postaci sakramentów świętych. Mówiąc o sakramencie namaszczenia chorych, nie można nie wspomnieć o wielkim darze, jakim jest sakrament pokuty, który nas – chorych po grzechu pierworodnym – obdarza, niejako namaszcza, łaską nowego życia, życia bez grzechu.

 

Oby dla nas i każdego człowieka na ziemi nie było za późno na nawrócenie, na błaganie Boga o miłosierdzie nad nami i światem całym. Dlatego już dziś prośmy Boga, abyśmy mogli trwać w Nim i w godzinę śmierci usłyszeć: „Zaprawdę powiadam ci, dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43).

 

lek. med. Monika Cieplińska-Gostek
Wstan.scj.pl 185/2019