DRUKUJ
 
Anna Lasoń-Zygadlewicz
Narzekanie a wiara w Boże obietnice
Szum z Nieba
 


Gdy emocje w nas się gotują, gdy życie płynie nie w tę stronę, którą wybraliśmy, gdy Pan Bóg nie daje szybkich rozwiązań, gdy ktoś wystawia nasze nawrócenie na próbę… jak reagujemy? Zrzędzimy, krytykujemy, kłujemy sarkazmem lub użalamy się nad sobą. Po pewnym czasie staje się to naszą drugą naturą. Ot, taka narodowa choroba cywilizacyjna: Polacy-lubią-ponarzekać. A co na to Jezus?

 

Na to pytanie odpowiada Maria Vadia w swojej książce Twój język ma moc. Przywołuje scenę, gdy Izraelici na pustyni sarkali na Mojżesza, że ośmielił się wyprowadzić ich na wolność przez pustkowie bez wody i żywności Eko. Zapomnieli o Bożej wszechmocy i opiece, która wyrwała ich z niewoli, więc narzekali, że na wolności jest im gorzej niż w niewoli egipskiej. A czym to się skończyło? Zaatakowały ich „węże o jadzie palącym”! Skoro jęczeli, że woleliby śmierć niż pustynię – rzeczywiście umierali, pokąsani przez węże. Tyle historia, a co ona oznacza dla nas dzisiaj? Maria pisze jasno – nawet jeśli jesteś zablokowany ze wszystkich stron: przede tobą Morze Czerwone, za tobą faraon ze swoją armią, i nie wiesz, co masz zrobić – bezsensem byłoby tracenie sił na narzekanie i użalanie się nad sobą. Bóg zna rozwiązanie tej sytuacji. Uwierz Mu, przecież wszystkie obietnice zawarte w Piśmie świętym są dostępne dla ciebie! Poza wiarą – innych warunków nie ma, brak jakichkolwiek dopisków drobnym druczkiem (*obietnica aktualna tylko dla wybranych). Obietnica aktualna dla wszystkich, którzy uwierzą!

 

W kogo bardziej wierzysz – w swoje problemy czy w Boga?

 

Jeśli Słowo Boże coś ci obiecuje, nie możesz zachowywać się jak wystraszeni zwiadowcy wysłani do Ziemi Kanaan. Początkowo uwierzyli, więc poszli, obejrzeli nową ziemię i wrócili z relacją: „Kraj piękny, owoce doskonałe, ale mieszkańcy ogromni, a ich miasta wielkie. Zrezygnujmy, bo i tak nie damy rady ich pokonać!”. Dobrze że wśród zwiadowców byli jeszcze Jozue i Kaleb, którzy potrafili się skupić na Bogu i Jego obietnicy, zamiast na przeszkodach. Ci dwaj wrócili więc z inną relacją: „Trzeba ruszyć i zdobyć kraj – na pewno zdołamy go zająć. Nie bójcie się też ludu tego kraju, gdyż ich pochłoniemy. Obrona od niego odstąpi, a z nami jest przecież Pan” (Lb 13,30.14,9). Jak myślisz, komu uwierzył lud? Oczywiście tym pierwszym! A wtedy zaczął się płacz, szemranie i bunt: po co było tyle wysiłku, skoro podbój Kanaanu i tak się nie uda? Skutek tej reakcji był miażdżący: czterdzieści lat krążenia po pustyni, aż wymarło całe pokolenie niedowiarków. Do Ziemi Obiecanej weszło nowe pokolenie, pod przewodnictwem Jozuego i Kaleba – jedynych, którzy uwierzyli Bogu. I tu pada pytanie Marii: „Dokąd chcesz, aby zmierzało twoje życie? Czy chcesz krążyć w kółko i nigdy nie otrzymać obietnicy Bożej? Zapanuj nad swoim językiem! Czy chcesz skutecznie służyć Bogu? Zapanuj nad swoim językiem! Czy chcesz doświadczyć Bożego błogosławieństwa w każdej dziedzinie swojego życia? Zapanuj nad swoim językiem!”. Wybór, pomimo że wydaje się oczywisty, zależy od naszej decyzji i… determinacji.

 

Twój język ma moc

 

W swojej książce Maria Vadia przytacza pewne doświadczenie z 1992 r., gdy po raz pierwszy przekonała się o tym, jaką moc Bóg daje naszemu językowi. Gdy wraz z mężem doświadczyła ona krachu finansowego, oboje zmuszeni byli wystawić na sprzedaż swój piękny dom. Ale z powodu trudnej sytuacji gospodarczej, w tym czasie w Miami rynek nieruchomości był martwy. Wielu przyjaciół mówiło Marii, że nie ma szans na pozbycie się tej nieruchomości. A po drugiej stronie ulicy od wielu miesięcy czekały wystawione na sprzedaż piękne domy, a kupcy się nie zjawiali… Marii przypomniały się słowa Pisma: „Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony” (Rz 10,11), postanowiła więc, że nie uwierzy negatywnemu świadectwu, ale Bogu. Poprosiła Ducha Świętego, żeby jej pokazał, jak ma się modlić o tę sprzedaż. A On ją zaskoczył – polecił jej, aby w modlitwie zanurzyła swój dom we krwi Chrystusa i uwielbiała Boga, obchodząc wokół budynek siedem razy, jak Jozue i Izraelici obchodzili Jerycho. Ku wielkiemu zdumieniu znajomych Marii – dwa i pół tygodnia później dom był już sprzedany… Jeśli będziemy używać naszego języka do walki duchowej, wyznając Boże obietnice, modląc się językami, unikając szemrania przeciw Bogu – zobaczymy o wiele większe cuda. Bo czym jest korzystna sprzedaż domu wobec tego, co Pan dla nas przygotował?

 

Anna Lasoń-Zygadlewicz
Szum z Nieba nr 126/2014