DRUKUJ
 
ks. Mieczysław Piotrowski TChr.
Czy cierpienie ma sens?
Miłujcie się!
 


Grzech i wynikające z niego cierpienie oraz śmierć, same w sobie są bezsensowne i pozostałyby takie, gdyby nie fakt, że to sam Bóg stając się prawdziwym człowiekiem, przyjął na siebie grzechy i cierpienia wszystkich ludzi.

 

W swojej męce i śmierci doświadczył największego cierpienia, a zmartwychwstając sprawił, że każde najbardziej bezsensowne cierpienie, w zjednoczeniu z Nim staje się drogą prowadzącą do zbawienia.

 

Syn Boży w tajemnicy wcielenia, męki, śmierci i zmartwychwstania „zjednoczył się z każdym człowiekiem” (Gaudium et Spes, 22), aby przeprowadzić ludzi przez cierpienie i śmierć do pełni życia.

 

Jego wszechmocna miłość z wielką pokorą kołacze do drzwi ludzkich serc (por. Ap 3, 20), a gdy zostanie przyjęta, uzdrawia z najboleśniejszych ran, gładzi największe grzechy i nadaje sens każdemu cierpieniu. Ile razy spotyka człowieka cierpienie, Chrystus jest pierwszym, który niesie jego ciężar.

 

Oglądając w filmie Pasja wstrząsające obrazy męki Chrystusa, pamiętajmy, że to On sam jest obecny i cierpi w każdym z milionów istnień ludzkich żyjących w nędzy i poniżeniu, brutalnie wyzyskiwanych, umierających z głodu, w ofiarach tortur i terroryzmu.

 

Tę wstrząsającą rzeczywistość miłości Boga, który współcierpi z człowiekiem, można zobaczyć tylko „oczami” wiary. Takie oczy wiary mają ludzie święci i dlatego w ludziach cierpiących, opuszczonych, umierających zawsze widzą oni obecnego Jezusa.

 

Św. Edyta Stein, patronka Europy, słynny filozof, doświadczyła ciemności ateizmu. Kiedy w Chrystusie odnalazła największą miłość swojego życia, tak odpowiedziała na pytanie o sens cierpienia:

 

„Natura ludzka, którą Chrystus przyjął, dała Mu możność cierpienia i śmierci. Natura Boska, którą posiadał odwiecznie, nadała temu cierpieniu i śmierci wartość nieskończoną i moc odkupieńczą. Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego Ciele Mistycznym i jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości Tego, który jest jego głową. Oto istotny powód, dla którego każdy święty tak pragnął cierpienia”.

 

Każdy człowiek od momentu poczęcia staje się częścią rodziny ludzkiej i dziedziczy obecną w niej rzeczywistość dobra jak i zła, które jest przyczyną cierpienia. Istotą grzechu jest deformacja i zniszczenie dobra w samym człowieku, w jego relacjach z Bogiem i innymi ludźmi. Bóg jest bezbronny wobec grzesznych decyzji człowieka, ale do końca respektuje każdy wybór jego wolnej woli.

 

Przez grzech pierworodny zło stało się udziałem całej rodziny ludzkiej i dlatego dotyka ono wszystkich zadając im cierpienie, również tych, którzy nie mają osobistej winy.

 

Cierpienie nie jest karą, jaką Bóg wymierza za grzech, ale nieuniknionym doświadczeniem skutków obiektywnie istniejącego „grzechu świata” (J 1, 29).

 

W historii biblijnego Hioba Bóg uświadamia nam, że cierpienie jest wielką tajemnicą i nie zawsze jest konsekwencją osobistych grzechów (por. Łk 13, 1-4; J 9, 2-3). Jeżeli natomiast cierpienie jest spowodowane osobistą winą człowieka, to wtedy nie można go tłumaczyć jako kary, którą Bóg wymierza grzesznikowi (por. Ga 6, 8).

 

Jezus Chrystus obarczając się naszym cierpieniem radykalnie zmienił jego znaczenie i sens. Przezwyciężył i przemienił zło cierpienia, sprawił, że w zjednoczeniu z Nim, cierpienie staje się drogą prowadzącą do zbawienia.

 

Z przypowieści o synu marnotrawnym dowiadujemy się, że Bóg kierując się ojcowską miłością nie wymierza kary synowi marnotrawnemu, pozwala mu tylko skonsumować skutki jego grzechów. Czyni to tylko w tym celu, aby się syn opamiętał i nawrócił. Tak więc to nie Pan Bóg karze, ale największą karą za grzechy są same konsekwencje grzechów.

 

ks. Mieczysław Piotrowski
Miłujcie się!