DRUKUJ
 
Anna Maria Patejuk
Trendy w popkulturze a wychowanie w wierze
Profeto
 


Doszliśmy w naszym rodzicielstwie do momentu, kiedy tak zwana kultura masowa zaczyna odgrywać ważną rolę w życiu naszych dzieci. Przechodziliśmy przez Świnkę Pepę, Psi Patrol, Super Things, Boba Budowniczego, Strażaka Sama, Mądroboty, Trefliki, Dorę, dinozaury, superbohaterów, różne serie książek czy maskotki typu Słodziaki, a nawet podróżnicze vlogi na YouTubie. Teraz poniekąd mamy powtórkę z rozrywki, ponieważ nasza córka zaczyna interesować się niemalże tymi samymi rzeczami co jej starszy brat. Zresztą trochę się tego spodziewaliśmy. Młodsze rodzeństwo najwięcej uczy się i czerpie z doświadczeń starszego. Szczerze powiem, że nie wszystko musi się nam podobać. Jednak taka jest rzeczywistość, w sumie zawsze była, że wytwory popkultury podobają się naszym dzieciom.

 

Nieraz słyszałam od dziadków czy w ogóle od osób starszych, że dzisiejsze bajki czy zabawki są brzydkie, pełne niewłaściwych treści, hałaśliwe. Kiedyś to były bajki: Reksio, Bolek i Lolek… Czy się z tym zgadzam? Niekoniecznie. Pamiętam, że już za mojego dzieciństwa popularne stały się kreskówki i kanał Cartoon Network, na którym w godzinach nocnych były owszem bajki, ale raczej dla dorosłych. Także tak mocno bym nie krytykowała wszystkiego, co jest dzisiaj popularne wśród dzieci. A Reksio czy Bolek i Lolek też niekiedy goszczą w naszym domu. Poza tym nawet na tym „złym” Netfliksie można znaleźć zarówno stare dobre bajki, jak i nowe, pełne bliskościowych treści.

 

Problem wcale nie tkwi wyłącznie w tym, co dzisiaj się produkuje i proponuje młodym ludziom, ale tak naprawdę – gdzie w tym wszystkim są rodzice. Tak jest na przykład z niedawno obchodzonym świętem Halloween. Dla mnie to święto jest częścią kultury anglosaskiej, o której uczyliśmy się na lekcji języka angielskiego. I tyle. Jak nietrudno się domyślić, nie jestem ani jego fanką, ani za tym, by było ono przez nas jakoś szczególnie obchodzone. Przede wszystkim estetyka święta do mnie nie przemawia. Jestem raczej za promowaniem życia, aniżeli śmierci. Poza tym jakoś i tak w Polsce nie przyjęło się obchodzenie pogańskich, bądź co bądź, naszych dziadów, to dlaczego mielibyśmy obchodzić coś, co nie jest stąd.

 

Tak działa kultura masowa. Jest miła w odbiorze, ciekawa, wiąże się zazwyczaj z zabawą. Wartości są raczej przedstawiane w najprostszy sposób, by zaspokoić nasze podstawowe potrzeby. I zazwyczaj większości się ona podoba. Każdy z nas jej ulega. Przecież wszystko jest dla ludzi. I każdy z nas ma prawo czasem do zabawy. Myślę, że nikt co do tego nie ma wątpliwości. Jednak kiedy myślimy o tym, co jest dla nas ważne, jak byśmy chcieli widzieć siebie i nasze dzieci, to dobrze byłoby zatrzymać się i pomyśleć, czym się karmimy i czy ma to jakąś wartość. Jesteśmy tym, czym się właśnie karmimy. Jeżeli sobie odpuszczamy wysiłek, by zainteresować się tym, co jest dzisiaj podawane naszym dzieciom, to może szybko się okazać, że przestaniemy mieć z nimi wspólny cel, okazję do rozmowy, relację. Będziemy razem, ale osobno.

 

Nie chodzi wcale o jakieś kontrolowanie dla samego kontrolowania i zabraniania dziecku czegokolwiek. Nie można się też obrażać na świat, że idzie naprzód, a wraz z pewnym rozwojem uwydatniają się idee, które nie idą w parze z naszym światopoglądem, a których istnienie musimy zaakceptować i wykorzystać twórczo w naszej pracy rodzicielskiej. Tak jest i tego nie zmienimy. Możemy wyjść ze swojego kręgu kulturowego i zapoznać się z tym, co jest dzisiaj może modne, lansowane, a czasem narzucane. Zainteresować się i poznać, by wiedzieć, jak rozmawiać z naszymi dziećmi, byśmy byli autentyczni, wiarygodni. A nie rzucali pustych haseł, oczekiwań zmiany.

 

Ponadto opierając się na swoim domowym doświadczeniu, widzę, jak bardzo zależy mojemu synowi, bym również polubiła jego zainteresowania i razem z nim w nich uczestniczyła. Jest kilka rzeczy, których naprawdę nie lubię w niektórych bajkach. Na szczęście na tym etapie nie są to kwestie kluczowe dla naszego światopoglądu, raczej w większości bajek przekazywane są wartości uniwersalne. Jednak wydaje mi się, że warto skorzystać z zaproszenia swoich dzieci i poznać, co lubią oglądać, czytać, słuchać, w co grają. To dobry moment na dyskusję o tym, a może i na zrozumienie. Może się okazać, że wcale nie jest to nic złego, niszczącego psychikę. My z założenia niestety wychodzimy z pozycji rodzica, czyli silniejszego, i niestety zapominamy trochę, żeby zaufać intuicji dzieci. Choć niestety nierzadko są bardzo podatne na różne wpływy, nie zawsze dobre. Nie krytykujmy od razu, tylko towarzyszmy im. To wspaniała okazja do poznania siebie.

 

Myślę, że istotne jest, by nauczyć nasze dzieci selekcjonowania treści płynących z mediów czy, bardziej ogólnie, ze świata. Żeby dziecko umiało odnaleźć wśród wielu wartości te wyznawane przez nas. Ponadto dobrze jest uwrażliwiać dziecko, że nie zawsze to może się spotkać z pozytywnym odbiorem. Wciąż istnieć będzie mniejsza bądź większa krytyka postrzegania przez nas świata. Kluczowe jest, by pokazać dzieciom, że można się z szacunkiem bronić i odważnie mówić o tym, co jest dla nas ważne.

 

Osobiście bardzo bym chciała wychować dzieci w wartościach przeze mnie wyznawanych. Nie ukrywam, że rodzicom czasami trudno jest zachować pewien dystans do wyborów swoich dzieci innych niż nasze. Żeby nasze wartości były fundamentem dla ich wyborów, nie można ich pozostawić samych sobie. Jeżeli nauczymy się je akceptować, reagować odpowiednio na ich potrzeby i chcieć je poznać, być z nimi, kiedy doświadczają różnych rzeczy czy stykają się właśnie z popkulturą, będziemy mieli jeszcze realny wpływ na to, by wyjaśnić im nasze postrzeganie świata.

 

Już na koniec warto wspomnieć, że zawsze jest wybór i możliwość wykorzystania wytworów kultury masowej do propagowania własnych wartości. Nie trzeba wszystkiego od razu odrzucać. Można szukać alternatyw na to, co nam nie odpowiada, jak chociażby organizowanie Balów Wszystkich Świętych dla tych, którym nie jest po drodze z tradycją Halloween. Dziś mass media stwarzają wiele okazji, by szerzyć również dobro, a stawiając się w pozycji bojkotu i bycia anty, zamykamy się na kreatywność. A to jest jedyna alternatywa. Nie można zakazać i nie dać niczego w zamian, a jeszcze lepiej jest stworzyć coś wspólnie.

 

Anna Maria Patejuk
Profeto.pl | 3 listopada 2021