DRUKUJ
 
Cud nad Wisłą
 


W tym szczególnym dniu poświęconym Matce Bożej, obchodzimy także rocznicę wydarzenia, dzięki któremu wolność i niezależność naszego narodu została utrzymana. Sami pewnie nie dalibyśmy rady, ale na szczęście dowództwo przejęła Królowa – nasza Hetmanka… W kolejną rocznicę Cudu nad Wisłą pamiętajmy szczególnie o modlitwie za tych, którzy polegli w obronie naszej Ojczyzny. 15 sierpnia to dobra okazja, by podziękować Bogu za ich bohaterstwo i prosić Go o życie wieczne dla nich.


Wielki znak na niebie


W sierpniu 1920 r. stojąca u wrót stolicy Armia Czerwona miała wielokrotną liczebną przewagę nad wojskiem polskim. Bolszewicy byli absolutnie pewni zwycięstwa – ustalili nawet datę zdobycia Warszawy i przejęcia władzy w Polsce: 15 sierpnia. W Wyszkowie czekał już tymczasowy rząd z Konem, Dzierżyńskim i Marchlewskim na czele. W mieście na bolszewickich „wyzwolicieli” oczekiwała zaś komunistyczna V kolumna – 40-tysięczna rzesza robotników, mająca godnie przywitać swoich „oswobodzicieli” i wraz z nimi roznieść w pył (czytaj: wymordować) warszawskich „burżujów i krwiopijców”.

 

Sytuacja była bardzo groźna, a szanse na zwycięstwo niemal zerowe.

 

Nie tylko Warszawa, ale cała Polska zaczęła modlić się o ratunek. Na Jasnej Górze Episkopat Polski wraz z tysiącami wiernych zanosił żarliwe modły do Królowej Polski. Nie było świątyni, w której by nie odprawiano wielogodzinnych błagalnych nabożeństw. Losy wojny z bolszewikami zawierzono Maryi – Wspomożeniu Wiernych, Pocieszycielce Strapionych i najlepszej z Matek. 15 sierpnia to święto Jej Wniebowzięcia.

 

I stał się cud – wymodlony, wyproszony. W świąteczny poranek żołnierzom rosyjskim ukazała się Matka Boża w postaci dobrze znanej mieszkańcom Warszawy – Matki Bożej Łaskawej. Od 1652 r. jest przecież z woli magistratu i ludności miasta tego patronką – tarczą i obroną. Matka Łaskawa pojawiła się przed świtem jako monumentalna postać, wypełniająca swoją Osobą całe ciemne jeszcze niebo, ubrana w szeroki, rozwiany płaszcz, którym otulała stolicę. W dłoniach trzymała tarczę, osłaniając zagrożone miasto. Nie przyszła sama – towarzyszyła Jej husaria, która w 1683 r. pod Wiedniem z hasłem „W imię Maryi” rozegnała pogańskie watahy. Teraz przybyli na odsiecz Warszawie i po raz drugi Europie.

 

Panika bolszewików

 

Postać Matki Bożej była widziana przez setki bolszewików atakujących polskie oddziały w bitwie o dostęp do stolicy. Wśród Rosjan wybuchła panika. Choć dotychczas nie bali się ani Boga, ani ludzi, teraz poczuli trwogę – na oślep rzucili się do ucieczki zostawiając broń i działa… Przerażenie i paniczny strach, jakie wywołało ujrzane zjawisko, były tak silne, że nikt nie myślał o konsekwencjach ucieczki z pola walki i karze śmierci dla dezerterów. Uciekinierzy poczuli się bezpieczni dopiero w okolicach Wyszkowa i stąd pochodzą pierwsze relacje o tym wstrząsającym dla nich wydarzeniu. Usiłowali się dowiedzieć, kim jest Kobieta i rycerze ze skrzydłami…

 

Wiarygodność relacji umacnia fakt, że Matkę Bożą widzieli żołnierze ateistycznej armii. Opisywali Ją, nie znając cudownego wizerunku, nie wiedząc, kim jest… Wiedzieli tylko jedno – walka z Nią nie ma sensu.

 

Wydarzenie to nazwano Cudem nad Wisłą, ale bardzo często, nawiązując do bitwy warszawskiej, nie mówi się o pojawieniu się na niebie Matki Bożej i husarzy. Niektórzy nagły odwrót Rosjan przypisywali geniuszowi Marszałka Piłsudskiego, inni nie uwierzyli w opowieści Rosjan, które też szybko usiłowano zatuszować .

 

Z kolei za rządów ateistycznych w komunistycznej Polsce nawet nie do pomyślenia było wspominanie o prawdziwym scenariuszu wydarzeń, który uwiecznił na swoim obrazie „Cud nad Wisłą” Jerzy Kossak. Ukazanie się Matki Bożej, widziane i relacjonowane przez naocznych świadków – sowieckich żołnierzy, było przez historyków reżimu uznawane jako przypadkowa gra świateł na niebie czy pobożna maryjna legenda – wymysł grupki dewotek. Najczęściej w oficjalnych wystąpieniach komunistycznych władz całkowicie je pomijano.

 

Mariola Wiertek

franciszkanie.pl