DRUKUJ
 
By zatrzymać wojnę modlitwą – piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę
 


By zatrzymać wojnę modlitwą. Tegoroczne piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę na uroczystość Wniebowzięcia NMP było wielkim błaganiem o pokój zwłaszcza dla Ukrainy. Był duch pokuty, ale i wielka radość z „odzyskania” możliwości pielgrzymowania bez pandemicznych ograniczeń. Nie zabrakło intencji za Kościół i Ojczyznę. W 65 pielgrzymkach dotarło w sumie ponad 43 tysiące pątników, to o ok. 4 tys. więcej niż rok temu, więcej przyjechało też na rowerach i przybiegło.

 

Główną intencją wszystkich pielgrzymek było błaganie o pokój, zwłaszcza na Ukrainie.


Pątnicy idąc do Częstochowy kilka, kilkanaście, a nawet 20 dni prosili o pokój nie tylko ten zewnętrzny, ale także pokój serca również dla Ukraińców. Tą intencją, jak mówili, „nękali Pana Jezusa i Jego Matkę”, także żołnierze i strażacy, którzy też przyszli tu w swoich pielgrzymkach pieszych.

 

Szli też sami uchodźcy, ale i ci, którzy specjalnie na czas rekolekcji w drodze opuścili Ukrainę, jak kapłani czy siostry zakonne czy grupa z Bełza koło Lwowa. Np. s. Lukija, grekokatoliczka przyszła aż z dalekiego Ełku. - To był czas, kiedy można było spotkać Pana Boga szczególnie w tych, którzy szli, ale też w osobach, które nas spotykały, gościły i przyjmowały. Bardzo dziękuję za to, że Polska tak pomaga i za to, że Ukraińcy, którzy musieli uciekać ze swojego kraju, mogli znaleźć tu swój dom”.

Obok modlitwy o pokój pątnicy przynieśli ze sobą także m.in. wołanie za Kościół i o nowe powołania kapłańskie i zakonne.

 

Szczególnie za ofiary i poszkodowanych w wypadku w Chorwacji, a także w intencji ich rodzin prosili m.in. pątnicy diec. radomskiej, włocławskiej i płoccy, z których pochodzili pielgrzymi jadący do Medjugorie.

 

- Pandemia nas troszeczkę wycofała, więc staramy się nadrobić. Bardzo tęskniliśmy za Matką Bożą i tą formą pielgrzymowania - mówili pątnicy, dodając, że niektórzy myśleli, że po pandemii będzie gorzej, a jednak znów jest więcej pielgrzymów, dużo młodzieży i młodych rodzin z dziećmi, co jest bardzo pocieszające. Np. w 32. Pieszej Pielgrzymki Drohiczyńskiej przyszło 500 osób, w tym aż 80-cioro dzieci, a to trasa licząca 370 km.

 

Pielgrzymi przybywali w grupach ciszy, pokuty, uwielbienia, rodzinnych, studenckich. Pielgrzymki to narzędzie nowej ewangelizacji, dlatego w odpowiedzi na potrzeby czasu, powstawały nowe wspólnoty. Np. w pielgrzymce dominikańskiej grupa Rafael adresowana była do tych, którzy szukają swego miejsca na ziemi rozeznając powołanie.

 

Wraz ze świeckimi w pielgrzymkach szli też biskupi. Np. we wrocławskiej kompanii przyszło aż dwóch: bp Maciej Małyga i Jacek Kiciński. - Pielgrzymka ukazuje ducha Kościoła, taki jest Kościół, jaka jest pielgrzymka, bo Kościół zawsze jest w drodze - mówili. Bp Arkadiusz Okroj, który i w tym roku przeszedł z wiernymi trasę pielgrzymki pelplińskiej mówił o niezwykłym doświadczeniu powrotu wspólnoty.

 

- Wraca normalność. Jest wielu młodych uczniów, studentów. Nie są znużeni, rozpiera ich energia. Zostali zarażeni „wirusem pielgrzymki”, głośno się modlą, śpiewają, dają świadectwo. Tu widać żywy Kościół, więc jesteśmy pełni nadziei. Ludzie, którzy pielgrzymują, chcą przeżyć życie w poczucie sensu, miłości Boga i wzajemnych relacji. Oni są normalni, ale to „Boży szaleńcy” i na ich widok serce rośnie - mówił biskup z Pelplina.

Pielgrzymki piesze są świadectwem wiary i „zarażają” też obcokrajowców. W różnych grupach szli pątnicy nawet z Senegalu czy z Peru. Na szlak pielgrzymki bielsko-żywieckiej powrócili też Węgrzy. Dla Urha Coltmana studenta z Ljublany, który przyszedł w pielgrzymce wrocławskiej, to było pierwsze takie doświadczenie w życiu. Na Jasnej Górze już raz był, ale teraz po raz pierwszy pieszo. Mówił o niezwykłym doświadczeniu wspólnoty, ogromnej życzliwości Polaków. Duże wrażenie robili na nim ludzie pozdrawiający z radością pielgrzymów na trasie. - Czekałem na moment, kiedy przyjdę do Matki, do Jej kaplicy, wspaniałe doświadczenie - opowiadał Słoweniec.

 

W pielgrzymce krakowskiej nie zabrakło także akcentu związanego z przyszłorocznymi Światowymi Dniami Młodzieży, które odbędą się w Lizbonie. Grupa młodych w czasie drogi zapraszała do udziału w nich i zachęcała do modlitwy za to spotkanie.

 

Po pandemicznej przerwie za pielgrzymką stęsknili się nie tylko ich uczestnicy, ale także mieszkańcy wsi i miasteczek przyjmujący pątników. Wszyscy mówią o wprost niezwykłej gościnności. - Zauważyliśmy, że w miejscach, gdzie przechodziliśmy i zawsze towarzyszyły nam zasłonięte zasłonki, ludzie wychodzili, machali, dawali wodę, jabłka. Dawno, w pewnych miejscach, nie spotkaliśmy się z tak ciepłym przyjęciem – opowiadali pątnicy. Np. niektórzy z przyjmujących pielgrzymów ełckich podkreślali, że „u nich święta są trzy razy w roku, na Boże Narodzenie, na Wielkanoc i kiedy idzie pielgrzymka”.

 

- Niech Bóg wynagrodzi waszą hojność - mówili odprawiający rekolekcje w drodze, szczerze dziękując za okazywane serca i otwarte domy.

 

Izabela Tyras/Mirosława Szymusik
jasnagora.pl