DRUKUJ
 
18 sierpnia: św. Helena
 


18 sierpnia Kościół wspomina św. Helenę, z której postacią związane jest odnalezienie krzyża, na którym zmarł Jezus. Zapraszamy do lektury artykułu Marioli Wiertek właśnie o historii odkrycia tych bezcennych relikwii i o tym skąd wiemy, że są one autentyczne.


W 326 r., cesarzowa Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, udała się do Ziemi Świętej w poszukiwaniu relikwii Chrystusowych. W opuszczonej cysternie w pobliżu Golgoty znalazła trzy krzyże, z których jeden zidentyfikowany został jako narzędzie kaźni Chrystusa. W kolejnych wiekach Krzyż Święty był dzielony na małe cząsteczki rozdawane jako relikwie do różnych kościołów na całym świecie. A Helena została świętą.

 

Kim była Helena?

 

Julia Flavia Helena, którą świat czci jako św. Helenę, doświadczyła zmiennych kolei losu i jak w starych baśniach – raz była Kopciuszkiem, raz królową. Urodziła się jako córka karczmarza, ale została żoną lub konkubiną cesarza i matką następcy tronu. Potem została odsunięta przez męża, pozbawiona tytułów i przybyła do Cezarei nie jako dumna augusta, lecz zwykła pątniczka – świadoma, że może liczyć tylko na siebie. Helena przywiozła bowiem ze sobą edykt mediolański uznający chrześcijan za pełnoprawnych obywateli cesarstwa i nakazujący zwrot zagrabionych majątków i zakończenie prześladowań. Pragnęła też odnaleźć relikwie Męki Pańskiej i ocalić miejsca związane z życiem i działalnością Jezusa Chrystusa, w którego głęboko uwierzyła. Choć to, co zamierzała wydawało się szaleństwem, jej misja została zrealizowana. Wszak szaleństwo w oczach ludzi, w oczach Boga często okazuje się mądrością.

 

Dowód winy i prawdziwości relikwii

 

Rodzi się jednak pytanie, czy historia odnalezienia cennych relikwii to prawda, czy tylko legenda? Czy krzyż odnaleziony przez cesarzową był rzeczywiście autentyczny? Czy prawdziwe są jego partykuły przechowywane w świątyniach rozsianych po świecie? Również w krakowskiej Bazylice św. Franciszka z Asyżu jest przechowywana i udostępniana wiernym ta cenna relikwia. Legendy przekazują informacje o cudownych uzdrowieniach, które zaczęły się dziać przy jednym ze znalezionych krzyży. Na tej podstawie uznano jego prawdziwość. Ciekawych informacji w tej sprawie dostarcza też książka "Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych” G. Górnego i J. Rosikonia. Autorzy doszli do wniosku, że Helena zidentyfikowała krzyż na podstawie jednego szczegółu, jaki odróżniał go od dwóch innych, na których ukrzyżowano dobrego i złego łotra. Tym szczegółem był tzw. "titulus damnationis", czyli dowód winy, a więc tabliczka z napisem w trzech językach: "Jezus Nazareńczyk Król Żydowski" (przedstawiana często ze skrótem INRI). Cesarzowa podzieliła tę tabliczkę na dwie połowy – jedna pozostała w Jerozolimie i zaginęła podczas zdobycia tego miasta przez Persów w 614 r., natomiast druga została przewieziona do Rzymu i umieszczona w pałacu imperatorowej Heleny, który później przekształcony został w Bazylikę Santa Croce di Gerusalemme. Od tamtej pory połowa tabliczki nieprzerwanie przebywała w tym właśnie miejscu. W 2000 r. napisy na "titulusie" zostały przebadane przez trzy ekipy paleografów antycznych, specjalistów od pisma hebrajskiego, łacińskiego i greckiego. Wykluczyli oni możliwość fałszerstwa, stwierdzając jednoznacznie, że takie właśnie trzy rodzaje pisma, jakie użyte zostały na drewnie, współistniały ze sobą w obiegu jedynie w I w. naszej ery na terenie Ziemi Świętej.

 

Ponieważ poza Jezusem historia nie zna innego człowieka o tym samym imieniu, skazanego za ten sam czyn (uzurpację godności królewskiej, co podkreślał napis "Król Żydowski"), badacze doszli do wniosku, że "titulus damnationis" jest autentyczny, a tym samym autentyczny musiał być również krzyż, do którego przybita była tabliczka.

 

Mariola Wiertek 
franciszkanie.pl