DRUKUJ
 
Danuta Piekarz
Przy jednym stole
eSPe
 


[Uczniowie z Emaus] w tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: "Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi". Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba (Łk 24, 33-35).

Przedtem załamani, lękliwie zamykali drzwi z obawy przed prześladowaniem... teraz, wobec tej niesłychanej wiadomości poczuli, że muszą być razem - razem z tymi, których wcześniej spotykali, słuchając nauk Jezusa. Był to czas świadectwa. Dzielili się tym niewiarygodnym doświadczeniem: Widziałem Go! On żyje! I on Go widział... i oni Go widzieli...
Mijają wieki... a wciąż powtarza się to spotkanie sprzed wieków. W niedzielę, nieważne, czy pada deszcz czy śnieg, czy jest upał czy mróz, uczniowie Jezusa przemierzają wiele kilometrów, by przybyć na radosne spotkanie, by swą obecnością i słowami wyznać: Tak, ja wierzę, że On zmartwychwstał! Wierzę świadectwu tych, którzy Go widzieli! Jestem tu... bo to jest przecież ten dzień, ten "pierwszy dzień po szabacie"!

Gdyby w ów dzień Chrystus nie zerwał więzów śmierci, spędzalibyśmy niedzielne poranki zamknięci w czterech ścianach swoich mieszkań. A tymczasem wychodzimy... gromadzimy się przy ołtarzu, by wspólnie wielbić Boga. Tak łatwo nam zapomnieć o tym wspólnotowym wymiarze Mszy świętej. Tymczasem zauważmy, że prawie wszystkie nasze słowa skierowane do Boga są wyrażone w liczbie mnogiej: prosimy Cię... dziękujemy Ci... Są tylko dwa wyjątki: we własnym imieniu musimy powiedzieć: Spowiadam się... oraz Panie, nie jestem godzien. Każdy bowiem odpowiada za własne grzechy. Doświadczenie słabości jest jednak nam wspólne, dlatego wołamy razem: Panie, zmiłuj się nad nami...
Jesteśmy razem, zgromadzeni w Jego Imię, wiedząc, że gdzie dwóch albo trzech...
A wtedy On sam stanął pośród nich... oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma i rzekł do nich: "Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie" (Łk 24,36.45n).

Spotykamy się, by razem słuchać, co Jezus ma nam dziś do powiedzenia. Na całym świecie, we wszystkich kościołach, słuchamy tych samych słów, przez które Jezus potrafi przemawiać do każdego w sposób dla niego najwłaściwszy. On przychodzi, by nam pomóc, by wskazać drogę rozwiązywania naszych problemów. On rzekł do nich: "Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?" (Łk 24,38). A więc stajemy przed Nim i obejmujemy sercem cały świat - Módlmy się za Kościół święty.... za głodujących... za chorych... a także tych, którzy już odeszli do wieczności. Teraz, zasiadając do stołu z Jezusem, czujemy się złączeni z tymi, którzy cieszą się już szczęściem nieba, z tymi, którzy w czyśćcu oczekują naszej pomocy... To jest właśnie świętych obcowanie, które podczas Eucharystii realizuje się w sposób szczególny: cały Kościół łączy się w tej najwspanialszej ofierze uwielbienia - ofierze Chrystusa, do której każdy może dołączyć swoją własną ofiarę - swoje trudy, radości, samego siebie: Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą...

Kościół pierwszych wieków wyrażał ten współudział w ofierze za pomocą praktycznego gestu: to wierni przynosili ze swych domów chleb i wino, a także dary dla ubogich. Dziś, gdy ze względów praktycznych zastąpiono ten gest "pieniążkiem na tacę", trzeba jasno uświadomić sobie, że jest to nasz udział w trosce o Kościół - wspólnotę i o kościół - budynek. To nie jest "łaskawy datek", ale znak współodpowiedzialności.

I nadchodzi ta niezwykle ważna chwila, gdy Jezus przemienia chleb i wino w swoje Ciało i Krew. Przemienia je po to, by nas nakarmić, by przyjść do każdego z nas. Każdy podchodzi do Jego stołu, każdy przyjmuje Go do swego serca. On łączy nas wszystkich we wspólnotę: tych z Europy, z Afryki, biednych i bogatych...
Taka jest Tajemnica Wspólnoty, Tajemnica Eucharystii. Jeśli nie doświadczamy tej wspólnotowej więzi, jeśli Msza święta wydaje się nam "anonimowa", to jest wina tylko nas, ludzi. Bo Pan Jezus uczynił wszystko, byśmy czuli się przy Jego stole jak w jednej wielkiej rodzinie.

Danuta Piekarz