DRUKUJ
 
ks. Augustyn Kuczok SDS
Cieszcie się i radujcie
materiał własny
 


Cieszcie się i radujcie

"Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie." (Mt 5,12)

Kościół Święty, ta mądra Matka, pierwszego listopada kieruje nasze myśli do naszych uwielbionych sióstr i braci - do wszystkich świętych.
Wszystkich Świętych, bo pochodzących z wszystkich ras: białej, czarnej, żółtej, bo rekrutujących się z wszystkich narodowości, stanów i zawodów: mądrych i prostych, papieży, biskupów, kapłanów i zakonników, pracowników fizycznych i intelektualistów, starców, młodzieży a nawet dzieci. Bo wszędzie gdziekolwiek znajdziesz serce rozpalone żywą wiarą, tam rodzą się święci, jako jej najpiękniejszy owoc. Świętość jest więc faktem na naszej ziemi i to pod każdą szerokością geograficzną.

Autor książki "Ludzie Ziemi Nieświętej" wspominając o rozpowszechnionych żywotach pisze, że w bardzo wielu wypadkach wyłaniają się z nich postacie jakby utkane z świetlistej plazmy, ludzi bez ciała i krwi, bez trudności i kłopotów, bez popełniania życiowych błędów, postacie namaszczone, chodzące przez cały dzień z oczyma uniesionymi ku górze i z rękami modlitewnie złożonymi z nieziemskim uśmiechem. Zwykła śmierć nazywa się u nich "zaśnięciem" lub "odejściem z padołu płaczu", nigdy zaś agonią, udarem serca, sklerotycznym atakiem lub zgonem ze starości czy choroby.
Podświadomie przeczuwamy, że coś tu "przedobrzone", może nawet w dobrej intencji, ale opisane inaczej, niż rzeczywiście było. Coraz częściej, w literaturze otrzymujemy taki obraz świętości, jakim jest w swojej niekłamanej prawdzie.

O św. Hieronimie, któremu cały świat zawdzięcza przekład Pisma św. z języków oryginalnych na język łaciński, dowiadujemy się, że nieraz miał chwile straszliwej nieopanowanej złości i dopiero kiedy znów opanował się, bił się w piersi, z dziecinną prostotą i prosił Boga o przebaczenie, przypominając przy okazji, że pochodzi z Dalmacji, więc powinien mu być wybaczony jego kolczasty charakter.
Kiedy wielki apostoł trędowatych, ojciec błogosławiony Damian, zetknął się po raz pierwszy ze swoimi podopiecznymi, z ich chorobą - trądem - zatrzęsło nim obrzydzenie i zwykły ludzki strach o własne zdrowie i życie. Bał się, ale został. Każdego dnia przezwyciężając siebie, aby zostać.

A św. Teresa z Lisieux? Zrobiono z niej anioła, któremu przez przypadek wypadło żyć w ludzkim ciele. A tymczasem jak dowiadujemy się z jej autobiografii pt. "Dzieje duszy" i z kilku fotografii, które zachowały się, była to ambitna dziewczyna, odważna, o ostrych rysach twarzy, pełna życia i temperamentu. Dziewczyna, która całe swoje życie postawiła na Boga i uparła się, że zostanie świętą. Powoli traciła swoją przyziemną ambicję, swój upór. Ale zawsze pozostała człowiekiem, niekiedy tak dalece, że siostry z klasztoru karmelitańskiego w Liseux zastanawiały się, co też da się napisać o tak zwykłej siostrze.
Ale nawet i Chrystus miał swoje chwile załamania. W ogrodzie oliwnym - ogarnął Go strach przed śmiercią. "Jeśli to być może, oddal ode mnie ten kielich.". A kiedy został sam na sam ze swoim umieraniem, wołał w skurczu agonii: "czemuś mnie opuścił".
Piotr Opoka upada nisko, zapierając się Swego Mistrza, ale równocześnie leje łzy głębokiego żalu, które przyniosły mi ocalenie.

Rozważając dziś te prawdy o świętości naszych sióstr i braci dostrzegamy, że byli to ludzie żywi, przyobleczeni każdy w swój własny garnitur temperamentu, cech dziedzicznych, charakteru.
Ludzie podobni do nas. A jednak każdy odmienny. Trudno by nam było kroczyć skrupulatnie w ślady jednego z nich, tego przez nas wybranego. Bo każdy z nich jest inny, jak zresztą każdy z nas.
Jedno ich jednak łączy i w jednym są do siebie podobni - w swym bezwzględnym szukaniu prawdy, Boga i człowieka. To są ludzie, którzy zrozumieli główną myśl nauki Chrystusowej, że Królestwo Boże podobne jest do drogocennej perły. Kto ją znajdzie, już tylko o niej myśli, już tylko ona daje mu radość.
Podobne jest do skarbu ukrytego w roli, który człowiek znalazłszy, sprzedał wszystko co miał i kupił ową rolę.

Ta chwila odnaleziona jest momentem przełomowym. Człowiek, który odnalazł tę Prawdę - Boga, całe swoje życie ześrodkowuje na nim.
Doświadcza, że Bóg, to nie Ktoś, Kto nas ogranicza w działaniu, Kto odbiera nam wszystkie ziemskie radości, ale Ktoś, kto je ubogaca nowymi wartościami, kto ukazuje całe Boskie piękno i dobro życia doczesnego.
Człowiek żyjący w serdecznej przyjaźni z bogiem niczego się nie lęka: ani teraźniejszości, ani przeszłości, ani przyszłości. Nie boi się ludzi, ani świata. W każdy dzień wchodzi z wielką radością i z wielkim optymizmem, bo jest okazją okazania Bogu swej wierności.
Tak rozumiana droga wiary staje się drogą świętości. I do takiej pełni życia Bóg nas wszystkich zaprasza.

Ks. Augustyn Kuczok SDS