DRUKUJ
 
Agnieszka Myszewska
Jezus - Nauczyciel, Pośrednik, Zbawiciel i Pan
eSPe
 


Jezus - Nauczyciel, Pośrednik, Zbawiciel i Pan

Kim On jest? Czy z nadanych imion można uchwycić prawdę o Jezusie? A jeśli tak, to co znaczą tyle razy słyszane, może także wypowiadane przez ciebie, określenia: Zbawiciel, Pan, Nauczyciel, Król... Przestrzeń niezwykłych prawd w nich ukrytych jest niezwykła. A pośrodku nich jesteś ty...

Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu. We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję. A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem. I zdjęty trwogą rzekł: O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba! (Rdz 28,10-17).

Między niebem a ziemią jest przepaść. Jest to przepaść wynikająca z samej natury rzeczywistości, którą jeszcze pogłębił grzech człowieka. A jednocześnie jest w człowieku jakaś tęsknota, która próbuje przekroczyć to, co blokuje jej drogę do źródła i do drzewa życia. Jest on wychylony w wieczność, a jego pragnienia nie znajdują tu zaspokojenia ani dobro, ani miłość ani szczęście nie jest tu do końca takie, na jakie czekamy czy jakich byśmy sobie życzyli. I powstaje pytanie: czy to nie okrutne stworzyć takie stworzenie, wszczepić w nie pragnienie i zamknąć mu drogę do wody? Byłoby to okrutne, gdyby rzecz przedstawiała się tak jednostronie. Ale tak nie jest. Nasze pragnienia wskazują nam nie na nasze ograniczenia, ale i na nasze możliwości. Jedyny problem, to jak te możliwości rozwinąć.

Grzech dość skutecznie zamknął większość naturalnych dróg, które Bóg stworzył, by człowiek mógł wzrastać. Sama Obecność Boga, która jest Obecnością w całym znaczeniu tego słowa, stała się mglista, niewyraźna, a w niektórych przypadkach zanikła zupełnie. Zarzuciliśmy sobie zasłonę na twarz i już nie mogliśmy patrzeć na Boga. Ale ponieważ dary łaski i wezwanie Boga są nieodwołalne (Rz 11,29), On nie zrezygnował z nas i jak powiada Pismo: wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków (Hbr 1,1) czy przez aniołów, swoich potężnych posłańców. Ale jakby tego było mało, sprawił, że Słowo stało się ciałem (J 1,14), aby słowo to mogło być nie tylko słyszane, ale oglądane i poznawane dotykiem (por. 1 J 1,1-3). W tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1,2), który przyszedł, aby zedrzeć na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczyć śmierć (Iz 25,7-8). I dlatego napisze potem św. Paweł: Teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga (Ef 2,13-19).

Jezus, który przychodzi aby stać się dla nas drogą, aby ukazać nam prawdę i dać nam życie, to życie którego wyrzekliśmy się przez grzech i dostęp do tej krainy, z której wygnała nas nasza nieprawość. Jezus, który jest Nauczycielem, Pośrednikiem, Zbawcą i Panem. Te imiona Jezusa są jak stopnie, po których stopniowo wspinając się wznosimy się do samego Boga, albowiem to On łączy dwa światy jak owa drabina, którą widział we śnie Jakub i na Niego zstępują i wstępują aniołowie niosąc polecenia swego Pana i unosząc modlitwy ludzi przed tron Przedwiecznego.

Nauczyciel

Jezus jest w przede wszystkim Nauczycielem, jest Nauczycielem ze swej natury, bo jest Słowem Boga. I jak sam powiada, tak naprawdę jest jedynym Nauczycielem i Mistrzem człowieka (por. Mt 23,8-10), gdyż rozumie go nie tylko jako człowiek, ale rozumie też go jako Bóg, jako Ten, na obraz Którego został stworzony Adam, który zaszczepiał w sercu Adama pragniena, które my także w sobie nosimy. Kiedy przyglądamy się Jego postaci odciśniętej w Ewangeliach dostrzegamy, że wszystko co Jezus mówił czy czynił może nas uczyć. On nie powiedział ani jednego zbędnego słowa, ani nie uczynił żadnego zbędnego gestu i pozostając przy tym w pełni człowiekiem nadał naszym słowom i czynom niespotykaną dotąd pełnię. Pokazał, że wszystko ma sens i może prowadzić do Boga, może prowadzić do świętości, która jest wzrastaniem, dojrzewaniem, miłością. Słowo stało się ciałem. Nigdy wcześniej Bóg nie powiedział tak wyraźnie tego, co pragną powiedzieć i nigdy wcześniej nie powiedział, tak jak teraz, wszystkiego. Po Jezusie nie ma już na co czekać, trzeba podążać za Duchem zrozumienia drogą, którą On przyniósł i którą się sam uczynił... Zaufać Temu, który nie tylko uczy, ale też prowadzi, kieruje i opiekuje się w czasie tej dziwnej wędrówki. Otworzyć swoje serca na Jego naukę, Jego Ewangelię o królestwie, o zbawieniu, o krainie życia i szczęścia, o miłości Boga, który nie pozwala aby człowiek błąkał się bez celu, ale wskazując mu cel jego drogi wskazuje też Tego, przez którego ta droga staje się możliwa.

Pośrednik

Jezus jest pośrednikiem. Co to znaczy? Znaczy tyle, że On jest pośrodku wszystkich rzeczy. Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego wszystko (Rz 11,36), bo w Nim zostało wszystko stworzone, to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone (Kol 1,16). Jeśli jest jakieś centrum wrzechświata, to jest nim Jezus, namaszczony na to, aby ludziom otworzyć bramy tam, gdzie je sami niegdyś nieopatrznie zamknęli. Wskazuje na to czas Jego ukrzyżowania i czas zmartwychwstania, wówczas ukrzyżowany pośrodku złoczyńców, zostaje jakby ukrzyżowany pośrodku całej ludzkości, albowiem wszycy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej (Rz 3,23). Powracając, staje pomiędzy uczniami pośrodku, zaznaczając, że im bliżej będą Niego, tym bliżej będą Boga, a im bliżej będą Boga, tym bliżej będą samych siebie.

Pośrednik znaczy także rozjemca, ten, który chce doprowadzić do ugody, bo jak inaczej tłumaczyć można słowa z proroka Izajasza: Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna (Iz 1,18). Pan pragnie ugody ze swym stworzeniem, ale potrzebny jest ktoś, kto stanie przeciw oskarżycielowi co doprowadziwszy do upadku człowieka nadto dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym (Ap 12,10). I tym staje się Chrystus, który wydając siebie jako okup będzie drogą wiodącą do Boga i bramą umożliwiającą wejście w głąb. Przez Niego też przychodzi Duch Paraklet, występując nie tylko jako nasz Pocieszyciel, ale i Obrońca, który sam, gdy my nie potrafimy tego uczynić, przyczynia się za nami w błaganiach, których nawet nie można wyrazić słowami (por. Rz 8,26). Jest to możliwe dzięki pośrednictwu Jezusa, które przyniosło nam coś jeszcze, przyniosło nam zbawienie.

Zbawiciel

Nasza sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Sprzedawszy się szatanowi i odstąpiwszy mu niejako panowanie nad ziemią, panowanie, które przy stworzeniu było nam powierzone (por. Rdz 1,26), staliśmy się niewolnikami we własnym dziedzictwie, pozbawieni jeszcze tego, co w tym dziedzictwie było najpiękniejszego: możliwości oglądania Boga i przebywania w jego Obecności. Zamiast życia - śmierć, zamiast nadziei - rozpacz, zamiast dobra - zło, zamiast miłości - lęk. I jeszcze ta świadomość, że nie ma z tego wyjścia, bo to był nasz wybór, a każda ingerencja ze strony Boga byłaby pogwałceniem naszej wolności i niesprawiedliwością względem szatana. A jednak Bóg znalazł wyjście. Nie można było nas siłą uwolnić, ale można było odkupić. Na początku szatan myślał, że uda mu się pochwycić i Odkupiciela i nas. Te chwile, kiedy Jezus przebywając na pustyni jest kuszony są chwilami grozy. Szatan proponuje: "służ mi, a oddam ci ich i cały świat na dotatek, wystarczy, abyś ty mi służył".

Jezus jednak odrzuca takie rozwiązanie, mówiąc tylko: "moja śmierć za ich życie". Szatan widział, że Jezus jest potężny, jak dotąd nikt na ziemi, że jest przez Boga wybrany i namaszczony, choć najprawdopodobiej nie podejrzewał, że On może być jego Stwórcą. W każdym razie był kimś na tyle dla szatana interesującym, że był gotów oddać za Niego cały świat. I tak rozpoczyna się targ ze śmiercią, targ, na którym zapłata jest tylko jedna: życie Jezusa, które miało napełnić przerażającą pustkę nicości tego, który nie mogąc umrzeć po oderwaniu się od Boga, źródła życia, staje się wiecznym umieraniem i wiecznym głodem. Jezus umiera. I oto dzieje się coś dziwnego: życie Jezusa okazuje się być silniejsze niż śmierć, ów przerażający głód upadłego anioła, naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło (Iz 9,1).

Jezus zmartwychwstaje, a z Nim ci wszyscy, którzy byli w ciemnościach. Droga zostaje otwarta, okup zapłacony. Bo co znaczy zbawić, jak nie ocalić od śmierci i zachować przy życiu, jak nie wyratować i ocalić, jak nie uzdrowić i przeprowadzić bezpiecznie? Nie ma już lęku, jest miłość, nie ma kary, ale przebaczenie, i co najważniejsze, nie ma już muru między Bogiem a ludźmi. Duch Boży, który wcześniej nie mógł przebywać tam, gdzie panowała nieprawość, zamieszkuje w człowieku i nie tylko zamieszkuje, ale czyni go świątynią Niepojętego, miejscem spoczynku Tego, przed którym drżą cheruby. I tak sprawdza się słowo Hioba: Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty (Job 19,25-27).

Pan

Kiedy stajemy u celu, okazuje się że Ten, który był naszym Nauczycielem, który był tym, co pośredniczy i tym, co wybawia, jest naszym Panem, za którym tęsknotę nosimy ukrytą w głębi siebie. On jest tym, który ma moc i potęgę, i chwałę. On, który przez cały czas walczył o nas, abyśmy mogli powrócić, teraz nas przyjmuje jako Król, władca nieba i ziemi. I kiedy stajemy przed Nim dokonuje się ostatni krok - nasz wybór. Możemy się cofnąć w nicość, z której zostaliśmy wydobyci krwią, ale możemy też pójść za Duchem, bez pomocy którego nikt nie jest w stanie powiedzieć: Panem jest Jezus (1Kor 12,3) i pozwolić, aby Ten, kto nas nabył okazał nam swoją miłość, bo nie nabył nas na to, by uczynić nas niewolnikami, by nas na nowo pogrążyć w niewolę, ale byśmy się stali dziećmi i dziedzicami Jego królestwa i aby panowanie było nam przywrócone i przywrócona nam była nasza pierwotna godność i wielkość, aby zakończyło się chwałą nasze wzwyż wstępowanie po stopniach, którymi Jezus uczynił swoje imiona.

Agnieszka Myszewska