DRUKUJ
 
o. Herbert Alphonso SJ
Powołanie osobiste
 


Takie rozumienie rozwija też w sposób znaczący teologia chrztu. Zdanie z Nowego Testamentu: „być ochrzczonym w Jezusie Chrystusie” (= baptizein eis Christon lesoun, zob. Rz 6,3) poucza nas, że każdy został „zanurzony” (= baptizein) w Chrystusa Jezusa, czyli w misterium. Tak więc, w chrzcie każdy z nas „przyjmuje” czy „przyobleka się” w Jezusa Chrystusa w sposób jedyny i osobisty. Ojciec, który nie może mieć upodobania w nikim innym jak tylko w swoim Synu, Jezusie, rozpoznaje „oblicze” Jezusa w każdym z nas i mówi: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (por. Mk 1,11). Całe życie chrześcijańskie, można by powiedzieć: droga wytyczona przez Boga, jest „przyoblekaniem się” w jedynego i „osobistego” Jezusa, aż do osiągnięcia dojrzałości. Bożym zamysłem wobec każdego z nas jest to, abyśmy „stali się na wzór obrazu Jego Syna” (Rz 8,29) i „wszyscy doszli... do człowieka doskonałego, do miary wielkości według pełni Chrystusa” (Ef 4,13). Ma się to dokonać nie tylko w znaczeniu ogólnym, lecz w sposób głęboko osobisty i niepowtarzalny dla każdego.

Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że powołanie osobiste nie jest jedynie abstrakcyjnym ideałem osobistym, lecz osobą – niepowtarzalną osobą samego Jezusa Chrystusa. I dlatego mogę naprawdę powiedzieć „mój Jezus”, przemieniając w ten sposób całe moje życie chrześcijańskie w to, czego zawsze mnie uczono, ale nigdy nie ukazano w praktyce. Chodzi o ciągle rosnącą i pogłębiającą się więź miłości z Jezusem Chrystusem, która wpływałaby na moje posługi w społeczeństwie oraz obowiązki mojego życia i świadectwa chrześcijańskiego.
Powróćmy do historii naszego jezuity, który odnalazł swoje powołanie osobiste w „dobroci Boga”. Kim był jego Jezus Chrystus? Był to dobry Jezus z przypowieści o dobrym samarytaninie, z przypowieści o dobrym pasterzu lub też Jezus, o którym mówią Dzieje Apostolskie, podsumowując całe Jego życie i misję: „przeszedł czyniąc dobrze” (Dz 10,38).

Możemy teraz zobaczyć głębiej, dlaczego powołanie osobiste jest jedynym sensem w życiu osoby, danym jej przez samego Boga. Jest tak, ponieważ dla Boga Ojca nie ma innego „sensu” poza Jezusem Chrystusem: Jezus Chrystus jest „logosem” Ojca – „logos” zaś – jak powiedzieliśmy – znaczy przede wszystkim „sens”. We wspaniałym hymnie o wymiarach kosmicznych, św. Paweł głosi, że wszystko zostało stworzone w Chrystusie, przez Chrystusa i dla Chrystusa; że wszystko zostało na nowo stworzone, odnowione i pojednane w Chrystusie, przez Chrystusa i dla Chrystusa (Kol 1,12-20). Jezus Chrystus jest Alfą i Omegą wszelkiego stworzenia i całego nowego stworzenia; jest jedynym „sensem”, jaki istnieje dla Ojca.

Trzy omówione punkty, które wybrałem, aby ukazać piękno i głębię powołania osobistego, są ze sobą wewnętrznie powiązane i spójne. Jak widzieliśmy, powołanie osobiste jest najgłębszym sekretem jedności i integracji w sercu życia, ponieważ jest jedynym sensem życia danym nam przez Boga; i ponadto, jest jedynym sensem, który dosłownie zostaje nam dany przez Boga, ponieważ jest dla każdego „osobistym” Jezusem. Dla Ojca nic nie ma znaczenia poza Jezusem Chrystusem.


Wnioski pomagające w zrozumieniu powołania osobistego

Z tego wszystkiego, co powiedzieliśmy dotąd, wynika, że powołanie osobiste nie jest tego samego rodzaju co inne powołania ułożone hierarchicznie. Jeśli weźmiemy, na przykład grupę dziesięciu kapłanów jezuitów, u każdego z nich występują cztery poziomy powołania, ułożone hierachicznie: powołanie chrześcijańskie, kapłańskie, zakonne i jezuickie. Powołanie osobiste każdego z nich nie jest jednak piątym poziomem powołania ustawionego hierarchicznie. Jest raczej duchem ożywiającym każdy z czterech wymienionych wyżej poziomów, ułożonych hierarchicznie. Innymi słowy, każdy z dziesięciu jezuitów posiada swój osobisty sposób bycia chrześcijaninem, kapłanem, zakonnikiem i jezuitą. Spójrzmy na to, co Nowy Testament tak często i z mocą mówi na temat cechy wyróżniającej „bycie chrześcijaninem”, będącej typowym kryterium rozpoznania „chrześcijanina”. Jest nią oddanie się i wyrzeczenie się siebie, albo – jak zwykle mówimy – „krzyż” w jego sensie teologicznym i duchowym. Tak więc, w swoim powołaniu osobistym, każdy z nas ma swój własny i niepowtarzalny sposób oddania się i wyrzeczenia się siebie w jakiejkolwiek sytuacji życiowej. Nie może nam tu umknąć pytanie, jak zastosować te treści do głębokiej przemiany życia.

Następną sprawą, którą trzeba sobie jasno uświadomić jest to, że powołanie osobiste nie leży na płaszczyźnie działania czy posług, lecz na płaszczyźnie istnienia. Nie jest dobrze, że wiele osób pojmuje słowo „powołanie” w terminach odnoszących się do czystego działania czy pracy. Każde działanie czy posługa  – wcześniej lub później – musi przejść kryzys; wynika to z samej natury działania czy pracy. Jeśli więc pojmuję „powołanie” tylko w terminach działania czy posługi i znajdę się w kryzysie, a nie posiadam żadnego oparcia dla swojego „istnienia”, mój kryzys jest totalny. Niestety, taki kryzys dotyka wielu ludzi. Jeśli natomiast w przeżywanym kryzysie mogę znaleźć oparcie w moim „istnieniu”, które otrzymałem jako dar w postaci powołania osobistego, nie muszę się obawiać. Mogę nie tylko pokonać kryzys, ale „zintegrować go”, dzięki głęboko osobistemu „sensowi” dotyczącemu poziomu istnienia, który mogę odnaleźć w przeżywanym właśnie kryzysie. Wszelkie działanie wynika z istnienia.

Myślę, że nie będzie źle, jeśli zwrócę uwagę na znaczące konsekwencje tego, co przed chwilą powiedziałem, dla duchowości apostolskiej. Wszyscy wiemy, że „dyspozycyjność w misji” jest jednym ze znaków wyróżniających prawdziwą duchowość apostolską. Jeśli rzeczywiście „sens” mojego życia leży znacznie głębiej i jest zakorzeniony w płaszczyźnie „istnienia”, a nie w płaszczyźnie „działania”, to mogę odnaleźć głęboki „sens” w każdej pracy powierzonej mi jako „misja”. Nie znaczy to, że nie rozmawiam z prawowitą władzą na temat moich talentów, zdolności, mojego doświadczenia, a także braków w moim charakterze i temperamencie, ale w ostatecznej analizie, po takim ufnym dialogu, jestem naprawdę „dyspozycyjny wobec misji”, stosownie do naglących potrzeb i dla większej służby apostolskiej.

o. Herbert Alphonso SJ

O. Herbert Alphonso, jezuita, urodzony w Indiach. Teolog, wykładowca na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, kierownik duchowy, rekolekcjonista. Autor publikacji z zakresu duchowości.

     
 
strona: 1 2 3 4