logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Przemysław Radzyński
Antena do nieba
eSPe
 


Tym bardziej się cieszę, że mogę chwilę posiedzieć przy Ojcu.
 
Dziękuję.
 
Czy ta choroba ciągle trwa?
 
Naturalnie. Niewyleczalna choroba na papieża. Niewyleczalna. Ludzie się ze mnie śmiali. Objawy są takie – nie znam Rzymu a byłem tam kilkadziesiąt razy, bo czekałem na telefon od ks. Dziwisza, czy mogę pójść na obiad albo kolację do Ojca Świętego. Okradałem papieża ze wszystkiego, co się dało. On mi dawał pieniądze. Uwielbiałem go.
 
Ale on chyba też z życzliwością patrzył na to, co Ojciec robi.
 
Bardzo.
 
A czy dziś, dziewięć lat po śmierci Jana Pawła II, młodzi, którzy go nie znali, mogą się zarazić tą chorobą?
 
Staram się ich zainfekować. Oni muszą widzieć na mojej twarzy jego uśmiech. Muszę być transparentny. Muszę promieniować papieżem.
 
A co takiego jest w Janie Pawle II, że warto go polecać młodzieży?
 
Był blisko Chrystusa. Starał się być bezinteresownym darem dla Boga i dla nas. Był transparentny – nigdy nie zasłaniał sobą Jezusa. Był przeźroczysty jak szyba. Był punktem odniesienia. Był apostołem-pasjonatem – świat objechał dookoła. Obalił komunizm, pokazywał nam drogę. Uczył nas.
 
Wszystkie jego nauki znam na pamięć: „człowieka należy mierzyć miarą serca”, „każdy ma w swoim życiu Westerplatte”, „musicie wymagać od siebie, nawet wtedy, kiedy inni od was nie wymagają”, „musicie być mocniejsi niż warunki, w których przyszło wam żyć”, „musicie mieć siłę przebicia, a siłą przebicia jest kreatywność i Eucharystia”.
 
A później Lednica. Lednica od A do Z jest dziełem Ojca Świętego. Dostałem osiem przemówień Jana Pawła II na Lednicę, które są relikwią jego umysłu i serca.
 
Jakim wydarzeniem dla Ojca osobiście było to co się stało 27 kwietnia w Rzymie?
 
Myślę, że to jest coraz większe zobowiązanie. Zobaczyliśmy papieża w przestrzeni świętych obcowania. Ja z nim codziennie rozmawiam. I mówię: jak mnie wrobiłeś w to wszystko, to mi pomagaj. Myślę, że teraz trzeba papieża przełożyć na kulturę. Papież mówił, że wiara nie przełożona na kulturę nie jest zjawiskiem dojrzałym, skończonym, do końca przemyślanym. Jeżeli chcemy Jana Pawła II ocalić, to musimy go przełożyć na kulturę. Bo w przeciwnym wypadku nie będzie habemus papam, ale habemus klapam.
 
Jak Ojciec to rozumie? Co należy zrobić?
 
Powolutku. Krok za krokiem. Trzeba zrozumieć jego myśli. Kluczem do zrozumienia jego myśli jest zrozumienie słowa „dar”. Człowiek nie może przekroczyć siebie samego inaczej, jak tylko jako bezinteresowny dar z siebie samego. Myślę, że przełożyć papieża na kulturę, to służyć tym wartościom, którym on służył. A człowiek to jest byt nachylony ku wartościom. Myślę też, że trzeba iść dalej. Trzeba pamiętać, że pierwszym imieniem miłości jest rzeczywiście miłość. Ale drugim imieniem miłości jest miłosierdzie. A trzecim imieniem miłości jest solidarność. Świeckie słowo, a jest imieniem miłości.
 
Trzeba to pokazać. Papieża interesował człowiek. Pełnia i integralność człowieczeństwa. Więc w tym zamglonym świecie należy to uwyraźniać – wielkość człowieka, jego godność, powołanie do wieczności, obrona przed urzeczowieniem. Ogromna praca nas czeka, ale fascynująca. Będziemy mieć teraz żywy kontakt z Janem Pawłem w przestrzeni świętych obcowania. On sam to pokazał w czasie kanonizacji św. Jadwigi, kiedy rozmawiał z nią 45 minut w obecności 1,5 miliona ludzi zgromadzonych na Błoniach. On zapatrzony w wieże Wawelu rozmawiał z Jadwigą. Tego nas nauczył. Dlatego ja z nim ciągle rozmawiam.
 
O czym?
 
O Lednicy, o sobie. Proszę o prowadzenie, o światło, o siłę do podejmowania decyzji, o zdrowy rozum i o to, żebym nie podejmował decyzji głupkowatych. Lednica się rozrasta, więc to ogromna odpowiedzialność. Czym ja nakarmię tych ludzi?
 
[Podchodzi pan Wojciech i mówi: „Proszę powiedzieć o rączce. Bez rączki by Ojciec tak nie działał” – przyp. PR]
 
No tak, odlałem dłoń Jana Pawła II. Byłem kiedyś w Rzymie ze specjalnym silikonem. Dziś są dwa brązowe odlewy jego dłoni. Jedna stoi na moim biurku, a druga jest w muzeum nad Lednicą. To jest moja antena do nieba.
  
Rozmawiał Przemysław Radzyński  
 
strona: 1 2