To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Nie stosuję żadnych nadzwyczajnych metod. Otwieram Biblię i czytam po kolei. Gdy jakiś fragment lub zdanie zaczyna szczególnie zwracać moją uwagę, staram się je rozważać do momentu aż przychodzi jakieś lepsze zrozumienie, odkrycie treści. Stwarza to następnie podstawę do modlitwy.
Z o. Konradem Małysem OSB, benedyktynem z Tyńca, rozmawia Jarosław Czuchta