To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Święty Grzegorz z Nyssy pisał: „Niemożliwe jest, aby ktoś, kto widzi otaczający go świat takim, jakim on jest rzeczywiście, obywał się w życiu bez łez”. Jan Klimak nauczał zaś: „Lecz grzechy popełnione po chrzcie zmywa się łzami”. A jednak łzy dla wielu z nas są ciągłym problemem, nie tylko z powodu otaczającego świata, ale tego, co sami przeżywamy.