Milczenie nie ma dziś dobrej prasy, a cisza wyraża co najwyżej niezręczną sytuację. Innego zdania byli ojcowie pustyni, mnisi żyjący od III w. na terenie Egiptu, Syrii i Palestyny. Ich „Apoftegmaty” (sentencje) kurzyły się na mojej półce już ładnych parę lat. Teraz odkurzyłam jeden z nich z numerem 174: „Pewien brat pytał abba Pojmena: «Czy lepiej jest mówić, czy milczeć?». Starzec mu odpowiedział: «Kto mówi dla Boga, dobrze robi; podobnie i ten, kto milczy dla Boga»”. Coraz więcej ludzi wybiera tę drugą opcje i milczą dla Boga, aby oddać Jemu głos.
Początków nabożeństw majowych można doszukiwać się w pierwszych wiekach na chrześcijańskim Wschodzie. Już w V wieku w tradycji koptyjskiej istniał wiosenny miesiąc kiahc, w którym szczególnie czczono Maryję. W tym czasie wierni zbierali się codziennie przy figurze Maryi przystrojonej kwiatami i światłem, by śpiewać na cześć Bogurodzicy.
Od wielu już lat, regularnie pojawiają się głosy wieszczące rychłą śmierć tych form pobożności jako niekompatybilnych z istotą chrześcijaństwa, a już na pewno nieprzystających do mentalności ludzi XXI wieku, zwłaszcza młodych. Czy słusznie?