logo
Niedziela, 09 listopada 2025 r.
imieniny:
Anatolii, Gracji, Teodora, Jana, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Damian Toczek
Bardziej przykład niż wykład
Magazyn Salwator
 
fot. Allen Y | Unsplash (cc)


Jeden z największych dziś filozofów katolickich Charles Taylor twierdzi, że „Świat chrześcijański zanika, co nie znaczy, że zaniknie chrześcijaństwo”. Swą gigantyczną rozprawę Epoka świecka zaczyna od prostego pytania: jak to się stało, że około 1500 roku wiara w Boga organizowała człowiekowi Zachodu zarówno wizję świata, jak i każdą dziedzinę życia, a dziś z taką łatwością przychodzi mu niewiara? Przyczyn takiego stanu rzeczy z pewnością jest wiele, ale jak mawiali wielcy święci Chrystusowego Kościoła: Jeśli chcesz zmienić świat na lepsze, zacznij od siebie…

 

Czyli parę słów w myśl zasady: Bardziej przykład niż wykład…

 

Był jednym z najbliższych współpracowników króla Henryka VIII. Człowiekiem wysokiego stanowiska, kanclerzem Anglii, znanym ze swego humoru. Bardzo dbał o rodzinę, miał czwórkę dzieci. W swoich pismach nadmieniał, że nie ma dla niego ważniejszej rzeczy niż rozmowa z dziećmi i żoną. Na przyjęciach był ozdobą towarzystwa: pogodny i spokojny człowiek. Można powiedzieć – równy facet. Kto to taki? Tomasz Morus! Dlaczego zginął? Nazywał rzeczy po imieniu. Kiedy król Henryk VIII zmieniał żony jak rękawiczki i chciał, aby Kościół mu w tym przyklasnął, Kościół się na to nie zgodził. Wtedy król siebie uczynił Kościołem, jego głową. Biskupom kazał podpisać akt supremacji, czyli posłuszeństwa jemu samemu.

 

Wielu podpisało. Morus nie był biskupem, jednak zmuszano go do podpisania. Nie podpisał, uznał że trzeba się bardziej bać Boga, a nie ludzi. Nie cofnął się, nie stchórzył. Ścięto go na londyńskim Tower Hill. Był człowiekiem sumienia. Był światłem – pokazał, że są niezbywalne wartości, których nie można zdradzić, i nie bał się tego publicznie okazać. Wierny sumieniu aż do końca.

 

Czas na drugi przykład. Żył zaledwie 24 lata, ale to wystarczyło, aby został nazwany przez Ojca Świętego „Człowiekiem ośmiu błogosławieństw”. Silny i wysportowany młodzieniec. Zawsze był uśmiechnięty i radosny. Pochodził z bardzo bogatej rodziny, ale zwykle miał puste kieszenie. Dlaczego? Często widziano go z jakimiś paczkami, w których miał odzież, lekarstwa, żywność, zabawki i książki – wszystko dla ludzi potrzebujących. Jego miłość do bliźnich była tak wielka, że nie bał się opiekować ludźmi chorymi na zakaźne i śmiertelne choroby. Sam robił im zastrzyki, aplikował leki, obmywał ich. Mawiał: „Jezus przychodzi do mnie w Komunii Świętej każdego dnia, a ja odwdzięczam Mu się za to w dostępny mi, skromny sposób – odwiedzając Jego biedaków”.

 

Troszczył się nie tylko o potrzeby materialne podopiecznych. Dzielił się z nimi dobrym słowem, dbał o ich sferę duchową. Co miesiąc przyprowadzał do spowiedzi ubogich, którymi się opiekował, a w dzień później do Komunii św. – i wraz z nimi przystępował do sakramentów. Świetnie pływał, jeździł na rowerze, na nartach i konno.

 

Jednak jego największą pasją była alpinistyka. Żyjąc w pobliżu Alp, często organizował wraz z koleżankami i kolegami, przez których był szczerze lubiany, wyprawy na alpejskie szlaki, ściany i lodowce. Zwykły niezwykły chłopak. Nie wstydził się wiary. Często na górskim szlaku lub w pociągu rozpoczynał odmawiać na głos różaniec. Było w Nim coś, co pociągało ludzi do niego. O kim mowa? Pier Giorgio Frassati. Nazywany przez przyjaciół Valanga di Vita, co znaczy po włosku „lawina życia”. Nie siedział na kanapie, ale z życia czerpał pełnymi garściami.

Te dwie postaci pokazują nam właściwą drogę głoszenia Jezusa: Ważne są słowa, trzeba mówić i napominać, ale ważniejsze jest życie tym, co głoszę. Bardziej przykład niż wykład. To klucz w dawaniu innym Jezusa.

 

Dlaczego dziś serca ludzi są tak bardzo zamknięte na chrześcijaństwo? To co powiem, będzie brutalne, ale powiem wprost. Bo widzą nas. Mówię to również o sobie. Kiedyś Gandhiemu zadano pytanie: „Czy ty słyszałeś o Jezusie?”. On odpowiedział: „Tak, to był ktoś jedyny, wyjątkowy”. Padło kolejne pytanie: „Dlaczego nie zostałeś chrześcijaninem?”. Co usłyszał jego rozmówca? „Nie zostałem chrześcijaninem, bo nie chcę być taki jak chrześcijanie”.

 

My kochamy Jezusa, uwielbiamy, ale czy Go naśladujemy? Inaczej nauczamy, niż żyjemy – tę postawę mocno piętnował Jezus. Wybaczcie mi uogólnienie, bo każde jest krzywdzące, ale coś w tym jest. Wyobraźmy sobie, że w naszym domu na tydzień zamieszkałby jakiś święty. Widzi, co oglądamy w telewizji, z jakich stron internetowych korzystamy, jak się odnosimy do bliskich, jak traktujemy starszych. Co by o nas powiedział? Czy rzeczywiście nasze życie to naśladowanie Chrystusa? Ktoś kiedyś pięknie powiedział: „Mów o Chrystusie tylko wtedy, gdy Cię ktoś zapyta. Ale żyj tak, żeby pytano Cię o Chrystusa!”.

 

Ważna cecha głosiciela Dobrej Nowiny to uśmiech na twarzy. Mówiła o tym św. Urszula Ledóchowska, nazwała to nawet apostolstwem uśmiechu. Oto jej słowa: „Mieć stały uśmiech na twarzy, zawsze – gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie, w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak – o to niełatwo! Uśmiech ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą pogodę duszy, że umiesz zapomnieć o sobie, pragnąc być dla innych promykiem szczęścia. Chrześcijanin to człowiek radosny. Jeśli wieje ode mnie smutkiem, goryczą, wszystkiego się czepiam, jeśli lubuję się w obgadywaniu innych, a o moją pomoc trzeba prosić czasem do upadłego, to czym ja pociągnę? Popatrzą na mnie i powiedzą: Jeśli to ma być Chrystusowy człowiek, to ja dziękuję. Pamiętaj: z gębą jak cmentarz świata nie zbawisz!”.

 

Wspomniany Tomasz Morus był mistrzem humoru: w drodze na szafot miał żartować, prosił kata, aby ten pomógł mu wejść na stopnie, a z powrotem postara się zejść sam. Podwinął także bujną brodę, by uchronić ją przed ścięciem – ponieważ ona króla nie zdradziła.

 

Na koniec kilka myśli o tym, czego się wystrzegać. Przede wszystkim sztuczności! Pamiętajmy, że nie jesteśmy akwizytorami Dobrej Nowiny, którzy na siłę próbują wcisnąć ludziom towar. Trzeba głosić, ale nic na siłę. Żeby nie było jak w dowcipie: katechetka na lekcji religii pyta się uczniów: Dzieci, co to jest? Rude, najczęściej można to spotkać w parku, ma rudą kitę i lubi orzechy. Jasiu odpowiada: Na 99% to wiewiórka, ale skoro to pytanie zadała pani, to musi być Jezus.

 

Wszystko tłumaczyć Jezusem, wykrzyczeć Go na siłę – nie tędy droga. Życie według Ewangelii samo się broni.

 

Warto więc zapytać samego siebie: czy nie uciekam przed głoszeniem Jezusa? Chrześcijanin to osoba, dzięki której innym łatwiej uwierzyć w Boga. Czy jesteś osobą, dzięki której innym łatwiej uwierzyć? Jezusowe słowa „Idźcie i głoście” są bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej. Idź i głoś w swojej rodzinie, może potrzebują tego twoi rodzice, lub rodzeństwo, idź i ogłaszaj w szkole, wśród swoich znajomych. Wyrusz do miejsca Twojej pracy, tam również potrzeba świadectwa. Idź i głoś, że Jezus żyje!

 

Papież Benedykt XVI w orędziu do młodzieży przed Światowymi Dniami Młodzieży w Rio de Janeiro napisał tak:

 

Kiedy czujecie się nieadekwatni, niezdolni, słabi w głoszeniu i świadczeniu wiary, nie lękajcie się. Ewangelizacja nie jest naszą inicjatywą i nie zależy przede wszystkim od naszych zdolności, lecz jest przede wszystkim ufną i posłuszną odpowiedzią na wezwanie Boga, dlatego opiera się nie na naszych siłach, ale na Jego mocy. (…) Dlatego zachęcam was, byście się zakorzenili w modlitwie i sakramentach. Autentyczna ewangelizacja zawsze rodzi się z modlitwy i jest przez nią wspierana: musimy najpierw rozmawiać z Bogiem, abyśmy mogli mówić o Bogu. I w modlitwie zawierzamy Panu osoby, do których jesteśmy posłani, prosząc Go, aby dotknął ich serca. Prosimy Ducha Świętego, aby nas uczynił swoimi narzędziami dla ich zbawienia. Prosimy Chrystusa, aby dał odpowiednie słowa naszym wargom i uczynił nas znakami swojej miłości.

 

ks. Damian Toczek
SALWATOR 2/2024

 
Zobacz także
o. Marek Machudera OFMCap
Czasem zastanawiałem się jako uczeń w szkole, dlaczego niektórzy władcy jak Aleksander, Karol czy Piotr, teolog Albert czy papieże Leon i Grzegorz nosili przydomek "wielki"? Czego trzeba dokonać, jak żyć by otrzymać ten przydomek? Nie śniło mi się nawet, że życie samo da mi odpowiedź poprzez ponad 26 letni pontyfikat Jana Pawła II, którego mogłem być świadkiem...
 
ks. dr Krzysztof Michalczak
Chrześcijanin ma konkretne powody do radości. Jezus Chrystus, który przynosi zbawienie jest już blisko. Obok bliskości bożonarodzeniowej i eschatologicznej Zbawiciela powodem do radości jest też fakt, że jest On cały czas już w doczesności, w naszym tu i teraz. 
 
o. Ryszard Andrzejewski CSMA
Mnogość i okrucieństwo konfliktów zbrojnych w XX wieku sprawiły, że pokój i wojna to tematy, które w nauce Kościoła Katolickiego należą dziś do najważniejszych. Ze szczególną pieczołowitością pochylił się nad nimi Sobór Watykański II. Najwięcej miejsca temu zagadnieniu poświęcił w Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele (KDK) w świecie współczesnym Gaudium et spes
 
 

___________________