logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Zbigniew Nosowski
Będzie źle czy będzie dobrze?
Obecni
 


Zagrożeniem na przyszłość będą także narastające podziały wewnątrz Kościoła w Polsce. Widać je i na poziomie episkopatu (brak możliwości znalezienia wspólnego zdania w sprawach społecznie pilnych i wymagających jasnej reakcji), i na poziomie parafii (nieumiejętność współpracy między parafiami, zazdrość i niezdrowa konkurencja, brak zaufania między duchownymi a świeckimi), i na poziomie świeckich (uważanie swojej grupy ideowej czy wspólnoty za jedynie słuszną, niechęć do współpracy z innymi, czasem jawne zwalczanie się nawzajem). Takie postawy są po prostu antyświadectwem i nic dobrego przynieść nie mogą.

Z napięciami wewnątrz Kościoła związana jest też niezdolność do sformułowania jasnej strategii działania. Nasz Kościół raczej reaguje na pojawiające się problemy niż świadomie podrzuca tematy do debaty publicznej. Reakcje często nie są adekwatne do potrzeb. Bywają szybkie i gwałtowne, gdy potrzeba słów wyważonych i spokojnych (np. na początku sporu o zapłodnienie in vitro). Bywają też powolne i mętne, gdy potrzeba reakcji jasnej, szybkiej i zdecydowanej (np. oskarżenia duchownych o pedofilię). Znana jest także skłonność (nie powszechna, ale jednak znacząco obecna) zamiatania spraw trudnych pod dywan, a przypadek Irlandii przestrzega, że skandale około kościelne mogą się odbić na stosunku do Kościoła i wiary.

Pojawiają się również w ostatnich latach empiryczne sygnały, że jednak coś w polskiej religijności zaczyna się zmieniać na gorsze. Znacząco zmniejszyła się liczba kandydatów do kapłaństwa w wielu seminariach duchownych, poważny kryzys powołań przeżywają także zakony, zwłaszcza żeńskie. Duszpasterze gołym okiem dostrzegają, zwłaszcza w wielkich miastach, że ludzi, a zwłaszcza młodzieży, w kościołach ubywa. Ciekawe, że to ostatnie zjawisko nie zawsze jest widoczne w badaniach socjologicznych. Badania sondażowe w większości opierają się jednak na autodeklaracjach – te zaś mogą być niezgodne z rzeczywistością, jeśli respondent chce wykreować nieco lepszy wizerunek samego siebie przed ankieterem. W najnowszych badaniach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, opierających się na liczeniu wiernych w parafiach, zanotowano kilkuprocentowy spadek liczby praktykujących. Z czysto socjologicznego punktu widzenia trzeba stwierdzić, że dopiero wyniki tego samego badania za rok oraz ewentualne potwierdzenie spadku praktykujących w innych badaniach, przeprowadzanych według innej metodologii (zwłaszcza w badaniach CBOS), mogą dać naukowy dowód, że taka tendencja się pojawiła. Jednak z kościelnego (duszpasterskiego) punktu widzenia wyniki te powinny pilnie stać się przedmiotem refleksji pastoralnej, wskazującej nie tylko na takie przyczyny, jak zła pogoda czy emigracja, lecz przede wszystkim na kwestię jakości i ukierunkowania duszpasterstwa w naszym kraju. Owszem, nie ma powodów do paniki, lecz są powody do poważnego namysłu nad pogłębieniem naszego duszpasterstwa i tworzeniem nowej jego wizji.

W tej sytuacji największym zagrożeniem może być niechęć do poszukiwań duszpasterskich, bierność, postawa "jakoś to będzie", należąca do największych zmór naszego Kościoła. Bierność jest w tym przypadku pochodną bezmyślnego konserwatyzmu, myślenia typu "ma być tak jak jest, bo jest tak, jak ma być". Postawa ta rodzi niechęć do jakichkolwiek zmian. Tymczasem, jak mówił wielki teolog Henri de Lubac, tylko wrogowie Kościoła pragną, aby on się nie zmieniał. W polskich realiach mamy zaś czasem do czynienia z wysokim stopniem samozadowolenia – przekonaniem, że nasz Kościół był i jest wzorowo wierny Ewangelii, czego najlepszym dowodem jest, iż daliśmy światu Jana Pawła II. Trudno przy takiej postawie o dostrzeganie potrzeby jakichkolwiek zmian. Sprawy toczą się przecież właściwym torem i nie ma potrzeby jakichś duszpasterskich poszukiwań… Panujące w wielu polskich parafiach i kuriach biskupich samozadowolenie i przekonanie, że "jakoś to będzie" - nie dają szansy zmierzenia się z wyzwaniami współczesnej kultury.

Czynnik nieprzewidywalny

Czy zatem musimy iść drogą pustoszenia kościołów? Nie. Ale nie jest wcale wykluczone, że nią pójdziemy… Moją odpowiedzią na tytułowe pytanie o przyszłość Kościoła w Polsce jest trudna nadzieja. Łatwiejszej odpowiedzi dać nie potrafię. Nadzieja to jednak nie tylko optymizm. To także zaufanie do "czynnika nieprzewidywalnego", jakim jest Duch Święty (także obecny przez swoje charyzmaty w ludziach).

Zbigniew Nosowski

     
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
ks. Krzysztof Michalczak
Z pewnością są tacy katolicy, którzy zadają sobie pytanie: po co mi rekolekcje? W tylu już uczestniczyłem, jest wielu gorszych ludzi ode mnie. Tymczasem sam Chrystus daje odpowiedź na te pytania i przykład do naśladowania. Był bez grzechu, a jednak często udawał się na miejsce pustynne, zwłaszcza przed ważnymi wydarzeniami, by przez wyciszenie i modlitwę dobrze przygotować się do zleconej mu przez Ojca misji. 
 
ks. Krzysztof Michalczak
Warto o pamiętać, gdy na widok prostej pobożności ludowej rodzi się w nas pokusa lekceważącego uśmieszku, że w podobnym kontekście i św. Paweł przestrzegł chrześcijan pochodzących z pogaństwa, by zbytnio nie wynosili się nad starszymi braćmi w wierze: jeżeli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie (Rz 11,18)...
 
ks. Krzysztof Michalczak

Każdy z nas zmuszony jest do podejmowania ważnych decyzji. Duża część z nich posiada wielkie znaczenie i rzutuje na nasze przyszłe życie. Tego rodzaju decyzje poprzedza zwykle ogromny wysiłek wewnętrzny, okupiony niejednokrotnie czasem długich wahań lub kryzysów. Nie bez przypadku pojęcie „kryzysu” wywodzi się z greckiego krinein, używanego dla wyrażenia „osądzania” oraz „podejmowania decyzji”.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS