logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Katarzyna Kolska
Bez znieczulenia
Miesięcznik W drodze
 


Z ks. Mirosławem Malińskim rozmawia Katarzyna Kolska


Chęć bycia z drugim człowiekiem i budowanie z nim głębokiej więzi nie może się opierać na lęku przed samotnością, przed cierpieniem. Motywacja powinna być zupełnie inna: marzę o tym, by dać komuś poczucie bezpieczeństwa, by stworzyć dom.
 
Dlaczego niektórzy ludzie są sami, chociaż bardzo tego nie chcą?
 
To efekt długotrwałego procesu wychowania antyrodzinnego. Więzi międzyludzkie nie jawią się nam jako coś najważniejszego. Rodzice nie są zainteresowani tym, jakich przyjaciół ma ich syn czy córka, jak im się układa z rówieśnikami w szkole czy w domu z rodzeństwem.
 
Dziecko od najmłodszych lat ciągle słyszy, że ma się uczyć. Jest jakaś ślepa wiara w to, że dobre wykształcenie oznacza dobrą pracę. A dobra praca gwarantuje dobre zarobki. I jeśli już ktoś będzie miał pieniądze, to nie będzie miał żadnych problemów.
 
Kiedy nastoletni syn mówi rodzicom, że ma dziewczynę, a córka, że ma chłopaka, to rodzice niejednokrotnie zamiast się ucieszyć, mówią: Nie zajmuj się głupotami! Masz się uczyć!
 
No bo myślą, że na dziewczynę i chłopaka przyjdzie jeszcze czas.
 
A ja się pytam, kiedy ten czas ma przyjść, jeśli nie wtedy? Dlaczego rodzic nie usiądzie ze swoim dzieckiem i nie powie: Opowiedz mi o niej, o nim. Kim on, ona jest? Co czujesz?
 
Obecnie towarzyszę kilku małżeństwom, które się rozpadają. Schemat jest podobny. Dziewczyny są lekarkami, walczą o specjalizacje. Ich mężowie to przystojni, wykształceni, dobrze zarabiający mężczyźni, zajmujący się domem i dziećmi. Zawożą dzieci do przedszkola czy szkoły, sprzątają, gotują, piorą, prasują. A dziewczyny mówią, że one potrzebują czegoś więcej. Że ci mężczyźni są mało atrakcyjni, że nie są dla nich wyzwaniem.
 
W ewangelii czytamy: tam skarb twój, gdzie serce twoje.
 
I dla nich skarbem stała się kariera?
 
Tak. One mówią wprost: ja nie poświęcę się rodzinie, nie zmarnuję tych wszystkich lat nauki, tego wysiłku. Ja chcę się rozwijać.
 
Świat trochę zaprzecza temu, co ksiądz mówi. Wystarczy spojrzeć na portale społecznościowe, które powstają jak grzyby po deszczu. Młodzi ludzie siedzą na Facebookach, Gadu-gadu, trudno im oderwać się od komputera czy telefonu komórkowego. Chcą być ciągle w kontakcie, ciągle na bieżąco.
 
Ale dlaczego wirtualnie? Bo brakuje im tych kontaktów. To pokazuje, jak bardzo niezaspokojona jest potrzeba więzi i jak trudno ją zaspokoić w realu.
 
Wszelkie badania socjologiczne wykazują, że dla 60–80 proc. ludzi najważniejszą wartością w życiu jest rodzina. Tylko co z tego, skoro myśmy się nie nauczyli spotykać ze sobą. Rodzice nie rozmawiają z małymi dziećmi o tym, jak ważne jest budowanie więzi z drugim człowiekiem, jak ważna jest w życiu przyjaźń, jak ją kształtować, jak przejść przez kryzys przyjaźni.
 
Żyjemy w rodzinach, które są klaustrofobiczne. Nie ma w nich miejsca na babcię czy dziadka.
 
Trochę o to walczyliśmy – żeby młode małżeństwa mogły funkcjonować samodzielnie, bez teściowej, bez teścia, na własny rachunek.
 
Ja wychowałem się w domu, w którym była babcia, niezwykle mądra i dobra kobieta. Ile ja się rzeczy od niej dowiedziałem, ile ona ze mną rozmawiała! A my się dziś bronimy przed mądrością starych ludzi, rodziny wielopokoleniowe umarły.
 
Babcia jest w domu takim wentylem bezpieczeństwa – dziecko pokłóci się z rodzicami i jest trzecia osoba, która wysłucha i pomoże zrozumieć tę sytuację. Ten dom trzeba w ogóle wyczarować, stworzyć. Usiąść razem przy stole, zjeść wspólnie posiłek, znaleźć czas na zwyczajną, swobodną rozmowę. Rzadko dajemy dzieciom okazję, by mogły powiedzieć, co czują, co myślą, czym żyją. One są przez nas nieustannie oceniane. A na dodatek jeszcze chronimy je przed bólem, cierpieniem – mamy szampony, które nie szczypią w oczy, mamy znieczulenia przed zastrzykiem…
 
Pozwólmy dziecku przeżyć stratę – kupmy świnkę morską, która zdechnie, pozwólmy na ból – niech ten szampon dostanie się do oczu i niech poszczypie chwilę, niech ten zastrzyk zaboli, niech to kolano się stłucze…

Żeby się dziecko zahartowało?
 
Żeby się dowiedziało, że ból jest nieunikniony, i oswoiło z tym, że bliski związek z drugim człowiekiem może rodzić cierpienie.
 
Miłość raczej nie kojarzy nam się z bólem.
 
Bo idealizujemy. Bo miłość źle pojmujemy.
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Bartłomiej Dobroczyński
Modne są dzisiaj różnego rodzaju badania inteligencji. Uczeni odkryli, że oprócz “zwykłej” inteligencji, istnieje inteligencja emocjonalna i społeczna. A czy istnieje coś takiego, jak inteligencja religijna, talent religijny? - W pewnym sensie tak. I mówię to jako psycholog, a nie jako człowiek religii. Możemy posiadać różne uzdolnienia, np. matematyczne, muzyczne czy plastyczne, ale możemy też posiadać coś, co można określić jako zdolności religijne...
 
Beata Kolek
Rublow w swoim arcydziele "Trójca Święta", aby przekazać naukę głoszącą równość, a zarazem odrębność Trzech Osób Boskich, wykorzystał biblijną scenę „Gościnności Abrahama", zwaną również „Trójcą Starotestamentową". „Ze wszystkich dowodów teologicznych na istnienie Boga, o tym, który wydaje się najbardziej przekonujący, nie wspomina się w żadnych podręcznikach – napisał kiedyś kapłan i naukowiec Paweł Florenski – można go streścić następująco: „jest Trójca Rublowa, a więc jest i Bóg". 
 
Ks. Mariusz Berko
Już o siódmej rano czuło się w powietrzu żar, nadchodzącego dnia. Na mojej faveli ludzie powoli wychodzili ze swoich domów, baraków, nor... Murzyńskie kobiety, z rozczochranymi włosami, stały na wąskiej drodze faveli. Kilkoro „moich dzieciaków” siedziało na betonie, przed wielką metalową bramą naszej szkoły przyparafialnej, czekając na otwarcie. Już z rana zmęczone, pomachały mi tylko rękami, z zawsze obecnym uśmiechem na ustach...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS