logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Paweł Sobierajski
Biczownicy Świata
materiał własny
 


Biczownicy Świata
WIELKI POST 2001 - część 1

Święty czas Kairos

Wielki Post w ogóle nie miałby żadnego sensu gdyby nie to, co stoi na jego szczycie. Gdyby nie krzyż. A sam krzyż byłby bezsensownym symbolem, drzewem hańby i narzędziem kata gdyby nie fakt, że z tego krzyża płynie dla nas Życie i cała historia krzyża, tak czy inaczej zanurza się w prawdzie zmartwychwstania. Pan Jezus nie przyszedł na świat po to, żeby umrzeć, ale po to żeby umrzeć i zmartwychwstać. Czyli na Wielki Post musimy patrzeć przez perspektywę zmartwychwstania. To, że w języku polskim nazwa tego okresu liturgicznego kojarzy się jednoznacznie z czymś postnym, a więc z czymś trudnym, jest być może niechlubną "zasługą" samych chrześcijan. Przez wieki postaraliśmy się o to by naszą wiarę odcedzić z wszelkiej radości, i staliśmy się biczownikami świata. Wytworzono w nas taką mentalność i przypominamy czasem karykaturę Boga. Wiedząc o tym, że każdy z nas ma swój krzyż, wchodzimy na ten krzyż i mówimy światu: Popatrzcie jak my cierpimy, my chrześcijanie. Robimy to dla Boga. Pomijamy przy tym jeden, najistotniejszy fakt, iż na każdym krzyżu jest też Pan Jezus. A my przygniatamy Go sobą, krzycząc: to my cierpimy, to my jesteśmy niesprawiedliwie osądzeni, to my musimy pościć, to my musimy się powstrzymywać, to my musimy się nawracać, to my, to my, świat nie musi, to my musimy. Ale w ten sposób, nie głosimy prawdy o Bogu, który z miłości umiera i z miłości zmartwychwstaje, ale głosimy siebie i podobno czynimy to z miłości Oczywiście, w Wielkim Poście robimy wszystko aby przygotować się na przyjęcie niezwykłego daru jakim jest Zmartwychwstanie i uświadamiamy sobie prawdę, że tym więcej przyjmiemy tego daru, im bardziej puste będą nasze ręce i serca. Próbujemy więc te ręce i serca oczyścić i tę przestrzeń dla Boga uczynić jak największą. Chcemy nasze duchowe płuca maksymalnie rozszerzyć dla oddechu Łaską, Miłością i Pokojem. Niestety ciągle nie potrafimy przy tym wyjść ze średniowiecznego biczownictwa i ze średniowiecznego przekonania, iż ciało jest podłe a tylko duch jest doskonały. W gruncie rzeczy jesteśmy wielkimi smutasami. Dlaczego? Bo przez całe wieki nas tego uczono.

Modlitwa

Modlitwę w kościele katolickim nazywało się deprecacio, od słowa preco tzn. proszę. Kościół przez setki lat znał tylko jedną, jedyną modlitwę - modlitwę prośby. Pytano na przykład: - Modliłeś się dzisiaj? - Tak. - A o co się dzisiaj modliłeś? Czyli o co prosiłeś, o co znowu błagałeś. Kiedy zaś ludzie nie chcą błagać bo im nic nie jest potrzebne, to znaczy, że nie muszą się modlić. I współczują tym, którzy muszą się modlić i prosić bo sami nie mają. A nie mają bo są nędzni, bo są głupi, bo są słabi, bo są chorzy Tymczasem modlitwa prośby jest tylko jedną z wielu, wielu modlitw. Istnieje modlitwa uwielbienia, dziękczynienia, przebłagania za swoje grzechy, modlitwa wstawiennicza za bliźnich. Poznaliśmy tylko jedną modlitwę i kiedy w kościele się mówi: Więcej się módl, myślimy, że mamy więcej prosić. Tak nie jest. Więcej się módl to znaczy, podejdź do Boga z człowiekiem - z sobą i z innym. Dziękuj Mu, uwielbiaj Go, wysławiaj Jego Wielkie Imię, i głoś prawdę o Nim, całym swoim życiem. To będzie Twój Wielki, być może Największy z Postów.

Jałmużna

Kiedy słyszymy w kościele: Daj jałmużnę często pojawia się wątpliwość: Pieniędzy chcą. Kościół znowu głosi o jałmużnie by się samemu wzbogacać. Najdrogocenniejszą jałmużną, o którą dzisiaj najtrudniej, jest ludzki uśmiech i ludzka dobroć. Za niczym ludzie tak dzisiaj nie tęsknią, jak za kimś, kto chciałby ich słuchać. Dzisiaj świat woła o słuchaczy bo głosicieli jest mnóstwo. Wystarczy tylko włączyć radio, telewizję, zajrzeć do gazet, odwiedzić bibliotekę czy księgarnię, albo po prostu wyjść na ulicę. Wielkie bilboardy, reklamy, ogłoszenia, informacje. Jesteśmy tym atakowani z każdej strony i mamy tego dosyć. Coraz mniej jest ludzi, którzy chcą nas słuchać. Bezcenną jałmużną jest to, byśmy tak umieli mówić do drugiego człowieka aby chciał nas słuchać, i byśmy umieli tak go słuchać by chciał do nas mówić. Ludzie w większości nie cierpią dzisiaj dlatego, że mają wielkie potrzeby swojego ciała, ale cierpią bo mają wielkie problemy swojego ducha, bo ich nikt nie rozumie, bo ich nikt nie potrzebuje, bo ich nikt nie chce słuchać.

Wyrzeczenie Jest to kolejna sprawa, która dla nas kojarzy się od razu z wielkim nieszczęściem. To brzmi jak jakiś reżim, który trzeba sobie narzucić i czegoś koniecznie się pozbawić. A tymczasem, wezwanie do wyrzeczeń, do postu, jest dla nas wielką szansą. To etap w formowaniu naszego człowieczeństwa i nasze pierwsze powołanie. Pan Bóg powiedział nam kiedyś: Bądźcie wolni, rozmnażajcie się, i czyńcie sobie ziemię poddaną. A jak tu panować nad ziemią, skoro nad sobą nie potrafimy panować? Ten post ma nam przywrócić władzę nad nami samymi: potrafię się opanować, wziąć się w garść, mogę sobie odmówić, sprawdziłem się, potwierdziłem sam siebie, zrealizowałem się, podniosłem poprzeczkę Człowiek został tak przez Boga stworzony, aby przerastał samego siebie. Jest to naszą największą tęsknotą i praktyki pokutne mają właśnie taki cel: przekroczyć samego siebie. Są one dla chrześcijanina tym, czym trening dla sportowca. Do tej Olimpiady Zmartwychwstania przygotowujemy się właśnie przez wyrabianie sobie kondycji duchowej i duchowej tężyzny, aby później stanąć na podium i przyjąć medal z rąk Wszechmogącego Boga.

Znaki, gesty, zwyczaje, symbole

Jest bardzo niebezpieczne, jeżeli za znakami, gestami, obyczajami nie stoi nic oprócz nich samych. Gdy tak się dzieje, stajemy się istotami naprawdę godnymi pożałowania. Jeżeli przychodzimy do kościoła w środę popielcową tylko po popiół, to jesteśmy po prostu brudasami współczesnego świata. Ludzie, którzy pozwalają sobie publicznie brudzić fryzury i głowy? No nie, proszę mi wybaczyć, ale to jest porównywalne z zachowaniem niektórych zwierząt, które świadomie wracają do rynsztoku i tarzają się w nieczystościach. Podobnie jest z naszymi zachowaniami na liturgii Eucharystycznej. Gdyby nasze przyklękania "na raz", nasze wstawania "na dwa", nasze śpiewanie jakiś dziwnych alleluja miały pozostać wyłącznie w sferze zewnętrznej, byłyby żenującym małpowaniem gestów jednego aktora, który stoi przy ołtarzu. Gdyby uczestnictwo w liturgii miało sprowadzać się tylko do samych gestów zewnętrznych i miało być pozbawione jakiegokolwiek odniesienia do tego co jest jej treścią, to byłaby to naprawdę żałosna komedia.

Z drugiej strony nie należy zbyt pochopnie pozbawiać się tych zewnętrznych przejawów pobożności. Zwróćmy uwagę na naszego Mistrza - Jezusa. Jak on postępował? Był taki ludzki w swej boskości i taki boski w swym człowieczeństwie. Wykorzystywał wszystko co miał w swej ludzkiej naturze. Przypatrzmy się Jego gestom, tak krańcowo czasem odmiennym. Od tego, kiedy wziął bicz i prał bezlitośnie, krojąc powietrze w świątyni jerozolimskiej i oczyszczając ją z kupczących, aż po łzy obok grobu Łazarza. To są gesty dla nas czytelne. Myślę, że w Kanie Galilejskiej, przez te kilka dni wesela, Pan Jezus naprawdę dobrze się bawił. Sam sobie zresztą wymyślił funkcję, stając w krużganku przy stągwiach z winem. Tego wina nie było tam mało. Jeśli się weźmie pod uwagę, że jedna miara to jest 40 litrów, a każda z sześciu stągwi miała 2-3 miary, to wychodzi od 480 do 720 litrów. Wyobrażacie sobie tę zabawę: Bóg stoi i rozdaje najprzedniejszy trunek, Matka Boska tańczy, apostołowie śpiewają wiwaty, Pan Jezus "cały w skowronkach". On też miał przyjaciół, miał swoją Betanię, miał Marię, Martę i Łazarza, miał bliskich. Czy naprawdę nie tracił czasu? Pozostało już tylko trzy lata. Czy naprawdę nie szkoda było czasu na wesele w Kanie? Czy nie szkoda było czasu na modlitwę na pustyni. Ilu jeszcze można by uzdrowić, ilu nakarmić, ilu przekonać, ilu nauczyć? Ilu?

Nie, nie szkoda czasu. Tylko na życie bez głoszenia ewangelii szkoda jest czasu, natomiast ewangelię nie głosi się wyłącznie z ambony - głosi się ją codziennością. Bóg dał nam człowieczeństwo i wcale nie żąda od nas bóstwa. Dał nam człowieczeństwo z naszymi zwyczajami, umiejętnościami, z naszymi rodzinami, z naszymi świątyniami, z naszymi sklepami, z naszą zwyczajnością. Tylko mówi: Człowieku, nie przesadzaj z tym wszystkim

Ks. dr Paweł Sobierajski 
- pochodzi z Gór Świętokrzyskich. Seminarium Duchowne ukończył w Kielcach. Odbył także studia doktoranckie z katechetyki na KUL-u w Lublinie. Ponadto ukończył studia na wydziale wokalno-aktorskim Akademii Muzycznej w Katowicach. Obecnie jest wykładowcą fonetyki i katechetyki w Seminarium Duchownym Diecezji Sosnowieckiej w Krakowie oraz w sosnowieckiej filii Wyższej Szkoły Pedagogiczno-Filozoficznej. Jest także diecezjalnym duszpasterzem akademickim w Sosnowcu.

opracował Andrzej Gołąb
www.kerygmat.Jezus.pl

 
Zobacz także
Paweł Kowalski SJ
Widząc kolorową procesję w czwartek Bożego Ciała trudno domyśleć się historii tego święta. Można natomiast dojść do wniosku, że to bardzo dziwne święto – dziwne, ponieważ jest jakby niejednoznaczne. Jesteśmy bowiem przyzwyczajeni, że wielkie święta i uroczystości mają wprost swoje źródło w Chrystusie, tudzież w Maryi i ich życiem. A jak to jest z Bożym Ciałem? 
 
Stanisław Musiał SJ
O zwierzętach mówi się dzisiaj dużo, chętnie oglądamy o nich filmy, podejmowane są liczne inicjatywy w ich obronie. Parlamenty wielu krajów wprowadzają nowe prawa określające nasz stosunek do zwierząt. Coraz częściej podkreśla się potrzebę przyjęcia karty praw zwierząt, na wzór Karty Praw Człowieka. Czy to wszystko jest tylko wielką modą? Wielu podejrzewa wręcz, że tak dużo uwagi poświęca się zwierzętom po to, by zatrzeć granicę między nimi a człowiekiem lub co najmniej zredukować dystans, jaki dzieli nasz świat od świata zwierząt.
 
Anna Orlik

Wierzę, że przyjdzie kiedyś taki dzień, kiedy nastania jedna Owczarnia. Stanie się tak w wyniku Bożego, a nie ludzkiego działania. Wielu zapewne zapyta, kto będzie do niej należał, kto będzie tym prawowiernym, którego powoła Bóg. Odpowiedzi zapewne znalazłoby się wiele, ale mam taką nadzieję, że Bóg posłuży się miarą miłości, jedyną słuszną i sprawiedliwą.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS