logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bóg nie jest samotny. Trójca Święta w życiu chrześcijan
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Stwierdzenie, że Bóg nie jest samotny ma nam natychmiast uświadomić, że życie Boga podąża w kierunku Drugiego, że życie Boga to miłosierdzie. (...) Boskie życie objawia się więc całkowicie skoncentrowane, wyrażone w tym wzajemnym dawaniu się Ojca Synowi i Syna Ojcu w jedności Ducha Świętego.
(Maurice Zundel)
 
Przez długi czas w naszych krajach chrześcijanie uważali się za jedynych wierzących w Boga. Nazywać siebie wierzącym znaczyło określać się jako chrześcijanin. I oto dziś chrześcijanie są zaproszeni, by w dialogu z innymi wierzącymi na nowo i dokładniej zdefiniować swoją tożsamość, swoją wyjątkowość. A tą wyjątkowością może być jedynie Trójca Święta. 
 
 

Wydawca: Wydawnictwo Świętego Wojciecha
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7516-226-4
Format: 140x210
Stron: 174
Rodzaj okładki: Miękka

 
  
  
  

 
Małżeństwo niedoceniane czy przeceniane?
 
To samo można powiedzieć o związku małżeńskim, który trudno przemilczeć, jeśli chce się nakreślić katechezę o przymierzu Boga z ludźmi. Kiedy nadarza się okazja wymiany zdań ze studentami czy maturzystami na temat życia uczuciowego, małżeństwa czy wspólnego mieszkania, w ich ekstremalnej wolności wypowiedzi i swobodzie mówienia o kwestiach delikatnych znaleźć można wszystko, tylko nie pogardę dla związku małżeńskiego. Stałość, trwałość, wierność – te słowa wciąż powracają, a słowo "miłość" wciąż rymuje się z "zawsze", jak w dawnych piosenkach. Nawet jeśli młodzi coraz wcześniej zaczynają życie we dwoje lub planują to zrobić jak tylko ich sytuacja ekonomiczna im na to pozwoli, to prawie zawsze wiąże się to z założeniem, że ich związek będzie trwały: "Zrobimy wszystko, żeby to trwało". Nie interesuje ich "przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek" czy "zaliczenie" tu i teraz. Większość młodych jest daleka od takiej "seksualnej włóczęgi", o którą się ich czasem oskarża, a która była raczej udziałem innego pokolenia.
 
To prawda, że jeżeli młodzi coraz wcześniej rozpoczynają wspólne życie, to ś lub, cywilny czy kościelny, zawierają coraz później lub coraz rzadziej. Ale kiedy mówią o odłożeniu ślubu na później czy obejściu się bezeń, to, paradoksalnie, mówią to w nadziei czy złudzeniu, że to bardziej utrwali ich wspólne życie. W tym miejscu statystyki jasno im przeczą: "Jest dowiedzione – pisze Évelyne Sullerot w swojej bardzo pouczającej książce, Le Grand Remue-Ménage [5] – że wspólnie mieszkające pary są mniej trwałe niż pary małżeńskie". Ale oni wyraźnie deklarują coś przeciwnego: brak formalnego zaangażowania wydaje im się warunkiem miłości wciąż odnawianej, nieustannie wymaganej, gdy nie ma instytucji, która by ich w tym zastąpiła. Przeraża ich myśl, że jakiś kontrakt mógłby zastąpić ich uczucia. A uczucia należy wzbudzać każdego dnia. By razem zachować inicjatywę we wspólnym życiu, odrzucają przejście na automatyczne pilotowanie – pozostają przy ręcznym i prowadzą na okaziciela. Paradoksalnie, jeśli wielu z nich się nie pobiera, to nie po to, by móc odejść, ale by zobowiązać się do tego, że zrobią wszystko, by pozostać.
 
Można by wręcz wysunąć hipotezę, że owo "nie-małżeństwo" czy odkładanie ślubu opiera się bardzo często nie na dewaloryzacji, ale przeciwnie, na przecenianiu małżeństwa. Młodzi mają o nim takie wyobrażenie, stwarzają sobie taki jego ideał, że w ich ocenie sami jeszcze do tego punktu nie dotarli. Są zawsze pełni szacunku, często i pełni podziwu, nie bez małej dozy zazdrości, wobec przyjaciół, którzy zdecydowali się na przekroczenie tego progu – pod warunkiem, że uznają to za prawdziwy ich wybór. W rozmowach, jakie następują podczas przyjęcia po uroczystości ślubnej, z ust młodych można często usłyszeć te same wypowiedzi, które pojawiają się, gdy jedno czy drugie wstępuje do zakonu:
  
"To piękne, jestem pod wrażeniem, ale nie widzę siebie podejmującego podobną decyzję!". To prawda, są świadkami tylu porażek wokół nich, w małżeństwie ich rodziców, starszego rodzeństwa, czy też przyjaciół, którzy rozchodzą się po dwóch czy trzech latach od ślubu, że ich ostrożność wydaje im się rozsądniejsza niż wyraźna nieświadomość tych, którzy ich poprzedzili. 

_________________________
Przypis:

[5] Évelyne Sullerot, Le Grand Remue-Ménage, wyd. Fayard, 1997, s. 197. 




 
Zobacz także
Wojciech Zagrodzki CSsR

Żyjemy w świecie, w którym jest pełno śladów Boga. W tym samym świecie pełno jest jednak zdarzeń, które z perspektywy naszego ułomnego pojmowania wydają się przeczyć Jego istnieniu. Ważne jest to, że musimy się opowiedzieć. To nie jest rzecz dowolna czy dobrowolna! Ostatecznie każdy musi kiedyś wypowiedzieć swoje TAK lub NIE.

 

Z ks. Stanisław Wszołkiem o roli rozumu w wierze rozmawia Wojciech Zagrodzki CSsR

 
Dariusz Piórkowski SJ

Ewangeliczna wersja śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa jest z psychologicznego punktu widzenia bardzo przekonywująca. Nie ma w niej jakiś cudowności. Jest ludzki lęk, zwątpienie, podłość, a także ludzka nadzieja, łzy oczyszczenia i miłości, radość i odwaga. Jest wreszcie coś, co rzuca światło na niezrozumiałe samo w sobie przejście od tchórzliwego opuszczenia Jezusa w godzinie śmierci do odważnego głoszenia zbawienia w Jego imię. Tym czymś jest obecność Ducha. 

 
Ks. Mirosław Cholewa
Zły duch nie lubi atmosfery modlitwy i uwielbienia, bardzo źle się w niej czuje, dlatego będzie próbował nakłaniać każdego człowieka do tego, by złorzeczył Bogu i ludziom. Klasycznym przykładem uwielbienia jest tu biblijny Hiob, który został dotknięty przez różne nieszczęścia, ale nie dał się sprowokować i nie złorzeczył Bogu: „Bóg dał i Bóg zabrał, niech Jego imię będzie błogosławione”.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS