logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Radosław Warenda SCJ
Bóg wypełni pustkę
wstań
 


Bóg wypełni pustkę
 
Tajemniczy jest Bóg. I choć dał nam szansę poznać się w Osobie Jezusa, to i tak wiele spraw nadal pozostaje niejasnych, nieodkrytych. Nie ma się zatem co dziwić, że tajemniczość dotyczy również i nas. Przecież mamy tak wiele z Nim wspólnego: pragnienia wykraczające poza naszą śmierć, miłość, którą życie nie kończy, i wiarę nie z tej ziemi.
 
Pewnym jest jednak fakt: Bóg potrafi wypełnić każdą pustkę w nas. Czym?
 
Soczyste pastwiska
 
Niektórzy współcześni Jezusowi kompletnie nie byli w stanie pojąć ani Jego misji, ani tożsamości. Oskarżenia szły dość głęboko: a to samozwańczy nauczyciel, a to bluźnierczo mianujący się Synem Bożym, aż po oskarżenia, że choć niezaprzeczalną moc wypędzania złych duchów ma, to pewnie to mocą Belzebuba czyni… Dramat sytuacji potęguje jeszcze fakt, że fizyczna bliskość faryzeuszów i Jezusa wcale nie jest równoznaczna ani z wiarą, ani z uzdrowieniem, ani z żadną żywą, otwartą relacją z Nim… Nieraz chętnie wypchnęlibyśmy owych niezdolnych do (roz)poznania Boga poza nawias historii.
 
Łukasz w 11. rozdziale swojej relacji ewangelicznej, przytaczając Jezusowe słowa, zdradza tajemnicę Bożej obecności. I choć nie wprost, to wnioski można wyciągnąć bardzo klarowne. „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni” (Łk 11,24-26). Doskonały fragment, który może stać się lekarstwem na nasze bolączki nieustannie powracających tych samych grzechów, słabości. Bo czy zastanawiamy się, czym wypełnić pustkę po odrzuconym złu, fatalnym nawyku, któremu poświęcaliśmy pewien czas w ciągu dnia, czy też toksycznej relacji z jakąś osobą? Kto zamieszka w moim sercu w miejsce drobnych zdrad? Bóg jest bowiem gotów wypełnić to miejsce. Czym? Swoją obecnością. Problem jedynie w tym, że z wyjściem na pastwiska soczystej zieleni nieco się ociągamy. To prawda: Bóg nie zając nie ucieknie. Ucieka jedynie czas, czas łaski.

Chodzi o miłość
 
Podobno ks. Józef Tischner tuż przed swoją śmiercią poprzedzoną cierpieniem osobom, które były blisko niego, pewnego razu napisał, że cierpienie nie uszlachetnia. Jak to? Nie uszlachetnia? Przecież tyle razy i z ambony, i z łamów religijnych gazet słyszeliśmy, że uszlachetnia. Choć pewnie samemu trudno nam było powiedzieć, jak to się dzieje albo czy jest i jedno, i drugie. Ksiądz Tischner jednak szybko dopisał: tym, co uszlachetnia, jest miłość.
 
Miłość, która dziś musi się obronić przez chęcią samozadowolenia i pokusą patrzenia na człowieka przez pryzmat zysku. Nie tylko finansowego, ale również owego świętego spokoju, który zazwyczaj nieprzewidziana choroba potrafi podstępnie ukraść. Miłość jednak jest najgłębszym celem naszego bycia tutaj, codziennego zwlekania się z łóżka, pracy, nerwowego oczekiwania w kolejce do lekarza, zakupów w pobliskim sklepie i wieczornej Mszy św. w parafialnym kościele. Miłość jest najgłębszym sensem, co więcej – jest jedyną sensowną przyczyną pchania do przodu naszej codzienności.
 
Oczywiście miłość chodzi pod rękę z wolnością, więc bezcelowym jest natarczywe nagabywanie do kochania: musisz Boga kochać… Wręcz przeciwnie, absolutnie nie musisz Go kochać. Możesz jednak pozwolić się Jemu pokochać, reszta będzie efektem domina.
 
Podpowiada nam hymn z liturgii godzin: „Wszystko przeminie, gdy nadejdzie wieczność, wiara się skończy, a nadzieja spełni; miłość zostanie, aby Cię poznawać w Twoim królestwie”. Zatem czy nie warto już dziś rozkochać się w tym, co czeka nas po drugiej stronie życia?
 
Zapomniany smak chleba
 
My zaś w międzyczasie oczekiwania na wieczność „uczyniliśmy Boga kłamcą” (por. 1 J 1,10) a to przez zaprzeczaniu istnienia zła, które popełniamy, a to przez zapomnienie… smaku chleba. Nieliczni go znają, bo zazwyczaj pozostaje niewyczuwalny, zduszony smakiem wszelkich mięsno-warzywnych dodatków na kanapce. Zresztą nie jest już on podstawą. Oczywiście nie o chleb tutaj chodzi, ani o kulinarne upodobania. Chodzi o zdolność do radości, szczęśliwego życia. O ukryte w nas, nie do zduszenia pragnienie szczęścia, zapomnianą zdolność do cieszenia się z rzeczy najprostszych. Życie nie musi być wysublimowane ani nieokraszone chorobą, by uznane zostało przez jego posiadacza za udane, bez toksycznego narzekania. To właśnie miłość pomaga nam i zdystansować się do doświadczanego zła i choroby, i przesunąć uwagę z „mieć” na „być”. Bo czy dużo większym i poważniejszy źródłem cierpienia nie jest chroniczny brak zdolności do cieszenia się z rzeczy najprostszych?
 
Czy prostota, satysfakcja życiowa i wiara w drugi odcinek życia zostaną wpisane na listę zabytków UNESCO? Czy też może zdołamy te wartości obronić? Sami na pewno nie. Tę walkę może podjąć jedynie Bóg. Ten sam, który wypełnia w nas pustkę po grzechu.

Post w czarnych kolorach

Po to właśnie jest post, by nie tyle nie robić czegoś, ile wypełnić serce dobrem. Oczywiście nie z lęku, że coś lub ktoś wróci i będzie gorzej, ale z nadziei, że Bóg ze swoimi regułami jest w stanie uczynić nas szczęśliwymi. Post to właśnie, oprócz nazwania zła po imieniu i odrzucaniu go, wzbudzenie w sobie głodu dobra, a nawet więcej – konkretne zaspokajanie go. Więc może zamiast myśleć, z czego by tutaj zrezygnować, zdecydować się na zrobienie tego, co miłość moją pomnoży?

ks. Radosław Warenda SCJ
Wstań 1(151) 2014 luty-marzec
 
fot. Camilo Rueda López, Empty
www.flickr.com
 
Zobacz także
rozmowa z o. Mirosławem Pilśniakiem OP
Mamy żyć w świecie, ale nie mamy grać według jego reguł. Logika świata nie jest logiką miłości – tu opłaca się być silnym, zdrowym i bogatym, i tylko takie życie ma sens, każde inne jest uważane za zmarnowane. Tymczasem Chrystus pokazuje, że nasze bogactwo rodzi się gdzieś indziej, nie w logice wyścigu...
 
Katarzyna Parzych-Blakiewicz

Dla starożytnych Izraelitów, każde słowo było czymś wyjątkowym, mającym większe znaczenie niż tylko przemijający dźwięk, gdyż z nim wiązano siłę witalną pozostawiającą skutek. W ustach proroka ujawniało moc pochodzącą od JHWH, tj. potęgę, która uzdrawiała i dawała skuteczność czynom dołączonym do słowa. Słowo Boga bowiem, ma skuteczność stwórczą.

 
Ks. Mariusz Pohl
Wielu księży i wiele wspólnot parafialnych dobrze zna ten obraz: na Mszy, podczas której ksiądz biskup udziela sakramentu bierzmowania jest sto procent młodzieży. Wszyscy śpiewają, przystępują do Komunii Świętej, zachowują się nawet nie najgorzej. Wrażenia i rokowania są bardzo dobre. Ale na ogół zaraz w następną niedzielę przychodzi zimny prysznic: w kościele jest już tylko garstka młodzieży, mało kto śpiewa, a po uroczystym skupieniu z bierzmowania nie ma śladu. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS