logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Andrzej Solak
Boży bicz na kacerzy
Wzrastanie
 


 Byli zbieraniną morderców, łupieżców i okrutników Nie mieli litości dla nieprzyjaciół, ani dla siebie samych. Jeszcze sto lat po tym, jak zniknęli z areny dziejów, w wielu regionach Europy matki straszyły dzieci ich imieniem. Powszechnie lękano się ich, sarkano na ich bezwzględność i chciwość - ale i podziwiano. Podczas wojen w obronie Rzeczypospolitej i Kościoła ich nieulękłe hufce rzucano do najbardziej straceńczych misji. Byli bowiem wspaniałymi żołnierzami, najlepszą lekką jazdą, jaką znał ówczesny świat.
 
Znano ich pod różnymi imionami. Straceńcy, elearzy, zagończycy, polscy kozacy, przede wszystkim zaś - lisowczycy, od pułkownika Aleksandra Józefa Lisowskiego, twórcy formacji. Walczyli na sposób tatarski, nie obciążając się taborami. Swoich ciężko rannych towarzyszy dobijali, by nie opóźniali pochodu. Ich ruchliwość, zdolność do błyskawicznego pokonywania ogromnych przestrzeni, do dziś budzi szczery podziw. Działali na gigantycznym obszarze, od Jeziora Białego po Lombardię. Podczas wojen z Moskwą zagony lisowczyków doszły do Astrachania, do Morza Kaspijskiego, do Jeziora Białego, w końcu zapędziły się aż za Ural, do rzeki Ob. Biły się ze Szwedami w Inflantach, z Turkami w Mołdawii i na Ukrainie. W trakcie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) przemierzyły Słowację, Węgry, Czechy, Śląsk, Niemcy, docierając do północnych Włoch.
 
Oprócz Polaków i Litwinów w szeregach chorągwi lisowskich służyli Kozacy, Rosjanie, Niemcy, Czesi, Ślązacy, nawet Tatarzy. Była to więc formacja wielonarodowa, prawdziwa nasza „legia cudzoziemska”.
 
Diabły i krwawe psy
 
W swoich pochodach lisowczycy pozostawiali za sobą ruiny i zgliszcza. Ich predylekcja do grabieży była legendarna. Mawiano: „Co hultaj, to lisowczyk”. W Niemczech zyskali ponurą sławę jako „diabły i krwawe psy” (Teufel und Bluthunde). Posądzano ich o najgorsze bezeceństwa. Na Węgrzech szli „łupiąc, paląc, ścinając, mordując, nikomu, nawet i małym dzieciom nie przepuszczając” – grzmiał biskup poznański Andrzej Opaliński.
 
Co najbardziej szokujące, wielu elearów nie lepiej zachowywało się i w granicach Rzeczypospolitej. „Ekscesa niesłychane poczynili, o jakich ledwie w starych dziejach pogańskich czytamy” – oburzał się książę Lew Sapieha. „...tylko ogień i wodę w Rusi zostawują” – wtórował Sapiesze Krzysztof Radziwiłł.
 
Wielu Sarmatów przeciwnie, wynosiło pod niebiosa męstwo i rycerskość towarzyszy spod lisowskich chorągwi, pasując ich na nieustraszonych obrońców Ojczyzny i chrześcijaństwa.
 
Kto miał rację? Wszyscy po trochu. Mowa o formacji, przez którą przewinęło się, na przestrzeni ćwierci wieku, wiele tysięcy ludzi. Trudno, aby tak duża społeczność składała się wyłącznie z rycerzy bez skazy, bądź z samych wcielonych łotrów. Przy tym, gwałty i okrucieństwa towarzyszyły wojnom również na terenach, na których nigdy nie stanęła stopa lisowczyka. Wielokrotnie zdarzało się, że na konto straceńców zapisywano łajdactwa popełnione przez inne oddziały. Mimo to, król Zygmunt III Waza miał swoje racje, gdy rzekł, wysyłając elearów na zagraniczne wyprawy: „Lepiej [by] rozpustne lisowczyki zuchwalstwo swoje nieśli w obce kraje, niż gdyby niewinny lud gnębili u siebie”.
  
 
1 2  następna
Zobacz także
Krzysztof Jasiewicz
Przeczytałem kiedyś w instrukcji NKWD, opatrzonej nadzwyczajnymi klauzulami tajności, że funkcjonariusz musi wyczuć moment, w którym potencjalny agent potrzebuje w sumieniu już tylko alibi dla samego siebie, by zdradzić. Należy mu wówczas powiedzieć, że to, co robi, z pewnością nie jest donoszeniem, tylko rodzajem jakiejś misji, posługi, ważnej działalności społecznej...
 
Krzysztof Jasiewicz
W drugiej połowie I w. powstały trzy pierwsze Ewangelie. Pod koniec zaś I w. - czwarta. Najpierw przekazywano słowa i czyny Pana Jezusa ustnie, potem je spisano. Ale, czy to w formie ustnej, czy w formie spisanej Ewangelie były przekazywane z najwyższym szacunkiem: gminy strzegły pilnie tekstu, by nie uległ jakiemukolwiek zniekształceniu...
 
Krzysztof Jasiewicz
Zwycięstwo odniesione w obronie Jasnej Góry sprawiło, że król Rzeczpospolitej Jan Kazimierz, idąc za radą Ojca Świętego, postanowił uznać Matkę Bożą za Królową Korony Polskiej. 1 kwietnia 1656 roku, w czasie Mszy Świętej odprawianej we lwowskiej katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny podczas Podniesienia, król opuścił swój tron, zdjął koronę i klęcząc przed obrazem Matki Bożej Łaskawej, złożył ślubowanie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS