logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Kowalski SJ
Cechy ucznia Jezusa
eSPe
 
fot. Sami Takarautio | Unsplash (cc)


W Ewangelii według św. Marka jest opisana scena powołania apostołów, która dużo mówi nam o profilu ucznia. Pan Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu (Mk 3, 13-14a). W polskim tłumaczeniu mamy „ustanowił”, czasownik grecki mówi „uczynił”. Wydaje mi się, że to słowo „uczynił” oddaje taki permanentny proces kształtowania i „czynienia” ucznia o profilu według serca Pana Jezusa.

 

Gdy czytamy Ewangelię, widzimy, że uczniowie nie byli wolni od ludzkich postaw egoizmu, egocentryzmu. Pan Jezus się na to godzi. Przyjmuje ich z tymi brakami. Idzie z nimi, mówi im o swojej męce, a oni z tyłu się kłócą, który z nich jest ważniejszy, kto będzie po Jego prawej stronie w Królestwie Niebieskim. „O czym tak gadaliście?”. Drapią się w głowę, bo jest im wstyd się przyznać. I Jezus ich poucza: „Chcesz być pierwszy? To bądź ostatni. Chcesz być mistrzem świata? To bądź sługą i niewolnikiem wszystkich”. Wszystko do góry nogami. Kształtuje tych, którzy byli dokładnie tacy sami jak my. Z krwi i kości, z grzechami, ze swoimi wyobrażeniami, co to znaczy „być uczniem Jezusa”. Myśleli, że to znaczy: „teraz będzie święty spokój”. Wygląda na to, że nie.

 

Powołał Dwunastu. I dalej tekst mówi, po co ich powołał: aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy (Mk 3, 14b). Coś takiego. I dalej w tym fragmencie Ewangelii padają konkretne imiona apostołów. Zastanawiałem się, dlaczego Marek Ewangelista, który jest bardzo oszczędny w słowach, wymienia wszystkie te imiona. Zajrzałem do tekstu greckiego. Okazuje się, że każde z tych imion ma swoje znaczenie.

 

Szymon

 

„Szymon” znaczy „słyszeć”. Szymon rybak ma otwarte ucho na słyszenie Pana, który do niego mówi. Usłyszał Go i poszedł za Nim. To pierwsza postawa, pierwsza cecha profilu ucznia. Ma otwarte ucho. Piotr, który jest cholerykiem, który wyprzedza wszystkich w swoich reakcjach, jest impulsywny, gwałtowny, ma tę cechę. Staje się Piotrem – „odłamkiem skalnym”. Staje się twardy. Nie dlatego, że tak sobie postanowił, tylko dlatego, że Pan uczynił go skałą. „Piotrze, jak cię będą krzyżować do góry nogami, to będziesz gotów oddać za Mnie życie”. Uczynił go skałą, ale zaczęło się od słyszenia. Myślę, że to jest ważna cecha, ważna także dla mnie. „Wojciechu, chcesz być moim uczniem?” „Tak”. „To słuchaj”. Proszę zobaczyć, że to się wpisuje także w pierwsze przykazanie, bardzo ważne dla Żydów. Jakie jest pierwsze przykazanie? „Szema Izrael. Słuchaj, Izraelu”. Od tego się wszystko zaczyna.

 

Jakub

 

„Jakub” to znaczy „pięta”. Jaka pięta? Co to w ogóle za cecha apostoła – pięta? O co chodzi z tą piętą? To nas odsyła do Starego Przymierza, do patriarchy Jakuba, który miał brata bliźniaka Ezawa. W Księdze Rodzaju czytamy, że kiedy Jakub i Ezaw byli w łonie matki, to Jakub walczył z Ezawem, chciał wyjść pierwszy z łona matki (pierworodny syn otrzymywał błogosławieństwo ojca). Jednak Ezaw był silniejszy i to on urodził się jako pierwszy, a za nim Jakub trzymający go za piętę. Do końca walczy, żeby go wyprzedzić, jest niezłomny, zdeterminowany. (…) Myślę, że to jest bardzo ważna cecha ucznia. Jest trudno, po ludzku nie mam szans, ale wyciągam rękę, żeby się chwycić tej pięty. Jestem gotów, żeby walczyć do końca. Tutaj punktem wyjścia jest to, że Jakub jest słabszy od Ezawa, nie ma szans. Ile razy to w życiu słyszeliśmy: nie masz szans. Paweł mówi do pogan: Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu [tam] mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych (1 Kor 1, 26). Po ludzku nie ma szans. Ale będąc ostatnimi, stajecie się pierwszymi, takimi Jakubami, bo Pan to sprawia. Daje wam tę cechę, determinację, żeby będąc na końcu, nie rezygnować z siebie, nie mieć o sobie złego zdania, tylko przeć do przodu (…).

 

Jakub ma w sobie tę determinację także wtedy, kiedy się trzyma nóg Pana Boga i mówi: Nie puszczę Cię, dopóki mi nie pobłogosławisz (Rdz 32, 27). I Pan nie odpowiedział mu: „Jakubie, jak śmiesz”. Pobłogosławił mu. Czemu? Bo Mu się spodobało, że Jakub z napiętym bicepsem trzyma się Jego nóg.

 

Pan Jezus daje nam przykład wdowy, która przychodzi do sędziego i zamęcza go swoją prośbą: obroń mnie przed moim przeciwnikiem (Łk 18, 3). Przychodzi dzień w dzień. I Jezus mówi, żeby brać z niej wzór. Jej namolność, jej determinacja to jest właśnie to „trzymanie się pięty”. Uczeń tego potrzebuje. Dla mnie osobiście to ważna cecha, bo ja się często poddaję. Gdy jest trud, to mi opadają skrzydła. Jak się robi niebezpiecznie, to najchętniej bym się schował do dziupli. Tak jak Adam i Ewa schowali się w krzaki. Pan mówi: „Masz w sobie tę determinację, którą miał Jakub. Potrzebuję jej teraz. Bądź ofensywny wobec trudnej sytuacji, zrób krok naprzód. Nawet jeśli nie potrafisz się ruszyć, to przynajmniej zacznij Mnie wzywać. Zacznij Mnie słuchać. To już jest dużo”.

 

Jan

 

„Jan” znaczy „Pan jest łaskawy”. Jest łaskawy szczególnie wtedy, kiedy jest ci ciężko. Kiedy wydaje ci się, że chyba o tobie zapomniał. Ważne, żeby właśnie wtedy, kiedy jest pod górkę, kiedy jest ciemno, przypominać sobie, że Pan jest łaskawy.

 

Film „Pasja” Mela Gibsona rozpoczyna się sceną modlitwy Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Pan Jezus poci się krwią, jest sam, apostołowie śpią. Pojawia się Zły. W którym momencie pojawia się Zły? W tym momencie, kiedy Jezus jest najsłabszy. Pada pierwsze pytanie, które Zły stawia Jezusowi: „Gdzie jest Twój Ojciec?” Jak trudno w takim momencie, kiedy człowiek czuje się sam, wierzyć, że Pan jest łaskawy. Zły duch, widząc, że to pytanie Jezusa rozbija, okrąża Go i jeszcze boleśniej dociska: „Kim jest Twój Ojciec?”.

 

Słyszałem kiedyś taką ciekawą interpretację sceny chrztu Pana Jezusa w Jordanie. Pan Jezus, gdy wyszedł z wody, usłyszał z nieba głos Ojca: Tyś jest Mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mk 1, 11). Jesteś Moim Synem umiłowanym. I On musiał sobie to zapamiętać do końca życia. W Wielki Piątek musiał to sobie przypomnieć: „Jestem Twoim Synem umiłowanym. Skąd wiem? Bo mi to powiedziałeś”.

 

Kiedy przeżywasz swój Wielki Piątek, wydaje ci się, że Bóg cię nie kocha, jest daleko, musisz sobie przypominać, że Pan jest łaskawy. „Jesteś łaskawy, jesteś dla mnie łaskawy. Chociaż wszystko wokół wydaje się temu przeczyć – Ty jesteś dla mnie łaskawy”. List do Hebrajczyków mówi, że Pan Jezus ze łzami zanosił swoją modlitwę i został wysłuchany (por. Hbr 5, 7). Kiedy? W Wielki Piątek? Nie. W Wielki Piątek musiało Jezusowi wystarczyć to słowo: „jesteś Moim Synem”. Trzymał się tego jak tonący brzytwy: „Jestem Twoim Synem, bo tak powiedziałeś”. Został wysłuchany w poranek Wielkiej Nocy, kiedy Pan podniósł Go z martwych. Ale żeby był poranek Wielkiej Nocy, musiało być przejście od piątku przez sobotę. Ciemna dolina, czarna dziura.

 

Pan jest łaskawy. Szczególnie wtedy, kiedy jest ciężko. Kiedy Paweł był rozbitkiem na tych głębinach dzień i noc, to być może też sobie to wbijał do głowy: „Pan jest dla mnie łaskawy. To, co mnie spotyka, jest po coś. Pan mnie nie zostawił, to niemożliwe”. Zresztą Pan Jezus mówił do Pawła: „Wystarczy ci mojej łaski (2 Kor 12, 9). Ja w tym jestem”. Jakie jest imię Boga? JESTEM, KTÓRY JESTEM (Wj 3, 14). Czasownik hebrajski tu użyty wskazuje na to, że odnosi się to do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. „Jestem permanentnie obecny w twojej sytuacji” – zapewnia nas Pan.

 

Andrzej

 

„Andrzej” to znaczy „męski”. Kolejna cecha ucznia. Jeśli jest ciężko, nie chce ci się wstać – mimo wszystko podnieś się albo przynajmniej wyszepcz modlitwę w stronę Ojca, żeby właśnie w ten sposób wyrazić swoje męstwo.

 

Filip

 

To jest najbardziej intrygujące imię. „Filip” oznacza „miłujący konie”. O co chodzi z tymi końmi? Pozornie bez sensu. Egzegeta pewnie by powiedział, że moje wyjaśnienia są naciągane, ale wydaje mi się, iż można to imię odczytywać jako pewną wrażliwość na stworzenie. Kiedy jestem w Tatrach, jest więcej Pana Boga. Świętej pamięci Tomasz Mackiewicz mówił: „W górach jestem bliżej Boga”. Chodzi o pewną wrażliwość na stworzenie, na dostrzeganie tego, co nie jest dziełem rąk ludzkich, tylko dziełem Stwórcy. Pan Jezus chce, żeby Jego uczeń miał taką cechę: „miej wrażliwość na to, co pochodzi od Ojca”. Ta cecha koresponduje, idzie w parze z męstwem, z determinacją Jakuba, który się chwyta pięty.

 

Wrażliwość łączy się też z czułością. To jest ten obraz pasterza, który odnajduje zagubioną owcę (por. Łk 15, 1-7). Cieszy się, gdy ją znajduje. Patrzy jej w oczy i się do niej uśmiecha. Gdyby na nią popatrzył złowrogo i robił jej wyrzuty: „ty durna owco, znowu cię szukam”, to by jej pękło serce. Jest dla niej czuły. Bierze ją na ramiona, zanosi do domu: „Jak się czujesz?”. „Bardzo dobrze”. „No to do następnego razu” (…).

 

Syn marnotrawny (Łk 15) poznał miłosierdzie ojca właśnie dzięki temu, że się od niego oddalił, że upadł, że się zawstydził, że się upokorzył. I gdy wrócił, już miał gotową śpiewkę, co powiedzieć: „Nie jestem godzien być twoim synem”. Ojciec go całuje, cieszy się na jego widok. Syn musiał odejść od niego i upaść bardzo nisko, żeby odkryć, kim jest ojciec. Jak Jonasz połknięty przez rybę na środku oceanu. I przypuszczam, że później ten syn – gdyby nawet miał możliwość zabrania połowy majątku i zostawienia ojca – już by tego nie zrobił. Bo poznał. Tak jak mówi psalmista: skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan (Ps 34, 9). Na to wygląda, że najbardziej On smakuje wtedy, kiedy masz takie doświadczenie zagubionej owcy, syna marnotrawnego. Gdy po raz kolejny On cię ocala w sytuacjach bardzo trudnych i okazuje miłosierdzie właśnie wtedy, kiedy ci się wydaje, że powinieneś dostać kopniaka.

 

To, co mnie przekonało na rekolekcjach, że warto się Pana Boga trzymać, to było właśnie to, że On przychodzi ze swoją miłością, bez pretensji, w moją sytuację (miałem świadomość moich grzechów) i mówi: „Wojciechu, come on, chodźmy razem, co ty na to?”. Czasami się niektórzy ludzie dziwią: „Ksiądz to mówi tylko o Bogu miłosiernym”. Bo ja nie znam innego. Gdyby On był sędzią, to bym się Go bał, to bym tam nie poszedł. Nie chcę być z Bogiem, którego się boję. Nie chcę się bać Boga. Mam doświadczenie miłosierdzia. Ewangelie też pokazują, że On właśnie taki jest. Święty Paweł mówi: Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20). Skąd o tym wiedział? Musiał tego doświadczyć. Im większy grzech, tym lepiej. Bo Panu Bogu się podoba takie emergency. Bo ma okazję, by objawić swoją moc tam, gdzie po ludzku się wydaje, że już nie ma ratunku. Myślę, że to naprawdę czyni z człowieka po przejściach chrześcijanina, bo doświadczył miłosierdzia tam, gdzie się nie spodziewał.

 

Bartłomiej

 

To imię oznacza „syn oracza”. Fajna cecha ucznia. Kto to jest syn oracza? Syn oracza to gość, który rano wstaje i mówi: „jadymy”. Bez wymówek, że kończymy, bo za ciepło czy za zimno. Jadymy do końca. Przed wstąpieniem do jezuitów pracowałem na składzie węgla. Miałem tam takich zawodników. Wierzę, że są w Niebie, że Pan ich przyjął. Takich z połamanymi życiorysami. Myślę, że Pan Bóg takich najbardziej kocha, bo wie, że oni Go najbardziej potrzebują. To byli synowie oracza. „Wojtuś, ile?” „Dwie tony”. „Jadymy”. Syn oracza ma w sobie konsekwencję. Nie zastanawia się: „Warto, nie warto… za ciepło… deszcz pada, to dam sobie spokój…”. Pan Jezus mówi: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego (Łk 9, 62). To jest cecha, która kontrastuje z takim moim konformizmem. Przed samym sobą i przed Panem Bogiem muszę się uczciwie przyznać, że nie jestem synem oracza. A Pan mówi: „A chciałbyś być? To pozwól się prowadzić”. „To co, Panie Jezu, wymyślisz?”. „Ciemną dolinę”. „Znowu ciemną dolinę?”. Wygląda na to, że nie ma innej drogi, żeby się nauczyć być synem oracza, czyli konsekwentnym – podejmuję zadanie i je prowadzę do końca. Fajna cecha. Nie boi się taki facet odcisków. Nie dba o to, czy ma czyste paznokcie. On jest synem oracza i jest z tego dumny. Jest konsekwentny. Bierze robotę i ciśnie do końca.

 

Mateusz

 

To imię oznacza „dar od Boga”. Kiedy jesteśmy w trudnej sytuacji, zły duch próbuje nam wmówić: „jesteś do niczego”. „Nie, jestem darem od Boga”. „Jesteś do niczego”. „Jestem synem”. Ten Wielki Piątek Jezusowy, Wielki Piątek twój i mój. Jestem darem od Boga, mimo wszystko. Czasem tylko to pozostaje.

 

Tomasz

 

To imię oznacza „bliźniak”. Ten drugi obok mnie to jest mój brat, tak jak bliźniak – nie mogę go krzywdzić. To jest ważna cecha ucznia. Uczniowie się z tym zmagali. Te kłótnie między nimi, kto z nich jest lepszy. Piotr, który zawsze chciał być pierwszy: „Panowie, wy jesteście fajni, ale ja jestem fajniejszy”. Ludzie przychodzą do mnie na rozmowę i mówią: „Nienawidzę polityków z tej czy tamtej opcji”. „To się proszę za nich pomodlić”. „Czemu?”. „Bo Chrystus przelał krew za mnie, za panią i za nich”. Trudne. Pan mówi, że jeśli chcemy iść Jego drogą, to mamy patrzeć na wszystkich, których spotykamy, jak na swoich braci i siostry.

 

Alfeusz

 

To imię oznacza „zmiana”. Nie jest to imię apostoła. Jakub był synem Alfeusza. Skoro wspomniał o nim Marek, to znaczy, że to ma znaczenie. Myślę, że być gotowym na zmiany, być elastycznym, to dać się prowadzić Panu. Ja mam swój plan i swoje wyobrażenie bycia chrześcijaninem, Pan ma inne. Ja bym nie napisał takiego scenariusza. I chodzi o to, żeby pozwolić się Jemu prowadzić, kształtować. Ta zmiana jest bardzo ważna w kontekście sceny, którą teraz przywołam. Kiedy Pan Jezus dał się poznać uczniom jako Mesjasz, kiedy Piotr wyznał: Ty jesteś Mesjasz (Mt 16, 16), Jezus mówi dalej o tym, że będzie cierpiał, że będzie zabity. Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (Mt 16, 22). I Jezus mówi: zejdź Mi z oczu, szatanie (Mt 16, 23). Czyli: „Myślisz po swojemu”. I może czasem mówi też tak do nas: „Myślisz po swojemu. Jeśli chcesz, żebym cię ukształtował, zawieś na wieszaku swoje wyobrażenia i swoje pomysły na życie”.

(…) Zmiany kosztują. Zapewniam was, że tak. Ale ta gotowość na zmiany to jedna z cech, która jest potrzebna. Pan chce tak ukształtować twoje serce, aby – w chwili, gdy cię życie wezwie do tablicy – było gotowe, by odpowiedzieć na daną sytuację.

 

Tadeusz

 

To imię znaczy „odważny i śmiały”. Śmiałość – ta cecha, którą ma też Paweł stojący przed Sanhedrynem. Patrzy na wszystkich i mówi taki tekst, który sprawia, że zaczynają się kłócić. Jezus mówi: Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie (Mt 10, 16). Kiedy w czasie przesłuchania jeden ze sług arcykapłana policzkuje Jezusa, on pyta: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18, 23). Kiedy Kozacy mordują, torturują Andrzeja Bobolę, on nie milczy, byleby się szybko skończyła ta krwawa jatka. Tylko mówi, poniekąd ich prowokując: „Bracia, co wy robicie?”. Do szału ich doprowadza tym pytaniem. Jest śmiały, odważny. Mocą łaski. Taka śmiałość w sytuacji, kiedy nikt nie zrobi kroku przed szereg. Maksymilian Maria Kolbe w Auschwitz, w miejscu upodlenia, robi krok naprzód. Jest śmiały, odważny. „Jestem gotów oddać życie za tego człowieka”. Wszyscy, łącznie z nazistami, musieli być zszokowani taką postawą. To się w głowie nie mieści. Profil ucznia.

 

Szymon

 

To imię oznacza „gorliwy”. Co tu dużo mówić? Jest gorliwy.

 

Judasz iskariota

 

To jest bardzo ciekawe, imię pochodzi od „Jehuda”, co znaczy „wielbić”, a Iskariota oznacza „człowiek z Keriotu”, czyli „człowiek z miasta”. Judasz jest człowiekiem z miasta. To kontrastuje z cechami wymienionymi wcześniej. Jeżeli będę pielęgnował w sobie człowieka z miasta, nie będę wrażliwy na stworzenie, które jest wokół mnie. Jak w piosence: „jestem z miasta – to widać, słychać i czuć”. Jestem człowiekiem z miasta, czyli w sercu może się pojawić beton, konformizm. Niezbyt taki człowiek jest skory do zmian, bo jest mu wygodnie. Niemniej jednak także ta cecha jest obecna. Być może jest potrzebna w jakiejś mierze w profilu ucznia.

 

***

 

Pan Jezus ich wszystkich zaprasza. Namordował się z nimi, bez wątpienia. Ewangelia daje nam świadectwo, ile musiał im tłumaczyć, od podstaw. Ale wziął ich ze sobą. Każdy z nich doświadczył Wielkiego Piątku. I to doświadczenie Wielkiego Piątku wywindowało ich przy spotkaniu ze Zmartwychwstałym na zupełnie inny poziom przeżywania relacji ze sobą, relacji z innymi i relacji z Panem Bogiem.

 

Wojciech Kowalski SJ
eSPe nr 134

 

Tekst jest fragmentem konferencji o. Wojciecha Kowalskiego SJ wydanej w formie płyty i książki pt. „Ukształtowany. Duchowość ma swój początek w konflikcie”, RTCK, Nowy Sącz 2019.
Skróty pochodzą od redakcji eSPe.

 
Zobacz także
Ks. Antoni Cebula SDS
W czasie świątecznej i niedzielnej Eucharystii wypowiadamy słowa, do których przyzwyczailiśmy nasze ucho, i słowa te nie robią na nas większego wrażenia. Chodzi mianowicie o słowa z Credo: "Oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie". Jak wygląda ta wiara w świetle badań socjologicznych, które zostały przeprowadzone wśród osób wierzących?...
 
Maciej Zachara MIC
Z pewną rezerwą czytam różne komentarze na temat Adwentu. Jak refren powtarza się w nich tezę, że pierwsza część Adwentu (do 16 XII) jest poświęcona tylko i wyłącznie oczekiwaniu eschatologicznemu i dopiero druga stanowi przygotowanie na Narodzenie Pańskie. Tak radykalny podział wydaje mi się zdecydowanie przesadny i nie mający oparcia w modlitwie Kościoła. 
 
Michał Piekara
Czy wiesz, że co roku w Polsce rozwodzi się liczba małżonków równa mieszkańcom Oksfordu? Czy wiesz, że w Polsce średnio co 8 minut rozwodzi się jedno małżeństwo? Ilość rozwodów w Polsce osiągnęła taki poziom, że jeśli na grilla zaprosicie dwa zaprzyjaźnione małżeństwa, to możecie stawiać zakłady o to, które się rozpadnie – bo któreś z pewnością. Statystycznie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS