logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Sulikowski
Cela w Płocku. ”Dzienniczek” Siostry Faustyny w świetle psychologii
materiał własny
 


Znana na całym świecie

Biografię świętej Siostry Faustyny zna każdy interesujący się miłosierdziem Boga. Jej życie zewnętrzne było typowe - takie, jak każdej dziewczyny, a potem kobiety w okresie międzywojennym w Polsce. Ciężka praca, wyłącznie fizyczna, bieda, choroby. Przeszkody zewnętrzne w realizacji swego celu, jakim było powołanie duchowe. Ówcześnie trzeba było wnieść wyprawkę, czyli rodzaj posagu do wybranego klasztoru. Bolesne przejścia rodzinne, jako, że rodzice przeciwni byli formie Jej powołania. Kiedy wreszcie dopięła swego (w sensie pozytywnym), okazało się, że życie w klasztorze jest wyjątkowo ciężkie. Znowu praca, a nadto niezrozumienie otoczenia - sprawdzanie, kontrola, nieufność, doprowadzana miejscami do granic absurdu. Śmiech i kpiny, posądzanie o czary, histerię, dziwactwa, neurotyzm, obłudę.

Nad tym wszystkim Jej głęboka ufność przez łzy. Zawierzenie, które było źródłem niesłychanie bogatego życia wewnętrznego. Obrazy, wizje, kontakt z Bogiem - wszystko na przekór materialistycznie zorientowanemu światu modernizmu. Życie przewyższające wszystkie produkcje dzisiejszych fantasy i science-fiction, ponieważ w odróżnieniu od nich prawdziwe prawdą jasną, bez zbędnej metaforyki i wieloznaczności.

Dzieło to natrafiało zrazu na przeszkody doktrynalne. Przez jakiś czas zakazano rozpowszechniania orędzia miłosierdzia w formach przekazanych przez tę prostą zakonnicę. Dziś natrafiamy na bardziej subtelne trudności psychologiczne. Nie chodzi już dziś o zgodność orędzia z Magisterium Kościoła. Rzecz rozgrywa się w naszych umysłach, nie nawykłych do spraw cudownych. Postrzegamy - za sprawą akademickiej psychiatrii, ale nie tylko - Siostrę Faustynę jako kogoś o mało stabilnej osobowości, kogoś, kto snuł swoje fantazje i marzenia, ubierając je w formę prawd wiary, uwewnętrznionych poprzez pewnego rodzaju nadwrażliwość. Sądzić należy, że jest to postawa błędna.

Zacznijmy od początku

Norma psychiczna w tradycji psychiatrycznej była ostro odgraniczana od patologii. Akademicka psychiatria dzieli ludzi na zdecydowaną większość (mieszczących się w tzw. normie psychicznej) oraz mniejszość będących w stanie "nienormalnym". Choroby psychiczne są tutaj zdecydowanie odróżniające jakościowo życie ludzi normy od mniejszej patologii. Jednak pojęcie normy z czasem problematyzowało się. Poszerza się dziś obszary "normalności", która zagarnia obszary dawniej uznane za patologiczne. Już w latach 70. polski wybitny psychiatra Kazimierz Dąbrowski sformułował prawo czy zasadę słynnej już "dezintegracji pozytywnej", która polega na czasowym rozluźnieniu struktur osobowości, by potem nastąpić miała integracja na wyższym poziomie.

Siostra Faustyna nie była egzaltowaną osobą o nadprzeciętnej religijności, lecz prorokiem, posłanym przez Stwórcę na świat, żeby ratować ludzkość. Bóg lubi wybierać to, co słabe w oczach ludzkich. Siostra Faustyna była kobietą zdrową umysłowo, choć cierpiała duchowo i fizycznie. Nie sposób pomylić - mając odpowiednią wiedzę z psychologii i teologii - mistyki z psychopatologią. Są to dwa różne całkowicie w swej istocie porządki.

Wielu sceptycznie nastawionych do Faustyny teologów z czasem się nawracało. Przykładem może być ks. Ignacy Różycki. Przez ćwierć wieku był głęboko nieufny wobec jej objawień. Faustyna jego zdaniem była ofiarą halucynacji na podłożu histerii i zatem nie tylko jej rzekome objawienia były pozbawione wszelkiej wartości religijnej, ale zarazem i tym samym heroiczność jej życia to sprawa przegrana. Kategorycznie odmówił uczestniczenia jako teolog-ekspert w procesie beatyfikacyjnym. Stanowczość sądu ks. Różyckiego zachwiała się, gdy z ciekawości przeczytał Dzienniczek. Uznał wówczas, że świętość Heleny-Faustyny jest prawdziwie heroiczna, a jej objawienia noszą znamiona pochodzenia nadprzyrodzonego.

 
1 2 3 4 5 6 7 8  następna
Zobacz także
Karolina Polak

Czasy, w których żyjemy, to okres nieustannie zwiększającego się indywidualizmu, niezależności i anonimowości. Czy w takich czasach jest jeszcze miejsce dla wspólnoty? W dużych miastach jest tak wiele kościołów, że ich mieszkańcy często nie wiedzą nawet, do jakiej parafii należą i nie mam tutaj na myśli osób niewierzących lub tzw. niepraktykujących, ale katolików, którzy regularnie uczęszczają na Eucharystię, tyle że za każdym razem do innego kościoła albo do kościoła szczególnie przez nich lubianego.

 
Św. Teresa z Lisieux kiedyś napisała: „Wzrastać to dla mnie rzecz niemożliwa. Muszę więc znosić siebie taką, jaką jestem, z wszystkimi swoimi wadami”. Ktoś powiedział, że ciężko jest znosić wady innych, ale jeszcze trudniej jest żyć z własnymi. Teresa jednak się nie zniechęca i „szuka sposobu, by dotrzeć do nieba małą drogą: prostą, krótką, małą drogą zupełnie nową”. 
 
Bartek Rajewski
Bóg powołuje niektórych mężczyzn, aby zrezygnowali z życia małżeńskiego i szli za Chrystusem, wybierając życie w celibacie, troszcząc się o sprawy Pana i Jego Kościoła. W Kościele istnieje specjalny stan życia, do którego wchodzi się za pomocą specjalnego obrzędu konsekracyjnego, który udziela daru Ducha Świętego, pozwalającego wykonywać "świętą władzę"...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS