logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Chrześcijanin człowiekiem głębi
Wychowawca
 


Z drugiej strony coraz więcej rodziców wyciąga wnioski z porażek dominującego obecnie wychowania przez... brak wychowania i decydują się wypłynąć na głębię. Tacy rodzice dojrzale kochają swoje dzieci i w konsekwencji stawiają im wymagania. Od swoich synów i córek wymagają szlachetności, pracowitości i odpowiedzialności. Przyprowadzają swoje dzieci do Chrystusa, uczą je myśleć i kochać tak, jak On. Cierpliwie towarzyszą w odkrywaniu i realizowaniu Bożego powołania do miłości, i to niezależnie od tego, czy jest to powołanie do małżeństwa i rodziny, czy też do kapłaństwa albo życia zakonnego. Tacy rodzice wiedzą, że ich dzieci są większe od ich marzeń, wiedzą też, że pierwszą formą miłości rodziców do dzieci jest wzajemna miłość między małżonkami.

Uwarunkowania indywidualne

Najważniejszym czynnikiem, który wpływa na sposób przeżywania życia jest samowychowanie, czyli praca nad własnym charakterem. Rodzice, szkoła, parafia, a także kultura, moda czy środki społecznego przekazu tworzą kontekst, w którym rozwija się młody człowiek. Ale ostatecznie to każdy z nastolatków decyduje o tym, czy wypłynie na głębię, czy też zadowoli się płycizną życia, typową dla ludzi niedojrzałych, zaburzonych czy uzależnionych. W dziedzinie wychowania nie ma determinizmu. Oznacza to, że ktoś pochodzący z patologicznej czy rozbitej rodziny może wypłynąć na głębię miłości i odpowiedzialności, a ktoś wychowywany w trwałej i szczęśliwej rodzinie może popaść w kryzys czy pójść na łatwiznę.

Rodzice i inni wychowawcy udzielają dziewczętom i chłopcom pomocy wychowawczej, ale to od danego wychowanka zależy, czy skorzysta z tej pomocy i czy podejmie trud samowychowania. Znaczna część dzieci i młodzieży próbuje żyć "na luzie", kierując się bezkrytycznie ciałem i emocjami lub naiwnie naśladując tzw. większość społeczeństwa. Mamy wtedy do czynienia z niskim samowychowaniem, które polega na czynieniu tego, co łatwiejsze, a nie tego, co wartościowsze. Tego typu młodzi chcą dużo mieć, ale nie mają aspiracji, by kimś być, zwłaszcza kimś wartościowym i wiernym. Używają wolności w taki sposób, że ją tracą. Karmią się ideologiami i wzorcami, które niszczą w nich miłość i świętość. Ranią siebie i innych, nie są zdolni zrealizować żadnego powołania. Popadają w skrajną rozpacz, jaką jest obojętność na własny los.

Na szczęście spotykamy coraz więcej młodych ludzi, którzy z imponującą wytrwałością pracują nad własnym charakterem. Odkrywają wtedy, że sensem ich życia jest być, a nie mieć. Stają się na co dzień darem dla Boga i ludzi. Od Chrystusa uczą się modlić, myśleć, kochać i pracować. Wiedzą, że bezinteresowna miłość to szczyt rozwoju, a nie przejaw naiwności czy zbędnego poświęcenia. Wiedzą, że życie zaczyna się od poczęcia, ale radość zaczyna się od miłości. Są roztropni. Dążą do świętości, ale nie do nieosiągalnej doskonałości. Mają świadomość, że świętość to naśladowanie Boga. Tacy młodzi są zdyscyplinowani i czujni, pielęgnują osobistą przyjaźń z Chrystusem i ze szlachetnymi ludźmi. Są zdolni do tego, by odkryć i zrealizować każde powołanie, jakie Bóg im zaproponuje.

Nie ma przyszłości bez głębi

Obserwując sytuację poszczególnych osób, rodzin i całego społeczeństwa, dostrzegamy coraz większą polaryzację zachowań i postaw. Widać to szczególnie wśród młodych. Część z nich zadowala się życiem na płyciźnie, szuka niskiej kultury, otrzymuje powierzchowne wychowanie i ucieka od pracy nad sobą. Nie są oni zdolni do przyjęcia dojrzałej miłości, ani do pokochania innych taką miłością. Nie są w stanie być odpowiedzialnymi małżonkami i rodzicami, czy osobami konsekrowanymi. W konsekwencji skazują samych siebie na kryzys życia i na bolesne cierpienie. Z drugiej strony pojawia się coraz silniejsza elita młodych ludzi, którzy wypływają na głębię prawdy i miłości. Zakładają trwałe i szczęśliwe rodziny lub podążają za powołaniem kapłańskim czy zakonnym. Przyszłość należy do tych, którzy mają odwagę pójść w radykalny sposób za Jezusem i wypłynąć na ewangeliczną głębię życia, więzi i wartości.

Ks. Marek Dziewiecki

 
 
Zobacz także
ks. Zbigniew Kapłański
Na początku września wracamy do szkoły. Niby długie wakacje, niektórzy zatęsknili, a jednak niejednemu się nie chce. Bo po co siedzieć w szkole, skoro tyle ciekawych wiadomości można poznać poza szkołą? Sięgnijmy dzisiaj do słów wypowiedzianych przez osoby, które zupełnie inaczej widziały ten temat...
 
ks. Zbigniew Kapłański
Zadanie piarowca to poinformowanie, że towar jest na rynku. Nikt nie kupi rewelacyjnego szamponu do samochodu z woskującą emulsją, jeżeli nie dowie się, że taki produkt istnieje. Dobra nowina o Jezusie okazuje się paradoksalnie dla każdego pokolenia nowością, kopernikańskim przewrotem czy odkryciem Ameryki...
 
ks. Paweł Pacholak
Tuż przed wypowiedzeniem słów przysięgi małżeńskiej, kapłan – świadek urzędowy, zwraca się do narzeczonych z przedziwnym w gruncie rzeczy wezwaniem: „podajcie sobie prawe dłonie”. Nie ma tam wezwania do okazania sobie uczuć, ale właśnie w takich słowach wybrzmiewa w liturgii publicznie oświadczenie, które oznacza: „jestem blisko, jestem na wyciągniecie ręki, możesz na mnie liczyć, ale nie krępuję twoich ruchów, pozostawiam ci twoją wolność, ofiarując jednocześnie własną”...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS