logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Cnota odwagi
Życie Duchowe
 


Gotowi uznać własne grzechy
 
Niepowodzenia, ludzkie zawody, fizyczny ból – wszystko to odsłania względność tych wartości, którym poświęcamy nieraz wszystkie nasze siły i całą energię. Cierpienia odzierają nas z tego, co samowolnie – nie licząc się z Bożymi prawami – uznaliśmy za najważniejszy sens i cel życia: ludzką miłość, zawodowe sukcesy, własne zdrowie, przyjaźń, posiadanie rzeczy materialnych, wygodę. Nasze nieszczęścia bywają jak wysoka fala, która niszczy zamki z piasku budowane na brzegu morskim. Niezależnie od tego, jak długo i z jaką pieczołowitością były one budowane – wszystkie zostają zmiecione w ten sam sposób.
 
Zderzenie pragnień, dążeń i wyobrażeń o życiu z bolesnymi doświadczeniami stawia każdego z nas przed wyborem między przyjęciem postawy buntu a pogodzeniem się, akceptacją swojej sytuacji.
 
W obliczu cierpienia możemy zbuntować się wewnętrznie i rozwijać w sobie przekonanie, że to, co nas spotyka, jest niesłuszne i niesprawiedliwe. Możemy pielęgnować poczucie krzywdy i opowiadać o tym wszem i wobec, a także poddawać się zazdrości oglądając cudze, udane (w naszym odczuciu) życie. Taka postawa niezgody, buntu, zazdrości powoduje, że stajemy się wewnętrznie zgorzkniali, zamknięci w sobie, pełni pretensji do ludzi i do Boga. Własnym nieszczęściem szafujemy wówczas na prawo i lewo, ogłaszając je wszystkim i hojnie się nim dzielimy. Gniew na siebie, Boga i ludzi deformuje nas i niszczy, i to nie tylko naszą duszę, psychikę, ale także i ciało. Niezadowolenie z życia i bunt łatwo odczytać z naszych zachmurzonych, smutnych, nieprzejrzystych i nieufnych twarzy. Cierpienie i niepowodzenie przeżywane w buncie staje się siłą niszczącą.
 
Kiedy natomiast w chwili cierpień i niepowodzeń życiowych rezygnujemy z buntu, jaki się w nas rodzi, wówczas stajemy się zdolni właściwie spojrzeć na nasze życie. Możemy rozeznać nasze błędne oczekiwania od życia, fałszywy obraz Boga, bliźnich i samych siebie. Dopiero w bólu różnorakich niepowodzeń stajemy się gotowi uznać nasze własne grzechy, w szczególności pychę i niewiarę.
 
Oto zdumiewające świadectwo Aleksandra Sołżenicyna, który wiele lat spędził w sowieckich obozach zagłady. Powodem skazania go na osiem lat łagrów była korespondencja, którą w czasie II wojny światowej prowadził ze swoim przyjacielem. Tak wspomina Sołżenicyn duchowy przełom, którego doświadczył czekając w więziennym szpitalu na operację, bo lekarza chirurga zamknięto chwilowo w karcerze.
 
„Patrząc wstecz, ujrzałem, że przez całe swoje świadome życie nie rozumiałem ani siebie samego, ani swoich dążeń. Przez długi czas uważałem za ratunek dla siebie to, co właśnie było moją zgubą i wciąż ciągnęło mnie nie tam, gdzie iść powinienem, tylko w zupełnie odwrotnym kierunku. Podobnie jednak jak morze zbija z nóg niedoświadczonego pływaka, obala go i uderzeniami fal wyrzuca na brzeg – tak samo mnie dotkliwe ciosy nieszczęść wyrzucały na stały ląd. I tylko w ten sposób mogłem dotrzeć do tej drogi, której zawsze szukałem. Na swoim zgiętym, omal nie przetrąconym grzbiecie wyniosłem jednak z głębi więziennych lat świadomość tego, jak człowiek staje się zły, a jak dobry. Oszołomiony sukcesami odniesionymi w młodości, uważałem się za istotę niezdolną do omyłek i dlatego stałem się okrutny. Gdy dano mi w ręce władzę – i to w nadmiarze – stałem się mordercą i zadawałem ludziom gwałt. Nawet gdy czyniłem zło, byłem przekonany, że postępki moje są dobre i miałem na podorędziu bardzo logiczne dowody. Dopiero na zgniłej, więziennej słomie poczułem w sobie drgnienie dobra. Dopiero wtedy pojąłem, że linia oddzielająca zło od dobra przebiega nie między państwami, nie między klasami, nie między partiami, lecz przecina każde ludzkie serce nie omijając żadnego. Jest to linia ruchoma i z upływem lat jej bieg zmienia się w nas samych. Nawet w sercu omotanym przez zło linia ta odgradza maleńki przyczółek dobra. Nawet w najlepszym sercu – nie wykorzenione zło zachowuje swój kącik. Od tego czasu stała się jasna dla mnie zasadność wszystkich religii: walczą one z pierwiastkami zła w człowieku (w każdym człowieku). Nie sposób oczyścić świata z wszelkiego zła, ale można w każdym człowieku zmniejszyć obszar jego władania. Od tego czasu stał się także dla mnie jasny fałsz wszystkich rewolucji w dziejach. Niszczą one tylko współczesnych im nosicieli zła (a w ogólnym zamieszaniu – również nosicieli dobra) – samo zaś zło, jeszcze bujniej rozrosłe, biorą w spadku. (...) Poznaj samego siebie! Nic tak nie sprzyja przebudzeniu w nas zdolności do rozumienia innych, jak szarpiące duszę rozmyślania nad własnymi przestępstwami, błędami i przeoczeniami. (...) Oto dlaczego powracam do lat, gdy siedziałem za kratą, i powiadam, wprowadzając często w zdumienie ludzi, którzy mnie otaczają: bądź błogosławione więzienie. Błogosławione bądź więzienie za to, żeś było w moim życiu”.
 
Józef Augustyn SJ
Życie Duchowe ZIMA 29/2002
 
fot. Shashank Mhasawade Courage to be free 
Flickr (cc) 
 
Zobacz także
Tomasz Rak
Łatwo chyba wyobrazić sobie człowieka – automat, który odwiedza wystawę i niczym maszyna stosuje normę rozdzielania zachwytu dla dzieł, nie rozumiejąc przy tym niczego. To daje punkt wyjścia dla stwierdzenia, że owo zaprogramowanie jest jawnym przeciwieństwem twórczości, która przecież – jakby na to patrzeć – jest wydobywaniem prawdy. Na czym zatem polegać ma twórczość i w jaki sposób ją ujawnić? – zapytamy.
 
Łukasz Kaźmierczak
W Ewangelii jest taki fragment, kiedy kobieta chora na krwotok przeciska się przez tłum, żeby móc chociaż dotknąć szaty Chrystusa Pana. A w sakramencie pokuty jest nie tylko dotknięcie, ale wręcz wejście w ofiarę Jezusa Chrystusa – przyjęcie Jego darów miłości. To jest sakrament, a więc uobecnienie Chrystusa Pana. Przecież kapłan, trochę z drżeniem, ale wypowiada formułę sakramentalną, która brzmi: ja tobie odpuszczam grzechy – a więc „pożycza” swoich ust Jezusowi Chrystusowi. 

Z ks. infułatem Janem Sikorskim rozmawia Łukasz Kaźmierczak
 
Uczucia odgrywają wielką rolę w życiu człowieka. O tym, czy miłość, radość, przyjaźń znaczą coś dla człowieka, czy towarzyszą jego drodze przez życie, czyniąc je bogatszym i szczęśliwym, decydują w znacznym stopniu wrażenia i przeżycia z okresu dzieciństwa.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS